Blog z opowiadaniami yaoi z zespołami z koreańskiego popu, poświęcony w większości fanfiction o zespole EXO. Większość tylko z tej tematyki, ale jestem pewna, że trafi się również coś innego. Nie lubisz, nie czytaj.

Siedem dni - Day three.


Tytuł: Siedem dni - Day three.
Typ: Seria "one-shot"
Gatunek: angst
Paringi: BaekYeol (SeBaek w tle)
Ostrzeżenia: patrz 'gatunek'
Długość: 1928 słów
Notka autorska: Witajcie moje miłe. Powracam dzisiaj z nową częścią Siedmiu dni, która nawet nawet m się podoba. Jeszcze cztery party tego opowiadania i powrócę pewnie do Nie z tego świata, o ile mnie wena nie opuści~. Ważne: Kolejny post pojawi się zapewne dopiero po dziewiątym sierpnia, bo pierwszego wyjeżdżam na wakacje, ale nie martwcie się, spróbuję coś tam naskrobać. <: Cieszę się, że podoba się Wam to opowiadanie, co pewnie już mówiłam wcześniej, ale dzięęęękuję za wszelkie dobre opinie i komentarze. Jesteście wspaniałe. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak wiele radości mam przez te komentarze. ;-; Oby tak dalej i dziękuję, że jeszcze Was nie zawiodłam. ;;
P.S. Wszelkie Wasze posty nadrobię, jak wrócę z wakacji, a teraz endżoj. <3
i przepraszam za błędy, już późno. ;;'


Day three

Już kiedy pojawił się w progu domu swojego przyjaciela, czuł, jak zaczynają targać nim dziwne emocje. Nie umiał ich dokładnie określić, ale na pewno mógł powiedzieć, że w środku jego ciała przebywała niezła mieszanka strachu oraz dziwnej troski. Baekhyun nigdy nie posądziłby młodego o to, że mógłby go pocałować, a na dodatek jeszcze nie daj Boże zakochać się w nim. Znał go dobre dziesięć lat, ale o tym chyba nigdy nie pomyślał.

Bez słowa poszedł do pokoju Sehuna zajmując miejsce na kanapie i podkulił ku sobie nogi. Szczerze to nie chciał, żeby Oh tu wchodził, bo spotkanie twarzą w twarz po tym, co między nimi wczoraj zaszło, nie uważałby za najprzyjemniejsze. Ale przecież nie miał się gdzie podziać, to co miał zrobić? Swoją drogą... Ciekawe, czy jego matka w końcu zaczęła go szukać?

Co z tego, że był dorosły, ona miała dość ciężki charakter, jak na kobietę. Jednak to nie było teraz takie ważne.

Sehun wszedł do pokoju.

Baekhyun westchnął cicho.

Sehun spojrzał na niego błagalnym wzrokiem.

Baekhyun nawet nie podniósł głowy.

Cisza rozwalała wszystkie umysły.

(...)

- Hyung... - w końcu jednak po nieubłagalnej, wolno przemijającej ciszy, młody odezwał się szeptem tak cichym, że nawet nie dałoby się zrozumieć słów, a sam szmer.

A jednak Baekhyun idealnie go usłyszał. Dopiero wtedy zaszczycil go swoim spojrzeniem, a młody Koreańczyk boleśnie przygryzł wargę. Wzrok starszego tak bardzo przeszył jego ciało, że zupełnie nie wiedział, co miał w aktualnym momencie myśleć. Czy Baekhyun był zły? Smutny? Obrażony? A może...

- Hyung..? Jesteś na mnie zły? Ja nie chciałem, ja... - zaciął się, czując, jak po jego policzkach zaczęły płynąć łzy. - Hyung... Proszę, powiedz coś.

Baekhyun nawet nie drgnął. Patrzył się na chłopaka niemalże pustym wzrokiem, a młody Oh szukał w jego oczach chociażby zalążka tego, że może jednak chłopak nie miał mu za złe tego pocałunku. Nie wstydził się tego, że właśnie się przy nim popłakał. Wiedział, że prędzej czy później, to i tak by się stało, więc co za różnica? Dzisiaj i tak cały dzień chodził skołowany, kiedy okazało się, że starszy ot tak po prostu opuścił jego pokój. On nie chciał go skrzywdzić... Chciał po prostu wiedzieć, że chłopakowi na nim zależy nieco bardziej niż na zwykłym przyjacielu. Ale chyba będzie musiał pogodzić się z tym, że swoim idiotycznym zachowaniem zepsuł ich ciągnącą się lata przyjaźń.

