Tytuł: Siedem dni - Day one.
Typ: Seria "one-shot"
Gatunek: angst
Paringi: BaekYeol
Ostrzeżenia: patrz 'gatunek' + otoczenie psychiatryka
Długość: 1845 słówNotka autorska: Nie wiem czemu,ale strasznie chciałam się podzielić z Wami tym fickiem. Nie z tego świata cały czas piszę, ale po prostu ten pomysł nie daje mi spokoju, więc musiałam go opublikować, bo inaczej bym nie wytrzymała. Dziękuję za te dziewięć komentarzy pod ostatnim postem, jestem Wam niezmiernie wdzięczna za to, że dalej ze mną tutaj trwacie. Chciałbym podziękować Marcie Cz, DiDi, Emocjonalnej Kalece, Eunji, Blackey, Saichan oraz wszystkim moim innym czytelniczkom za komentowanie bloga. Jesteście wspaniałe, kocham Was! <3 A teraz nie przedłużając zapraszam do czytania i po więcej informacji co do tej "serii" proszę się kierować do zakładki pt. Siedem dni. <3
Day
one
- Baekhyun, kochanie,
mógłbyś coś dla mnie zrobić? - starsza kobieta dobrze po
czterdziestce wyjrzała zza framugi drzwi, patrząc na siedzącego na
kanapie, brązowowłosego chłopaka – Mam dzisiaj kilka spraw do
załatwienia, a muszę jeszcze pójść odwiedzić ciocię. Mógłbyś
zrobić to za mnie?
- Teraz? - chłopak oderwał plecy od oparcia mebla, po czym przechylił głowę niczym szczeniak, wbijając wzrok w rodzicielkę. - Umówiłem się już dzisiaj z Sehunem, nie bardzo mogę. A na jak długo by to było?
Kobieta, której głos było słychać przed chwilą, nagle pojawiła się w pokoju, siadając obok swojego syna i spojrzała zatroskanym wzrokiem w jego śliczne, brązowe oczy. Ujęła jego dłonie z swoje, a jej twarz nagle, bardzo szybko spoważniała. Baekhyun na ten gest tylko zmarszczył swoje brwi i już miał coś powiedzieć, ale jakaś wielka gula ugrzęzła mu w gardle.
- Kochanie... Znasz naszą sytuację. Rozumiem, że jesteś dorosły, ale teraz naprawdę przydałoby się i wsparcie, nie tylko mi, ale i cioci. Mam świadomość, że jest to dla ciebie trudne, mi też nie jest z tym łatwo, ale proszę cię, zrób to dla mnie. Ja już nie mam siły tam chodzić. - kobieta mówiła tak bardzo kamiennym i zimnym głosem, że Baekhyun czuł, jak po jego ciele przechodzą dreszcze.
Do tego jeszcze z całej siły zaczęła zaciskać na jego rękach swoje palce. Wzdrygnął się, ostatecznie kiwając głową, ale miał wrażenie, że kobieta swoim tonem głosu chciała zmrozić mu krew w żyłach. Był tak bardzo pusty, ale jednocześnie przejęty, że w pierwszym momencie przyprawił chłopaka o zawroty głowy, co było dość dziwne, bo jego matka nigdy się tak nie zachowywała. Wyrwał się z dziwnym niepokojem z objęć swojej rodzicielki, po czym, niemal w podskokach wybiegł z domu. Zacisnął wargę, czując przyśpieszone bicie serca, jednak nie usłyszał już najważniejszej, rzeczy – jak kilka talerzy zbiło się w jego domu, poprowadzone dłońmi, będącymi w transie.
- Teraz? - chłopak oderwał plecy od oparcia mebla, po czym przechylił głowę niczym szczeniak, wbijając wzrok w rodzicielkę. - Umówiłem się już dzisiaj z Sehunem, nie bardzo mogę. A na jak długo by to było?
