Blog z opowiadaniami yaoi z zespołami z koreańskiego popu, poświęcony w większości fanfiction o zespole EXO. Większość tylko z tej tematyki, ale jestem pewna, że trafi się również coś innego. Nie lubisz, nie czytaj.

Siedem dni - Day two.





Tytuł: Siedem dni - Day two.
Typ: Seria "one-shot"
Gatunek: angst
Paringi: BaekYeol (SeBaek w tle)
Ostrzeżenia: patrz 'gatunek' + jakaś ilość przemocy
Długość: 1911 słów
Notka autorska: Po pierwsze powiem, że jestem zadowolona z tej części. Z 'Nie z tego świata' stoję na razie w miejscu, ale jestem pewna, że kiedy uporam się z tym opowiadaniem, co raczej mi długo nie zajmie, to powrócę do NztŚ~ Naprawdę musicie mi wybaczyć, że 'S.D.' jest takie krótkie, ale po prostu inaczej nie byłabym w stanie tego opublikować.
Po drugie: Chciałabym strasznie podziękować w tej notce jednej osobie, o której zapomniałam wspomnieć w poprzedniej. Chiqiuta - Dziękuję Ci za ten BaekYeol, moją ocenę znasz już w komentarzu. Dziękuję, że komentujesz moje posty, chociaż nie jesteś dość długo (ale i nie krótko o nie nie!) na moim blogu. Dziękuję za szczerość i za to, że podoba Ci się to, co piszę. Nawet nie wiesz, jak wiele to dla mnie znaczy. I przepraszam, że nie wspomniałam o Tobie w poprzedniej notce, ale przez nawał myśli po prostu zapomniałam. Ale i tak wielkie DZIĘKUJĘ <3 i czekam na KrisYeol ouo'
Po trzecie: zapraszam do czytania! <:
ps. I ten post także dedykuję Chiqiucie~