- Baekhyun-hyung! - pisnął podkulając się na łóżku, kiedy wyładował już cały smutek i wyszarpał paznokciami dziurę w swoim łóżkowym prześcieradle.

- Cicho. Obiecałem, że wróciłem, a ty nie płacz.

Sehun poczuł, jak starszy zaczął go do siebie mocno przytulać, więc z całej siły wtulił się w jego ciało, próbując unormować swój oddech i nagły atak histerii. Baekhyun zaś westchnął ciężko i odgarniając tęczową grzywkę z czoła chłopaka, uniósł jego podbródek, spoglądając w jego oczy z dziwnym wewnętrznym niepokojem.Wygiął jednak usta w lekkim uśmiechu i kiedy sam schylił się nieco do chłopaka, musnął te jego tak długo i tęskniąco, jakby to miał być ich ostatni pocałunek. I w sumie to chyba taki był.

- Wiem jak możesz się czuć Sehun-ah i cię doskonale rozumiem, ale na więcej niż przyjaźń z mojej strony nie licz. - wyszeptał drżącym z dziwnego zdenerwowania głosem i otarł wierzchem kciuków policzki Sehuna – Nie chcę psuć tego, co pielęgnowaliśmy przez te dziesięć lat, a naprawdę mi na tobie zależy. Uwierz, że nas związek może tylko zaszkodzić tej przyjaźni.

- Wiem, przepraszam. - odburknął młodszy, wyrywając się z uścisku Baekhyuna i z trzaskiem drzwiami wyszedł z pokoju – Idź sobie lepiej do tego jebanego Chanyeola, obyś sam nie ześwirował przez wizyty w psychiatryku!

Oho, czyżby ktoś tu był zazdrosny?

*

- Channie, gdzie Hoyrin? - Byun wparował do psychiatryka niczym do miejsca, w którym niemal nic złego nigdy się nie działo. Jakby było najnormalniejszą placówką na świecie. - Ma wolne?

Zacmokał z niezadowolenia widząc, że Park ponownie siedział w pokoju, niczym w najgłębszej, przepełnionej ciemnością komnacie, więc niewiele myśląc podszedł do okna i na nowo odsłonił zasłony. Światło wpadło do środka rozbłyskując dokoła mocnym połyskiem, ale nawet przez to Chanyeol nie drgnął. Podszedł do kamiennego chłopaka i postawił na jego kolanach mały, wiklinowy koszyczek, nakryty czerwoną, nieprześwitującą chustką. Uśmiechnął się do niego, tym razem już nie łapiąc w swoje palce jego ręki. Chyba się już nauczył, jak miał z nim postępować.

- Hm? No Channie, coś ty taki małomówny? Nie dostałeś śniadania? - Byun dalej nalegał, spoglądając w pochyloną twarz chłopaka dość zniecierpliwionym wzrokiem.

Rudowłosy uniósł głowę i przeszył Baekhyuna swoim przerażającym wzrokiem, przez co temu aż zakręciło się w głowie. Ale skoro był on tu już trzeci dzień, to powinien się do tego widoku przyzwyczaić. Poklepał się po policzku i kątem oka zauważył, jak Chanyeol przyglądał się natrętnie przyniesionemu przez niego koszykowi. Roześmiał się radośnie i odchylił z niego czerwony materiał, wsuwając do środka rękę, po czym wyłonił ją stamtąd, trzymając między palcami małą paczuszkę.

- Może chcesz czekoladowe dropsy? A może batona? Kanapek niestety nie mam, bo kupiłem ci ten koszyczek w sklepie, a poza tym nie miałbym jak ich zrobić. - odchylił się lekko na zajętym wcześniej krześle i uśmiechnął nieziemsko uroczo, przez co wydawać by się mogło, że Chanyeol przyglądał się mu naprawdę normalnym i może nawet przyjaznym wzrokiem.