Kobieta, której głos było słychać przed chwilą, nagle pojawiła się w pokoju, siadając obok swojego syna i spojrzała zatroskanym wzrokiem w jego śliczne, brązowe oczy. Ujęła jego dłonie z swoje, a jej twarz nagle, bardzo szybko spoważniała. Baekhyun na ten gest tylko zmarszczył swoje brwi i już miał coś powiedzieć, ale jakaś wielka gula ugrzęzła mu w gardle.
- Kochanie... Znasz naszą sytuację. Rozumiem, że jesteś dorosły, ale teraz naprawdę przydałoby się i wsparcie, nie tylko mi, ale i cioci. Mam świadomość, że jest to dla ciebie trudne, mi też nie jest z tym łatwo, ale proszę cię, zrób to dla mnie. Ja już nie mam siły tam chodzić. - kobieta mówiła tak bardzo kamiennym i zimnym głosem, że Baekhyun czuł, jak po jego ciele przechodzą dreszcze.
Do tego jeszcze z całej siły zaczęła zaciskać na jego rękach swoje palce. Wzdrygnął się, ostatecznie kiwając głową, ale miał wrażenie, że kobieta swoim tonem głosu chciała zmrozić mu krew w żyłach. Był tak bardzo pusty, ale jednocześnie przejęty, że w pierwszym momencie przyprawił chłopaka o zawroty głowy, co było dość dziwne, bo jego matka nigdy się tak nie zachowywała. Wyrwał się z dziwnym niepokojem z objęć swojej rodzicielki, po czym, niemal w podskokach wybiegł z domu. Zacisnął wargę, czując przyśpieszone bicie serca, jednak nie usłyszał już najważniejszej, rzeczy – jak kilka talerzy zbiło się w jego domu, poprowadzone dłońmi, będącymi w transie.
*
Tak, jak prosiła go
matka, musiał pójść odwiedzić ciocię. Szpital psychiatryczny
nie był jednak najlepszym miejscem na to, by chodzić tam samemu,
ale Sehuna ciągać za sobą nie chciał, bowiem wiedział, że
chłopak prędzej umarłby na zawał, jeżeli natknąłby się na to,
co działo się zazwyczaj wewnątrz wszelkich domów dla obłąkanych.
Baekhyun nie raz oglądał jakieś horrory z tym motywem, więc nieco
wiedział, co działo się w środku, jednak nigdy nie miał okazji
pójść tam sam. Szczerze to nigdy tam nawet nie był, bowiem jego
matka jakoś nie fundowała mu wycieczek po szpitalach
psychiatrycznych. Ale kiedyś chyba musiał być ten pierwszy raz.
Szedł ulicą, a ostra i głośna burza rozpętała się tuż nad jego głową. Niebo przybrało kolor ciemnej smoły, na którego przestrzeni co i raz odbijał się głośny, biały piorun, przypominający swoim kształtem długie, białe gałęzie. Baekhyun szedł ulicą na drżących nogach, cały czas mając wrażenie, że ktoś go śledził, więc obracał się dokoła siebie jak szalony. Czuł przyśpieszone bicie serca, tak samo, jak wcześniej, kiedy rozmawiał ze swoją mamą. Niczym pijany doczołgał się do ciemnej, zamkniętej bramy, chcąc ją samemu otworzyć, jednak, kiedy ułożył palce na klamce, poczuł, jak w jego skórę nagle wbiło się tysiąc malutkich igiełek.
Pisnął, podsuwając dłoń do swojej klatki piersiowej, a jego warga cały czas mocno drżała.