Day two


Wiadoma była jak na razie jedna rzecz: Baekyun okłamał Chanyeola, mówiąc, że wraca do domu, tuż po tym, jak go odwiedził. Wiedział, że po tym, co zaszło dzisiejszego dnia w jego progach, nieprędko się tam pojawi. Matka zachowywała się tak bardzo dziwnie, że bał się spotykać z nią twarzą w twarz. A co jeżeli jeszcze tak samo, jak ciotka i ona postradała zmysły, i co za tym idzie, jak pojawi się w domu, to go zabije?
Brązowowłosy pokręcił tylko na to głową, i kiedy dojrzał na jednym z elektronicznych zegarków na budynku godzinę grubo przed północą, wiedział, że musiał się gdzieś skryć, a jedynym jego ratunkiem w tej chwili był Sehun – jego przyjaciel, którego poznał poprzez to, że ich rodzice się niegdyś spotykali.
Westchnął ciężko, bardziej wtulając głowę w swoją bluzę, bo jak się okazało, zapomniał zabrać parasolki ze szpitala. Deszcz spływał po jego policzkach, tak, jakby przypomniał łzy, jednak chłopak nie płakał. Zrobiło mu się po prostu przykro, bo dalej nie wiedział, co działo się z jego matką. Naprawdę bał się, że tak samo, jak ciocia i ona trafi do szpitala...
*
- Hyung! Co ty tu robisz? - otwierając drzwi, Sehun na milion procent nie spodziewałby się za nimi Baekhyuna. - Wiesz, która...
- Wiem. Prawie północ, ale proszę, wpuść mnie, mam problem.
Chłopak na samo słowo 'problem' nie zbędnych pytań wpuścił chłopaka do środka, zamykając drzwi najciszej, jak się dało, by nie rozbudzić żadnego ze swoich rodziców, ani młodszego braciszka śpiącego w pokoju obok. Z cichutkim skrzypnięciem zamknął swój pokój na kluczyk, a Baekhyun usiadł na jego łóżku, wcześniej przebierając się w przygotowane przez chłopaka ubrania dla niego.
Sehun zaś usiadł obok, wbijając w starszego ciekawskie i nieco zatroskane spojrzenie, a Byun, kiedy poukładał sobie w głowie wszystko, co chciał, po prostu opowiedział mu, co go dzisiaj spotkało, i jakie ma z tym wszystkim związane obawy.
Mówił o dziwnym zachowaniu jego matki, o przesiadywaniu w szpitalu psychiatrycznym, o tym, że poznał Chanyeola oraz o dziwnym głosie, jaki wypowiedział w jego głowie podczas opuszczania szpitala hasło 'siedem dni'. O niepokoju w swoim sercu nic wspominać nie musiał, to było niemal oczywiste, że bał się tego wszystkiego, bo przecież, niecodziennie napotyka się na swojej drodze takie zjawiska.
Na koniec westchnął cicho, a kiedy poczuł dłoń młodszego na swoim kolanie, która nieco drżąca zaczęła je ściskać, spojrzał na jego przestraszoną twarz.
- Sehun-ah...?
- Hyung, nie idź tam więcej. Zostań w moim domu, nie chcę, żeby stała ci się krzywda. Proszę cię... - jęknął cicho młodszy, drugą z dłoni mocno zaciskając na pościeli.
Baekhyun uśmiechnął się do niego nieśmiało i zarzuciwszy jedną z dłoni na ramię chłopaka, przytulił go do siebie mocno. Kiedy głowa Sehuna wylądowała na szyi Byuna, chłopak drugą mocniej go do siebie przycisnął, oplatając tym razem dłonią jego pas i mruknął tym swoim delikatnym, ale pięknym głosem.
- Sehun-ah, nie bój się. Nie zostawię cię. Jesteś dla mnie najważniejszy, wiesz o tym dobrze.
Młodszy westchnął cicho i odsunął się od niego, spoglądając w oczy Byuna ze smutkiem, ale jednocześnie współczuciem. Ujął w palce jego dłonie i kiedy przygryzł wargę, podsunął się ponownie nieco bliżej starszego chłopaka, niemal przelotnie składając na jego ustach krótki, ale zarazem czuły pocałunek.
- Hyung, obiecaj mi, że wrócisz... Że jak znów tam pójdziesz, to wrócisz. - powiedział cicho speszony i wstał z łóżka, kładąc się bez słowa na rozłożonej po drugiej stronie kanapie.
Baekhyun przez chwilę kompletnie nie mógł się ruszyć, a co za tym idzie rumieńce z jego twarzy też nie chciały zniknąć. Odetchnął głęboko – no tego to się nie spodziewał. Zamknął oczy, układając się na łóżku, ale ciągle czuł dziwne mrowienie w podbrzuszu.
Czy można zakochać się w swoim przyjacielu?
*
- Ty znów tutaj?! Prosiłam cię, żebyś nie przychodził... - pielęgniarka na ponowny widok Baekhyuna w szpitalu, nie była specjalnie zadowolona. - Nie powinieneś...