Nieśmiało wyciągnął rękę w stronę Baekhyuna, a na twarzy tego pojawiła się tylko wielka, niemal nieopisana radość. Zważając na swoje bezpieczeństwo, starszy podał chłopakowi paczuszkę, a Yeol wyrwał ją spomiędzy jego palców z dziwnym, dziecięcym strachem. Baekhyun widział te jego wielkie oczy, ale postanowił zachować to dla siebie.

- Bierz, bierz Chanyeollie, to wszystko jest dla ciebie. - przechylił lekko głowę i oparł dłonie na swoich udach, wciąż uprzejmie się uśmiechając. - Channie, a odpowiesz na moje wcześniejsze pytanie? Gdzie jest Hyorin-dongsaeng? Wzięła urlop, co się stało?

Rudowłosy nie zwracał na niego uwagi, bowiem był teraz za bardzo pochłonięty zabawą z otwieranie paczki drażek, a potem zajadaniem się nimi. Dziwne, co akurat Byunowi nie przeszło koło oczu, że Yeol wybierał tylko te dropsy, które miały kolor czerwony, a resztę wyrzucał pod łóżko. Wrzuciwszy sobie do ust czerwonego cukierka, spojrzał na Baekhyuna i wzruszył ramionami.

- Nie ma jej. Wyszła.

- Ale wróci?

- Nie. - Chanyeol na zgromił chłopaka swoim dobitnie dziwnym spojrzeniem, więc Baekhyun wolał już chyba więcej o nic nie pytać.

Pokiwał w zrozumieniu głową i ociężale ruszył się z miejsca, zaczynając bardziej przyglądać się sali w jakiej przebywał Chanyeol. Nigdy w sumie jakoś nie przykładał do niej większej uwagi, bo z reguły bardziej skupiał się na samym chłopaku niż na wystroju, ale musiał przyznać, że łożko, jedno okno z zasłonami i jarzącą się na parapecie malutką lampką oraz szafka nocna tuż koło posłania Chanyeola to nie było wiele, zważywszy na dość sporą wielkość pomieszczenia. Do tego fakt, że wszystko dokoła Baekhyuna było przerażająco białe, przyprawiały go o niezłe zawroty głowy.

Dziwne, bo jakoś nigdy nie lubił szpitali, a tu proszę, ciągnie go do psychiatryka. A to ciekawe.

Pokręcił głową, powoli zbliżając się do drugiej strony łóżka Parka, gdzie na szafce w czarnym, nieco połamanym wazoniku siedziało smętnie siedem zwiędłych róż. Baekhyun spojrzał na to z lekkim smutkiem – szkoda, że ludzie potrafią nawet takie coś zostawić w spustoszeniu. Przynajmniej chociaż Hyorin powinna się nimi zająć skoro tu pracuje, ale dziś jej o to nie poprosi.
A szkoda.

Wzruszył ramionami ścierając opuszkiem palca kurz zalegający na blacie stolika i kątem oka zauważył, jak poduszka, na której opierał swoje plecy Chanyeol zaczęła nieco zjeżdżać w bok, więc niewiele myśląc złapał jej materiał w swoje długie, smukłe palce, chcąc poprawić ją dla Parka, ale ten tylko popatrzył na niego i zaczął się szarpać, wyrzucając z dłoni paczkę z drażetkami. Wszystkie się rozsypały na ziemi, dziwne jednak, że nie było tam żadnych czerwonych. Baekhyunowi jednak umknęło to przed oczami, bo miał co innego do roboty Krzyknął przestraszony i czując, jak został pchnięty z całej siły (którą cóż, chłopak miał, i to całkiem niemałą!) na ziemię jęknął głośno, łapiąc się dłońmi za obolałe pośladki. Spojrzał na siedzącego pod kocem chłopaka, który dziwnie mocno zaciskał palce na poduszce i nie śmiał nawet od niej ruszyć, westchnął cicho i uniósł dłonie w geście, że zaprzestanie robić to, co robił. Chanyeol jednak nie zwracał na to uwagi. Zaczął patrzeć na Baekhyuna z lekką złością pomieszaną z małym przerażeniem, aż w końcu bardziej wcisnął swoje ciało w poduszkę, cały czas trzymając dłoń w jednym z jej rogów.