Nie słyszał nic, prócz
huczącego mu w uszach odgłosu deszczu, który z każdą chwilą
nasilał się, uderzając w parasolkę. Spojrzał przez ciemność na
swoją dłoń, cały czas czuł piekące uczucie na swojej skórze,
które wcale nie było przyjemne.Szedł ulicą, a ostra i głośna burza rozpętała się tuż nad jego głową. Niebo przybrało kolor ciemnej smoły, na którego przestrzeni co i raz odbijał się głośny, biały piorun, przypominający swoim kształtem długie, białe gałęzie. Baekhyun szedł ulicą na drżących nogach, cały czas mając wrażenie, że ktoś go śledził, więc obracał się dokoła siebie jak szalony. Czuł przyśpieszone bicie serca, tak samo, jak wcześniej, kiedy rozmawiał ze swoją mamą. Niczym pijany doczołgał się do ciemnej, zamkniętej bramy, chcąc ją samemu otworzyć, jednak, kiedy ułożył palce na klamce, poczuł, jak w jego skórę nagle wbiło się tysiąc malutkich igiełek.
Pisnął, podsuwając dłoń do swojej klatki piersiowej, a jego warga cały czas mocno drżała.
Robiło się coraz głośniej
Coraz ciemniej.
Coraz gorzej.
A serce Baekhyuna chciało zaraz wyrwać mu się z piersi.
Nie sądził, że będzie się tak bać
Nie sądził, że...
- Przepraszam, w czym mogę pomóc? - krzyknie.
Spazm niezłego strachu wstrząsnął jego ciałem, ale ten nie zrobił nic więcej, prócz wtargnięcia przez otwartą bramę do środka. Po chwili, kiedy skojarzył fakty, zaczął biec co sił w nogach, próbując uciec od nagłego, nieodgadniętego dla jego umysłu głosu, który chyba najbardziej przestraszył go w tych całych obrotach spraw. Upuścił parasolkę, jaką wcześniej miał w dłoniach, czując, jak krople deszczu zmywają z jego twarzy świeżo położony w domu eye-liner. Nie zauważył jednak, że przez swoje zachowanie wpadł na drzewo i uderzył w nie z hukiem, siniacząc sobie całe ciało.
Źle, źle źle!
Jęknął cicho, upadając na nowo na ziemię, a w czas kolejnego głośnego grzmotu i wielkiego rozbłysku na niebie, zauważył nad swoją głową postać. Postać kobiety, której twarz pomiędzy walającymi się na sklepieniu niewyobrażalnymi dźwiękami zła przypominała trupią – uśmiechającą się złowieszczo, a w tej czerni z twarzą zimną i oschłą, z wielkimi, ciemnymi oczodołami. Poczuł dłonie na szyi. Zaczął się krztusić.
Zamrugał oczami, mając wrażenie, że nagle widział przed sobą światło. Czyżby Bóg chciał już go zabrać do swojego świata?
Wierzgnął nogami, kiedy okazało się, że przed sobą miał światło latarki.
- Przepraszam pana, wszystko w porządku? - wybałuszył oczy, mrużąc je, kiedy napotkał światło, a potem poczuł, jak czyjaś delikatna dłoń szarpie go, by wstał.
Nadal był nieco przestraszony, jednak za prośbą owej ręki podniósł się do pionu, a przed nim naprawdę ukazała się pielęgniarka. Kobieta była cała przemoczona, a do tego światło latarki na jej czole czyniło ją jeszcze straszniejszą, niż w dziwnych wizjach Baekhyuna.
Westchnął cicho i uderzył się dłonią w policzek.
Chyba musi ograniczyć podjadanie po nocy, bo to dziwnie działa nie tylko na jego brzuch, ale i mózg.
Kobieta wcale nie była trupem, tylko uroczą, młodą pielęgniarką. Uśmiechnęła się do Baekhyuna.
- Nazywam się Kim Hyorin, w czym mogę panu pomóc?
Baekhyun podrapał się po tyle głowy i westchnął.
- Chciałem odwiedzić
moją ciocię, która leży tutaj na oddziale.
Kiedy drzwi zaskrzypiały z głośnym piskiem, Byun miał wrażenie, że znajduje się w jakimś śnie, a wszystko dokoła niedługo powinno zniknąć. Już sama atmosfera tego szpitala przyprawiała go a atak serca, więc bał się, co napotka w środku. Ale coś mówiło mu, że będzie gorzej, niż na filmach.