Byun jednak kompletnie olał sobie jej gadaninę, wiedział, że po jakimś czasie odechce się jej matkować mu i mówić, co miał robić, więc wsunął się po prostu bez większych pohamowań pomiędzy uchylone drzwi szpitala i od razu ruszył szybkim krokiem do sali, gdzie wczoraj spotkał Chanyeola.
Z Sehunem sobie rano poradził. Kiedy chłopak jeszcze spał, po cichy wykradł się z jego pokoju i domu, wcześniej, muskając go lekko w czoło. Nie wiedział, czemu tak zrobił. Po prostu stwierdził, że będzie to stosowne szczególnie po tym, co zaszło.
Wsunął się do pomieszczenia nadal jedynie oświetlonego lampką, z zasłoniętymi oknami, przez co wydawał się on nieprzyjemny. Zerknął w bok. Chanyeol znów wiedział w takiej samej pozie, jak wczoraj. Czyżby nie spał? Wzdrygnął się na samą myśl, jednak nie zaprzątał sobie tym głowy, tylko podszedł do okna i rozsunął zasłony, witając się z chłopakiem.
- Dzień dobry, Chanyeol, jak się czujesz? Jak obiecałem, tak przyszedłem ponownie. - mówił bardzo przyjemnym głosem, ale jak widać nawet to nie działało na Parka.
Siedział z opuszczoną głową, bawiąc się palcami u swoich dłoni, a jego oczy wbite były w jeden punkt przed sobą. Baekhyun widząc to, posmutniał nieco, po czym podszedł bliżej ku niemu i zajął miejsce na krześle. Wbił w Chanyeola ciekawskie spojrzenie i nie przejmując się konsekwencjami swoich czynów ujął w swoje palce rękę wyższego chłopaka.
- Cześć Channie, pamiętasz mnie, byłem tu... - powiedział, ale uciął.
- Tak, wczoraj, Baekhyun.
Park po prostu mu przerwał, nawet nie unosząc głowy, tylko z całej siły ścisnął rękę Byuna, a ten aż cicho jęknął, szarpiąc się. W pewnym momencie ogarnął go niezły strach, bo nie wiedział, co taka psychiczna osoba, jak Chanyeol mogła mu zrobić. Nie znał dokładnie powodu jego przebywania w tym miejscu, ale skoro już się w nim znajdował, to chyba powinien na niego uważać, nie?
Uścisk na jego palcach zaciskał się coraz mocniej, więc Baekhyun odchylił głowę w tył, próbując powstrzymać nagły atak napływających do jego oczu łez/
Tłumaczył sobie, że rudowłosy robił to wszystko zwyczajnie dlatego, że tak „witał się” ze swoimi gośćmi, jednak ból w dłoni zwiększył się tak bardzo, że wysoki głos, jakim w aktualnym momencie dysponował chłopak, idealnie się przydał. Szarpnął się, napotykając na drodze swoich oczu jedno ze spojrzeń Chanyeola, które przyprawiło go o palpitacje serca, po czym krzyknął tak głośno, jakby właśnie chciał wypluć płuca. Uścisk był jednak nie do zniesienia. Oktawa wysokiego głosu Baekhyuna zabrzmiała pomiędzy salami szpitalnymi, a w tym samym momencie, kiedy z oczu brązowowłosego popłynęły łzy, jego ręka była już wolna. Czuł w niej jedynie mrowienie, a jej sine części zaczęły powoli powracać do swojego normalnego kremowego koloru.
Jęknął cicho, patrząc na Chanyeola ze współczuciem, a ten nawet nie raczył obdarzyć go spojrzeniem. Jak kamienny był z początku, tak nie zrobił zupełnie nic, prócz odruchu chęci wyrządzenia mu krzywdy. Osunął się powoli do siadu na ziemię i ponownie jego oczy utkwiły się w rudowłosym, który jedynie delikatnie przechylił głowę, także zerkając na niego kątem oka. Jednak nawet jego warga nie drgnęła.
Baekhyun westchnął z bólem zaczynając powoli ruszać ścierpniętą ręką, ale mimo wszystko chciał utrzymać jakiś kontakt z Chanyeolem.
- Jak się czujesz, Channie? - spytał, dusząc w sobie wszelkie nieprzyjemne uczucia i znów posłał w jego stronę miły uśmiech. Jednak odpowiedzi na nowo nie otrzymał. - Może przynieść ci...
- Baekhyun! Prosiłam cię, żebyś tu nie wchodził, Chanyeol...! - brązowowłosy chłopak drgnął, widząc, jak do sali szpitalnej wpadła Hyorin, a jej twarz wcale nie była teraz nastawiona do niego w uprzejmym wyrazie.
Kobieta z potarganymi włosami pojawiła się w pomieszczeniu, a w jej oczach Baekhyun dostrzegł coś, czego nie potrafił odgadnąć. Nie wiedział, czy był to strach, złość, czy może coś innego. Hyorin podeszła do chłopaka i złapała go za ramiona, mrużąc swoje piękne, kocie oczy, po czym lekko wydęła wargę.