Byun nie zwracał już na to uwagi, tylko pokiwał głową i wstał, opierając się plecami o parapet. Widać, że coś pod tą poduszką było, i to na dodatek bardzo ważnego dla Parka, więc wolał tego nie ruszać, bo nie chciał się narzucać.

Musiał zrozumieć, że Chanyeol był człowiekiem psychicznym i czasem po prostu zważać na swoje pewne, może normalne zachowania, ale przecież to był psychiatryk, a w osoby w nim z reguły nie zachowywały się normalnie. Chociaż w głębi siebie co do niego, to miał jakieś małe wątpliwości, bo przecież każdy miał jakieś swoje dziwactwa, ale nie chciał się tym teraz przejmować. Z jednej strony było mu cholernie szkoda tego biednego chłopaka, a z drugiej sądził, że chyba zbyt mocno się rozczulał nad wieloma sprawami.

- Channie, ja będę się zmywał do domu, bo moja mama się o mnie martwi – powiedział w końcu odchodząc od parapetu, po czym stanął przy drzwiach, ale nie ulotnił się jeszcze, tylko obrócił w stronę chłopaka głowę – Trzymaj się Chanyeollie, jutro cię odwiedzę ponownie i nie rozchoruj od takiej ilości słodyczy.

- Chociaż to moja wina, mogłem ci tylu nie przynosić. - pomyślał, stukając się pięścią w pierś.

- Przecież ty nienawidzisz swojej matki, Baekhyun, bo jest psycholką. - skwitował go nagle Park, przez co starszy miał jeszcze większą ochotę, by wylecieć stąd jak najszybciej.

Skąd on niby mógł wiedzieć coś o jego matce, skoro nawet nie pisnął o niej ani słowa?! Świat zawirował mu przed oczami od dawki dziwnych emocji, że aż musiał podeprzeć się framugą drzwi. A, i jeszcze szybciej zniknął z tego psychiatryka, niż był.

O co mu mogło do cholery chodzić?!

*

"Głośny huk od zamykanych drzwi sali zabrzmiał w jej głowie ze zdwojoną siłą, kiedy tylko otworzyła oczy. Nawet nie wiedziała, kiedy zemdlała. Jedyną rzeczą, jaka świtała jej urywkami wspomnień w głowie, był niski głos Chanyeola, tuż nad jej uchem. Otworzyła szeroko oczy, a jej krzyk rozniósł się po wszelkich oddziałach szpitalnych znajdujących się w tym budynku. Szarpnęła dłońmi – nic, uwięzione. Szarpnęła nogami - ledwo dostawała palcami do podłoża.

- I po co krzyczysz? Myślisz, że coś ci to da? - usłyszała ten niski, psychopatyczny głos, a z jej mózgu zaczęła tworzyć się jedynie papka. Czuła, jak stado łez leci z obłędem po jej policzkach, a czyjeś wielkie dłonie błądzą bezwstydnie po nagich, uwięzionych udach, rozszerzając je do rozkroku. - Twój czas się skończył. Miałem cierpliwość, ale za to, co robiłaś Baekhyunowi, większa kara cię nie ominie.

Okazało się, że miejsce tuż nad parapetem było idealne do odbywania kary. Okno było niskie, a pręt idealnie pozwalał by przywiązać dziewczynę do niego za dłonie.

Opuściła głowę, czując te obrzydliwe palce na swoim nagim ciele. A potem ostrze. Jedno, stalowe, błyszczące w świetle księżyca ostrze, które wolnymi ruchami przesuwało się od jej ud w górę tuż po brzuchu, kreśląc tym samym na każdym kroku głębokie, krwiste ślady. Wrzeszczała, ale nikt jej nie słyszał. Prosiła, ale nikt nie uległ.

- A wiesz, co jest najciekawsze? - ponownie usłyszała, zdając sobie sprawę, że oprawca nakreślił na jej piersi duży, czerwony trójkąt. Zaciągnęła się resztką powietrza. - Wiesz co? To, że Baekhyun jest tylko mój, a ty możesz zdychać, głupia dziwko.

Pchnięcie nie było specjalnie mocne, ale wystarczyło, by osunęła się w dół z krzykiem. Martwa."