Kiedy drzwi zaskrzypiały z głośnym piskiem, Byun miał wrażenie, że znajduje się w jakimś śnie, a wszystko dokoła niedługo powinno zniknąć. Już sama atmosfera tego szpitala przyprawiała go a atak serca, więc bał się, co napotka w środku. Ale coś mówiło mu, że będzie gorzej, niż na filmach.
*
Zapach cholernie
drażniącej nos stęchlizny i tego, jak z reguły pachną szpitale,
Baekhyun poczuł już na odległość. Skrzywił się mocno, chowając
głowę w swoją bluzę, kiedy szedł spokojnym krokiem tuż koło
Hyorin. Dziewczyna uśmiechała się delikatnie, a jej czepek
pielęgniarki zdawał się mówić, że była chyba najnormalniejszą
osobą w tym całym wariatkowie. Przez parę kroków korytarzem
zdążył już naoglądać się dość wystarczająco, by jego mózg
ugotował się w środku głowy jeszcze bardziej. Widział ludzi –
jedni siedzieli z przerażającym, niemal stoickim spokojem na
szpitalnych krzesłach z opuszczonymi mocno głowami i nie mieli
zamiaru nawet drgnąć, następnych widział przywiązanych kaftanami
do wózków inwalidzkich, a z ich ust powoli i smętnie toczyła się
biała piana, natomiast oczy, puste utkwione były gdzieś przed
siebie. Słyszał krzyki rozchodzące się w jego uszach i pomalowane
dziwnym okrężnym i paskowym sposobem ściany, straszyły jego oczy
swoim obrazem. Przestraszony i nieźle zamyślony zakrył usta
dłonią, kuląc się w sobie jeszcze mocniej, by nieoczekiwanie nie
zwymiotować, a Hyorin jedynie spojrzała na niego ze współczuciem,
kładąc dłoń na ramieniu.
- Uwierz mi, że do tego widoku można się przyzwyczaić... - powiedziała miłym głosem, a Byun wzdrygnął się nieznacznie. - I... to nie jest najgorsze, co możesz zobaczyć.
- Wiem o tym, ale po prostu, nigdy nie byłem wcześniej w miejscu takie, jak to. - odparł, wsuwając dłonie do nadal przemoczonych kieszeni bluzy i zacisnął tam z całej siły palce, jakby chciał się przed tym wszystkim, co działo się dokoła niego wybronić - Ale podziwiam cię, że tu wytrzymujesz, ja bym splajtował po dwóch dniach.
Kobieta uśmiechnęła się, a Baekhyun nawet nie wyczuł, kiedy przeszli na 'ty'.
- Początki nie były łatwe. A właściwie, to kogo szukasz?
- Ja... - mruknął, obracając głową na boki, by móc się rozejrzeć, po czym jego zainteresowaniu padł jeden z pokoi.
Zmarszczył brwi, odsuwając się od kobiety i podchodząc bliżej. W środku pomieszczenia pod malutkim, zakratowanym, niemal więziennym oknem żarzyła się lampka rozmiarów minimalnych, a jej światło było tak słabe, że Baekhyun niewiele mógł dostrzec. Wytężał swoje oczy, kiedy nagle poczuł, jak kobieta pociągnęła go za ramię i odwrócił się ku niej.
- Nie wchodź tam. - powiedziała przestraszonym głosem, przez co Byun uniósł brew zdziwiony.