- Oppa! Dlaczego krzyczałeś? - zapytała, a Baekhyun uśmiechnął się leniwie, zarzucając jedną z dłoni za włosy i bawiąc się nimi.
- Nie przejmuj się, wszystko jest w porządku, Chanyeol po prostu ścisnął za mocno moją rękę, ale nic mi nie jest...
Kobieta na początek skarciła rozzłoszczonym spojrzeniem Byuna, który zdawał się niczym nie przejmować, lecz po chwili jej spojrzenie na nowo utkwiło w Parku, który zerkał na nią kątem oka, tak, że spojrzeniem dostrzegła w jego oczach, jedynie białe gałki bez tęczówek. Pisnęła głośno, a kiedy i Baekhyun spojrzał w tamtą stronę, Chanyeol wrócił do normalności. Uniósł brew nie bardzo rozumiejąc o co chodziło kobiecie, jednak nie to było teraz dla niego najważniejsze. Hyorin już miała na nowo odezwać się do Byuna, jednak ten zignorował ją przez dzwoniący mu w kieszeni spodni telefon. Wyciągnął go z kieszeni i kiedy zauważył, że była to jego matka, nie odebrał, tylko po prostu wyłączył, marszcząc brwi. Nie chciał mieć z nią nic wspólnego, po tym, co zobaczył w
domu.
Hyorin spojrzała na niego z podniesioną brwią.
- Oppa...?
- To tylko moja matka. - mruknął.
Nie mógł odebrać, bo przecież musiałby się jej tłumaczyć, czemu nie było go w domu, a poza tym pewnie pytałaby się o ciocię, u której też przecież nie był i do tego jeszcze zamienił ją na Chanyeola. Westchnął cicho opuszczając głowę, a kiedy poczuł ręce Hyorin na swoich ramionach, pokręcił niechętnie głową i odepchnął dziewczynę od siebie bez słowa wychodząc ze szpitala.
Przez dosłownie krótki moment w jego głowie wspomnieniami mienił się Chanyeol i to, co między nimi dzisiaj zaszło, bowiem potem jego myślami wstrząsnął Sehun i to, że chłopak go pocałował. Ot tak po prostu.
Nie wiedział kompletnie, jak miał się w tym momencie określić i co czuł w głębi samego siebie, ale mógł to opisać tylko czterema idealnymi słowami, jako: totalny mętlik w głowie.
Szedł ulicami Seulu prosto do domu swojego przyjaciela, a jego wargi zagryzały się w delikatnym grymasie. Do matki przecież nie pójdzie. Zastanawiał się, jak spojrzą sobie teraz w oczy, skoro po pięciu latach ich przyjaźni nagle Sehun wyskoczył mu z czymś takim i bał się, że to właśnie może zepsuć ich relacje. Stanął pod jego drzwiami i zapukał, a te otworzyły się z delikatnym skrzypnięciem...
A co do samego Chanyeola to biedak nie wiedział, co miał w tym momencie myśleć. Nie wiedział nawet czy on sam myśli. Patrzył się pustym wzrokiem w Hyorin, która nawet nie drgnęła. Jego wielkie brązowe oczy przeszywały ją spojrzeniem na wskroś, a serce wrzeszczało w jej piersi, że chyba powinna była ulotnić się z tego pokoju.
- Chanyeol... - wyszeptała i zamknęła oczy.
Ponownie przeszedł ją dreszcz, kiedy nie usłyszała odpowiedzi, a do tego, w momencie, w którym okazało się, że Park nie znajdował się w swoim łóżku, straciła grunt pod nogami. Powietrze dokoła niej dziwnie zgęstniało, a na dodatek w pokoju było tak cicho, że kobieta słyszała jedynie samotne tykanie zegara. Bała się poruszyć. Oczami wodziła po wszystkich kierunkach, by dojrzeć Chanyeola, jednak ani rusz nie widziała nawet jego cienia. Jej ciało drgnęło, jej serce zbyt szybko zabiło, każdy nerw w jej mózgu ześwirował. Szeroko otwarte oczy wbiła przed siebie w pustą przestrzeń i poczuła, jak zakręciło się jej w głowie. Gorąc, jaki zaczął się od palców samych jej stóp, nagle ni stąd ni zowąd pojawił się teraz także przy czubku głowy dziewczyny, rozchodząc się niczym ukłucia szpilkami po każdej jej kończynie.
- Przestań, Chanyeol... - wydusiła z siebie, kuląc całkowicie w postać małej, bezbronnej kulki.
- Ale ja dopiero zacząłem, dongsaeng. - poczuła palący oddech na policzku, więc uniosła głowę, a w tym samym czasie smukłe palce zaczęły bez skrępowania wodzić po jej delikatnym, dziewiczym ciele.
- P-przestań.
- To za to, że chciałaś odciągnąć ode mnie Baekhyuna, on ma jeszcze całe sześć dni.
Drzwi sali szpitalnej trzasnęły z głośnym hukiem, a białe zasłony spoczęły na oknach. Było cicho.