6 komentarzy:

  1. O matko kochana. A ja na serio myślałam ostatnio o czymś innym, ale przez to sprawiłaś, że kolejne cześć, a tym bardziej zakończenie zaczyna mnie coraz bardziej intrygować, huh.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz bardziej przeraża mnie to opowiadanie, ale mówiąc tak całkowicie szczerze, to podoba mi się. Chyba jeszcze nikt nie wpadł na takie opowiadanie. Ciekawa jestem co będzie dalej. Życzę Ci weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O jej zakochałam się <3. Zawsze lubiłam czytać coś okryte tajemnicą. Super! Czekam na więcej! Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  4. SARANGHAE KRISU MISTRZU BLA BLA BLA ♥

    Wciągam się coraz bardziej i wcale mi to nie przeszkadza. Momentami czuję opór do dalszego czytania, ale szybko łamię tę barierę i śledzę tekst dalej.
    SeBaek - wiedziałam, że nic nie wyjdzie. Ja to po prostu wiedziałam i przeczuwałam ♥ . Ale z drugiej strony współczuję Sehunowi. Żył w niepewności i niewiedzy jak zareaguje na pocałunek i uczucie starszy. Bał się i spotkało go rozczarowanie, a potem jak się okazało możliwa zazdrość.
    Co do pielęgniarki albo jak to kochany Park Chanyeol określił - głupiej dziwki: Gdy Baek pytał o nią, z początku miałam nieodparte wrażenie, że Chan mógł ją pożreć tym swoim zabójczym wzrokiem XDD , ale potem zaczęło mnie zastanawiać gdzie się podziała, no bo przecież jeszcze przed paroma chwilami stała u wejścia do jego pokoju, a w następnym momencie już jej nie było.
    W każdym razie - rozwój akcji na 5 z dużym plusem. Dodałam scenę drastyczną, która mi się spodobała, choć miałam pewny problem ( co jest dziwne ) z wyobrażeniem sobie pokoju, w którym panienka się znajdowała :O

    BaekYeol 4ever! ♥

    Czekam na kolejna część Z UTĘSKNIENIEM I NIECIERPLIWOŚCIĄ ♥

    ( tak, dobrze przeczytałaś - Z NIECIERPLIWOŚCIĄ ♥ )

    OdpowiedzUsuń
  5. No i znów mam otwartą buzię.
    Chanyenol zaczyna mnie intrygować. Zachowanie przy łóżku, słowa 'siedem dni', a teraz te, w których mówi, że Bacon jest jego... Szczerze się przyznam, że na samym początku, myślałam, że ją zgwałci.
    W sumie, to by było nawet niezłe, bo jakoś jej nie polubiłam -.- .
    On mnie ciekawi... Co takiego dzieje się w jego głowie...? I fakt, że wiedział o matce Bacona...
    No i Sehun...
    Jeju, ale mi go żal...
    Niestety - ja do Sehuna mam niesamowicie miękkie serce w każdym z opowiadań. Może sprawia to fakt, że jest moim biasem w EXO? *_*
    TAK, TO TO.
    Lecę czytać dalej...
    J.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Martwa" boże, zabiłaś mnie... Czemu ją zabiłaś ;-; dam radę wytrzymać do następnej nocy by to przeczytać, czy złamię sie i przeczytam teraz, albo w dzień? .3. Oczy mnie chyba za bardzo bolą .3.

    O co chodzi z tym Yeolem .3. Co Ty ukrywasz .3.
    Ale nie, definitywnie tego zabójstwa Ci nie wybaczę... no kurdę, no nie wiem no... czuję się jakbym czytała jakiś horror, a ich nie lubie... No i jeszcze fajną porę wybrałam sobie na czytanie tego .3.

    Się zastanawiam jak Ty byłaś w stanje to napisać, skoro zawsze tak pzeżywasz śmierci i krzywdy bohaterów .3.

    Chcę wiedzieć co siedzi w głowie Yeola ....Tak dziwnie sie zachowuje przy Baeku, a jak zostawał sam z tą laską.... nie nie nie. Teraz ja przeżywam śmierć bohatera, naprawdę jak mogłaś ><

    ~Baek

    OdpowiedzUsuń

Layout by Miharu