Nie posłuchał się jej jednak, bowiem ciekawość zwyciężyła i ponownie znalazł się w pokoju, rozglądając dokładniej. Zauważył. Na łóżku siedział chłopak. Miał krótkie, na pewno ciemne włosy, a jedynie połowa jego twarzy (której bądź co bądź chłopak i tak nie widział) rozjaśniona była przez światło lampki. Nie poruszał się. Dłonie kurczowo zaciskał na kołdrze, którą miał okryte całe nogi, jednak Baekhyun idealnie mógł zauważyć wielkie, przestraszone oczy, spoglądające w materiał, niczym w transie. Nie zauważył by chłopak mrugnął, nie dostrzegł by zrobił cokolwiek. Jak siedział niczym kamień na materacu, tak nawet z pojawieniem się Baekhyuna nie uniósł głowy, by chociaż spojrzeć na niego. Ciekawość jest w końcu ludzkim odruchem, więc szatyna to nieco zaskoczyło. Poczuł, jak nagle zakręciło mu się z głowie z powodu natłoku myśli i zachwiał się, uderzając plecami o wielkie, brązowe drzwi i robiąc przy tym dość głośny hałas.
- Mówiłam, żebyś tam nie wchodził! - pielęgniarka wydawała się być teraz ogromnie przejęta – Ty, znasz...
- Zostaw go. - rozkaz wyskoczył nagle z ust milczącego dotąd chłopaka.
Hyorin wraz z Baekhyunem spojrzeli w jego stronę z szeroko otwartymi oczami. Głowa chłopaka poruszyła się delikatnie, a jego wielkie, brązowe oczy wbiły się w przerażającej mocy w Byuna, którego aż przeszły dreszcze. Jednak mimo tego nie umiał oderwać wzroku od chłopaka. Już w pierwszej chwili, kiedy na niego spojrzał, wiedział, że miał w sobie coś magicznego, co na pewno musiał poznać.
- Jak masz na imię? - spytał uprzejmym głosem, uśmiechając się do niego i głębiej wsuwając do pomieszczenia.
Pielęgniarka jednak nie chciała dać za wygraną i ponownie zaczęła szarpać chłopaka za ramiona, jednak ten cały czas się wyrywał. Fascynacja rosła w nim w każdą minutę, patrzenia na nieznajomego.
Uśmiechnął się jednak szerzej, kiedy...
- Chanyeol – chłopak mu odpowiedział.
- Ja jestem Baekhyun, ale musisz mi wybaczyć, bo nie mam dziś zbytnio czasu, muszę iść do domu... Trzymaj się, Chanyeol. Odwiedzę cię jutro! - nie miał bladego pojęcia czemu gadał takie pierdoły, jednak wiedział na pewno to, że nie była to jego ostatnia wizyta w tym szpitalu.
Do jego uszu dotarł zaś cichy, niski szept, kiedy wychodził głównymi drzwiami do domu, który brzmiał: siedem dni, jednak nie chciał się teraz głowić nad tym, skąd on się wziął. Być może tylko mu się przesłyszało.
Burza nie ustawała, a malutkie okienko znajdujące się w pokoju Chanyeola zaskrzypiało i otworzyło się na oścież, poprzez wielki wiatr. Chłopak siedzący na łóżku wygiął wargi w jadowitym, nieco dziwnym uśmiechu, a jego palce coraz szybciej zaciskały się na kołdrze, z czasem rwąc ją na kawałki.
Uderzył kolejny piorun.
Chanyeol ponownie stał się tak samo pusty, jak przed chwilą, jednak z jego ust cały czas wydobywały się dwa słowa, wypowiadanie szaleńczo szybkim tempem i z każdą sekundą stające się coraz głośniejsze:
- Siedem dni, siedem dni, siedem dni, Baekhyun – aż upadł na poduszkę, otrzymując w ramię środek usypiający z ręki Hyorin.
Stanęła nad nim dygocząc, po czym osunęła się po ścianie do siadu i schowała dłonie w kolanach.
Piorun huknął.
- Baekhyun, przeklinam cię, ale nie przychodź tutaj więcej. - i głośny krzyk rozbrzmiał w ścianach psychiatryka, a łzy popłynęły po policzkach dziewczyny.