9 komentarzy:

  1. Uhumhumhumhum... nigdy nie wiem jak zaczac komentarz. Bardzo podoba mi sie pomysl, bo uwielbiam czytac o szpitalach psychiatrycznych, wiec z tym od razu trafilas w moje gusta. Zaciekawila mnie takze postac Chanyeola. Jestem bardzo ciekawa co kombinuje i czekam na dalsze rozdzialy.
    Hwaiting, Krisus. c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczynając od obaw Baekhyun'a to szczerze mówiąc czytając poprzedni rozdział sama miałam wrażenie, że on powoli wariuje. Podoba mi się, że wszystko jest utrzymane w takim tajemniczym klimacie, że aż z niecierpliwością czeka się na kolejną część żeby poznać wszystkie odpowiedzi i rozwiać wątpliwości. ;)
    Co do Sehun'a, to jest on tak kochany, że na miejscu Baekhyun'a sama bym się w nim zakochała. Natomiast Chanyeol stanowi dla mnie zagadkę, dlatego mam nadzieję, że dalsze rozdziały pojawią się szybko i wszystko będzie jasne. :))
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. "Czy można zakochać się w swoim przyjacielu?" Można xD
    Rozdział jak zawsze, fajnie napisany i podoba mi się ten klimat. Wspominałam to już w poprzednim komentarzu, ale... Kocham opowiadania ze szpitalami psychiatrycznymi.
    Widać, że pozostali się o niego boją. To miłe, bo w końcu wtedy wiadomo, kto tak naprawdę jest dla niego prawdziwym przyjacielem, a nie tylko "przyjacielem". Nie wiem dlaczego, ale za każdym razem masz ciekawe zakończenia. Nie ważne, czy to shot, czy rozdział, po prostu potrafisz to napisać tak, że człowiek nie potrafi się doczekać kolejnej części.
    Fajnie.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, witam :) na początek dziękuję za taki cudaśny komentarz pod moim wytworem ;) i z góry przepraszam, że dam jeden komentarz do wszystkich Twoich one shot'ów, ale właśnie skończyłam czytać je jednym ciągiem i na więcej w tej chwili mnie nie stać ;) w każdym bądź razie zakochałam się w 'First' i w 'Lost' :D jak dla mnie to na razie takie perełeczki, choć reszta dzielnie je goni ;) podoba mi się to, że piszesz długie opowiadania (czego ja nie potrafię, bo fabuła się całkowicie w moim przypadku rozkleja :/)i starannie opisujesz uczucia bohaterów, przez co idzie się w stu procentach wczuć :D czytając poszczególne shoty miałam wrażenie, jakbyś doskonale znała postaci, o których piszesz, wykreowałaś je...tak naturalnie, wszystko do siebie pasuje :) uduszę Cię tyko za jedno: dlaczego zabiłaś mi Tao w 'Lost'???
    I chyba nie muszę dodawać, że dołączyłam do Twoich obserwatorów? to chyba oczywiste, prawda?
    Pisz dziewczyno, bo 'Siedem dni' powala mnie na kolana jak do tej pory i już nie mogę doczekać się reszty :D a w wolnej chwili zabieram się za 'Nie z tego świata" ;)
    Pozdrawiam,
    Paośka W.