- Uwierz mi, że do tego widoku można się przyzwyczaić... - powiedziała miłym głosem, a Byun wzdrygnął się nieznacznie. - I... to nie jest najgorsze, co możesz zobaczyć.
- Wiem o tym, ale po prostu, nigdy nie byłem wcześniej w miejscu takie, jak to. - odparł, wsuwając dłonie do nadal przemoczonych kieszeni bluzy i zacisnął tam z całej siły palce, jakby chciał się przed tym wszystkim, co działo się dokoła niego wybronić - Ale podziwiam cię, że tu wytrzymujesz, ja bym splajtował po dwóch dniach.
Kobieta uśmiechnęła się, a Baekhyun nawet nie wyczuł, kiedy przeszli na 'ty'.
- Początki nie były łatwe. A właściwie, to kogo szukasz?
- Ja... - mruknął, obracając głową na boki, by móc się rozejrzeć, po czym jego zainteresowaniu padł jeden z pokoi.
Zmarszczył brwi, odsuwając się od kobiety i podchodząc bliżej. W środku pomieszczenia pod malutkim, zakratowanym, niemal więziennym oknem żarzyła się lampka rozmiarów minimalnych, a jej światło było tak słabe, że Baekhyun niewiele mógł dostrzec. Wytężał swoje oczy, kiedy nagle poczuł, jak kobieta pociągnęła go za ramię i odwrócił się ku niej.
- Nie wchodź tam. - powiedziała przestraszonym głosem, przez co Byun uniósł brew zdziwiony.
Nie posłuchał się jej jednak, bowiem ciekawość zwyciężyła i ponownie znalazł się w pokoju, rozglądając dokładniej. Zauważył. Na łóżku siedział chłopak. Miał krótkie, na pewno ciemne włosy, a jedynie połowa jego twarzy (której bądź co bądź chłopak i tak nie widział) rozjaśniona była przez światło lampki. Nie poruszał się. Dłonie kurczowo zaciskał na kołdrze, którą miał okryte całe nogi, jednak Baekhyun idealnie mógł zauważyć wielkie, przestraszone oczy, spoglądające w materiał, niczym w transie. Nie zauważył by chłopak mrugnął, nie dostrzegł by zrobił cokolwiek. Jak siedział niczym kamień na materacu, tak nawet z pojawieniem się Baekhyuna nie uniósł głowy, by chociaż spojrzeć na niego. Ciekawość jest w końcu ludzkim odruchem, więc szatyna to nieco zaskoczyło. Poczuł, jak nagle zakręciło mu się z głowie z powodu natłoku myśli i zachwiał się, uderzając plecami o wielkie, brązowe drzwi i robiąc przy tym dość głośny hałas.
- Mówiłam, żebyś tam nie wchodził! - pielęgniarka wydawała się być teraz ogromnie przejęta – Ty, znasz...
- Zostaw go. - rozkaz wyskoczył nagle z ust milczącego dotąd chłopaka.
Hyorin wraz z Baekhyunem spojrzeli w jego stronę z szeroko otwartymi oczami. Głowa chłopaka poruszyła się delikatnie, a jego wielkie, brązowe oczy wbiły się w przerażającej mocy w Byuna, którego aż przeszły dreszcze. Jednak mimo tego nie umiał oderwać wzroku od chłopaka. Już w pierwszej chwili, kiedy na niego spojrzał, wiedział, że miał w sobie coś magicznego, co na pewno musiał poznać.
- Jak masz na imię? - spytał uprzejmym głosem, uśmiechając się do niego i głębiej wsuwając do pomieszczenia.
Pielęgniarka jednak nie chciała dać za wygraną i ponownie zaczęła szarpać chłopaka za ramiona, jednak ten cały czas się wyrywał. Fascynacja rosła w nim w każdą minutę, patrzenia na nieznajomego.
Uśmiechnął się jednak szerzej, kiedy...
- Chanyeol – chłopak mu odpowiedział.
- Ja jestem Baekhyun, ale musisz mi wybaczyć, bo nie mam dziś zbytnio czasu, muszę iść do domu... Trzymaj się, Chanyeol. Odwiedzę cię jutro! - nie miał bladego pojęcia czemu gadał takie pierdoły, jednak wiedział na pewno to, że nie była to jego ostatnia wizyta w tym szpitalu.
Do jego uszu dotarł zaś cichy, niski szept, kiedy wychodził głównymi drzwiami do domu, który brzmiał: siedem dni, jednak nie chciał się teraz głowić nad tym, skąd on się wziął. Być może tylko mu się przesłyszało.
Burza nie ustawała, a malutkie okienko znajdujące się w pokoju Chanyeola zaskrzypiało i otworzyło się na oścież, poprzez wielki wiatr. Chłopak siedzący na łóżku wygiął wargi w jadowitym, nieco dziwnym uśmiechu, a jego palce coraz szybciej zaciskały się na kołdrze, z czasem rwąc ją na kawałki.
Uderzył kolejny piorun.
Chanyeol ponownie stał się tak samo pusty, jak przed chwilą, jednak z jego ust cały czas wydobywały się dwa słowa, wypowiadanie szaleńczo szybkim tempem i z każdą sekundą stające się coraz głośniejsze:
- Siedem dni, siedem dni, siedem dni, Baekhyun – aż upadł na poduszkę, otrzymując w ramię środek usypiający z ręki Hyorin.
Stanęła nad nim dygocząc, po czym osunęła się po ścianie do siadu i schowała dłonie w kolanach.
Piorun huknął.
- Baekhyun, przeklinam cię, ale nie przychodź tutaj więcej. - i głośny krzyk rozbrzmiał w ścianach psychiatryka, a łzy popłynęły po policzkach dziewczyny.
O matko kochana! To było dobre, ale czemu takie krótkie, cholerka?! o.O
OdpowiedzUsuńkrótkie, bo... ogólnie na początku miał być z tego one-szot i wyszedł mi kompletnie inny tytuł, więc po prostu pomyślałam, że zrobię z tego serię one-shotów i opublikuję to z czasem po kilka części. Więc wymyśliło mi się, ze będzie miało do nazwę 7 dni i wtedy powstanie 7 krótkich części tego ficka. <:
UsuńNo to może zacznę od podziękowań, żeby później o nich nie zapomnieć. Cóż... Komentuję, bo lubię to, co piszesz, tak? Więc tak właściwie, to nie masz za co dziękować.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o pierwszą część tej serii, to... WOW. Mam ogromną słabość jeśli chodzi o jakiekolwiek ff związane z psychiatrykami, szpitalami itp, itd. Przeczytałam od razu i nawet nie wiem, kiedy skończyłam. Tylko wiesz, co mi się w tym nie podoba? To, że było strasznie krótkie. Ja wiem, że będzie to miało więcej części, ale no... Czuję niedosyt.
Co jeszcze? A, fajną ma ciotkę :P
Czekam na więcej i pozdrawiam,
Blackey.