    OdpowiedzUsuń
  5. I hate you >.< nie chcesz mi nic powiedzieć chociaż odkąd przeczytałam to mnie korci wciąż ty pytanie ty mały potworze, ale i tak Cię kocham za to opowiadanie. Chcę więcej bo mnie to intryguje kurde i chcę więcej i miej tą wenę bo chcę WIĘCEJ. tak powtarzam się, ale nic na to nie poradzę, ot co.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuje ci za konstruktywny komentarz na moim blogu :) (greed-of-humanity) Oczywiście twój blog również dodaję sobie do linków aby mieć go przy sobie. Nie robię tego z powodu chęci rewanżu, po prostu opowiadania w nim zawarte mnie oczarowały, mimo iż w niektórych przypadkach nie znam ich bohaterów to mogę sobie wyobrazić kim oni są oraz jak wyglądają. Bardzo ujęło mnie How to train your dragon, które pozwolę sobie uznać dotychczas za moją ulubioną historię:) Życzę weny i serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Annyeong x2 ♥

    Wow.. Wow.. Po prostu.. WOW..
    Niesamowicie opisane uczucia. Rety, tak mistrzowsko napisane, że nie wiem co napisać. Ale wiem jedno, powinno być chyba, że Chanyeol ,, Siedział '' w tej samej pozycji, a nie ,, Wiedział '' :D
    Naprawdę ten fick do czytania dla mnie jest trudną tematyką, ale tak genialną, że wciąga. Uwielbiam tajemnice i zagadki, więc są to 2 rzeczy, które wciągają mnie w treść.
    /wciąż nie cierpię, a raczej nie ogarniam tej pielęgniarki/
    /btw. kocie oczy nie wiem czemu skojarzyły mi się z Kijaszkiem XD/
    Co do SeBaeka.. Nie wiem czy szippować, nie trzymam za nich kciuków szczególnie, ale z chęcią zobaczę rozwój wydarzeń :3

    Saranghae Krisu ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Rany...
    Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że cały ten rozdział czytałam z otwartymi ustami... O.o
    szczególnie je rozdziawiłam przy pocałunku Bacona z Sehunem...
    Normalnie aż coś we mnie zawirowało!
    Moment, który mną zawładną to ten, w którym Chanyenol pokazał Hyorin swoje gałki oczne... PERFECT *.* .
    W takim wydaniu mi się bardzo podoba i szczerze wątpię, żebym kiedykolwiek spojrzała na jego twarz normalnie. Już zawsze będę go sobie wyobrażała z wywalonymi na wierzchu białkami xD .
    Ale podoba mi się.
    Po przeczytaniu tego, mam takie dziwne wrażenie, że tak na prawdę nigdzie nie jesteśmy bezpieczni... te dreszcze strachu...
    Co ty ze mną zrobiłaś?
    Jak ja bym chciała tworzyć coś takiego...

    J.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hihi, kolejna noc i kolejny part za mną c: i chyba niestety będzie to tylko jeden dziś.

    Czy mi sie zdawało, czy to było jeszcze krótsze niż pierwszy? Nie dział się jakiś igrom wydarzeń, ale sądzę, że byly istotne dla całości.
    Channie... prawie żeś zgniótł mu rękę, a obwiniasz laskę za to, że chciała ci go odstraszyć? _^_ Ok.

    Strasznie chcę wiedzieć o co chodzi Yeolowi z ilością dni ' ' i czy Chan zgwałcił ją? >D *zboczona*
    Raczej nic chyba nie powinno sie popsuć Baekowi i Sehunowi logicznie myśląc, ale znając Krisa... No nic, trzeba czytać dalej ~

    ~Baek.

    OdpowiedzUsuń

Layout by Miharu