świetne czułam jakbym sama była głównym bohaterem :D
OdpowiedzUsuńWow... Aż mnie wbiło z wrażenia. Czytając to poczułam się jak jakaś nienormalna. Jak ja strasznie kocham dramaty z dreszczykiem emocji i tajemnicy ^^ Koniecznie chcę więcej! Chanyeol jako psychopata, Baekhyun mający wizje zmarłej kobiety, matka Baekhyuna która wydaje się być naprawdę bardzo dziwna... Jej kocham to! Nie mogę doczekać się kolejnej części, pisz szybciutko ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;]
Strasznie wjechało mi na psychikę to opowiadanie, ale jednocześnie strasznie wciągnęło. Czułam, że przeżywam wszystko razem z Baekhyun'em. Poza tym takie psychologiczne klimaty to dobra odmiana. :)) Początkowo myślałam, że osoba przed szpitalem (świecąca Baekhyun'owi po oczach latarką) to właśnie Chanyeol, ale okazała się kobietą. Ponadto Chan jako psychopata mnie zaskoczył, ale równocześnie zrobił na mnie wielkie wrażenie. Chyba przez to, że wydarzenia były takie nieprzewidywalne spodobało mi się jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńPS. Co do podziękowań to z jednej strony zrobiło mi się miło, ale z drugiej uważam, że skoro czytam i podoba mi się to co piszesz to należy pozostawić komentarz. <3 Pozdrawiam i pomijając fakt, że jest środek nocy to idę czytać dzień drugi. ♥
Annyeong! ♥
OdpowiedzUsuńPamiętasz mnie jeszcze? Otóż wzięłam się w garść i zaczęłam to czytać. Zastanawiałam się długo nad tym, dlaczego nie mogę się wziąć za te piękne Siedem dni. Skończywszy czytać przed chwilą Pierwszy Dzień - już wiem dlaczego.
Klimat psychiatryka - może mi się tylko wydaje, ale te tematy są ciężkie do opisania. Według mnie jest to typ opowiadania psychologiczny, a ja za takimi nie przepadam. Czytanie zajmuje mi dłużej, bo próbuję zrozumieć co się dzieje. Miałam już styczność z jedną taką książką, która czytałam 4-5 dni. Była cudowna, ale trudna. Właśnie dlatego, że były to tematy psychologiczne. Ale wracając do Twojego opowiadania - czytając przeniosłam się do świata Baekhyuna, jakbym to ja nim była. Sama ledwo nie zeszłam na zawał jak zaczął go ktoś tarmosić i szarpać, po czym okazało się, że to tylko jego wyobraźnia.
Jestem bardzo ciekawa co planujesz dalej, widzę że mam 2 dni w przód, więc zapewne się dowiem : )) . Od razu mogę stwierdzić, że nie dobrze robi mi się na myśl o tej podejrzanej pielęgniarce :<
Saranghae ♥
Waaaa, czytając dawniej część tego nie sądziłam, że to będzie takie ciekawe. Najchętniej czytałabym dalej reszte części, ale oczy mnie bolą od gapienia sie w ten mały ekran telefoniku @_@
OdpowiedzUsuńPsychiczny Chanyeol... kurde, jakoś nie byłam w stanie sobie tego wyobrazić, a Ty opisałaś to niemal doskonale, choć wiesz chyba, że cały czas mam zastrzeżenia do tego jak w niektórych momentach coś opisjesz. Ale to pewnie wiąże sie z tym, że mamy różne wizje i inaczej byśmy to opisały.
Gdy był ten moment z pierwszym wspominanym "siedem dni" aż słyszałam w głowie cichy szept. Co siedzi w głowie Chana? Mam wrażenie, że mimo wszystko jest normalnym chłopkiem....
Jestem strasznie ciekawa motywu z Sehunem. Lubie utrudnienia w opowiadaniach, ale nie życiu prawdziwym </3 ich życie może być cienżgie, nasze nie T T
~Baek
jak mówiłam, komentuję XD
OdpowiedzUsuńjuż drugie opowiadanie z Chanyeolem brutalem, ok, podoba mi się *-*
Pierwsze spotkanie i od razu jakby połączyło ich jakieś przeznaczenie ;; Mimo tego psychopatycznego "siedem dni" rodem z horrorów było to całkiem.. urocze ;w;
Jednym słowem - świetne~! ♥
Z polecenia DiDi zaczynam cie oficjalnie czytać, obserwować iwgl xD
OdpowiedzUsuńPoczątkek mnie zainteresował, choć wszystko dość szybko sie dzieje +_+
Zastanawiam się tylko czemu po tej minutowej wizycie u Chana, poszedł do domu, skoro miał iść do cioci, nic mu nie przeszkadzało jeszcze jej odwiedzić. *myśli*
No cóż, lecę w kolejne części ^.^-