Tytuł: Siedem dni - Day four.
Typ: Seria "one-shot"
Gatunek: angst
Paringi: BaekYeol
Ostrzeżenia: patrz 'gatunek'
Długość: 2039 słówNotka autorska: ...tak, wczoraj pisałam, że nowy post opublikuję za tydzień, jak wrócę ze wsi. Taaak. Miałam szczęście, bo okazało się, że przyjechał dzisiaj brat, który miał jak udostępnić mi wi-fi, więc oto jestem z nowym postem. Mam nadzieję, że się cieszycie. Będę pisała resztę postów, a kiedy opublikuję? Nie wiem. Zależy, jak się wyrobię i czy net będzie dalej. Ale jak na razie jestem szczęśliwa, bo rozdział mi wyszedł całkiem, całkiem, a przynajmniej tak, jak chciałam. Mam nadzieję, że się podoba i podbudujecie mnie swoimi opiniami! Dobra, lecę pisać dalej, pozdrawiam czytelników i komentujących, hwaiting! <3
I standardowo, przepraszam za błędy, nie jestem idealna ;-;'.
Day
four
Baekhyun
nigdy nie uważał chodzenia w deszczu za coś przyjemnego. Po
pierwsze dlatego, że zawsze było mu strasznie zimno, kiedy krople
natrętnie uderzały o jego dygoczące ciało, a po drugie po prostu
i tak nigdy nie potrafiły ukoić żadnego jego bólu, więc po co
miał to robić?
Tylko
jeszcze się rozchoruje.
Tym
bardziej teraz, tuż po tym wszystkim, co działo się przez te kilka
dni w jego życiu, każda minuta, czy chociażby sekunda wydawała mu
się niczym prawdziwa, wieczna wieczność.
Westchnął
z rezygnacją unosząc głowę prosto do nieba i nie przejął się,
że deszczowa woda zmyła z jego powiek czarne smugi eyelinera,
ponieważ i tak nikt by go w tej panującej ciemności nie zauważył.
Czuł się dziwnie. I tu już nawet nie chodzi o to, że nie widział
się ze swoją matką od dobrych trzech dni, tylko bardziej o to,
jakie mieszane uczucia siedziały w jego sercu. Mógł je podzielić
na dwie kategorie. Pierwsza - Chanyeol.
Nie
umiał go zrozumieć, ale też nie potrafił o nim nie myśleć. Co z
tego, że był on obłąkany, czy jak powiedzieć prościej miał
nierówno pod sufitem, dla Baekhyuna miał w sobie coś, co
przyciągało go bliżej niczym prawdziwy magnes. Kiedy pojawiał się
w szpitalu, z fascynacją w oczach spoglądał na to, jak rudzielec
się zachowywał. Z jednej strony wydawał mu się niczym taki mały,
zagubiony w wielkim świecie, pięcioletni dzieciak, ale w sumie
powinien też zwrócić uwagę na to, że ten chłopak nie był sobą.
Ale czy zwrócił? Oczywiście, że nie. Fascynacja wzięła górę,
w końcu niecodziennie można spotkać na swojej drodze takich ludzi.
Jednak mimo wszystko i tak się go bał.
Chanyeol
często miał jakieś swoje dziwne zachowania, o których Byun już
dawno mógł się przekonać. Mocne ściskanie jego ręki nie było
jakimś ciekawym przeżyciem, jak na początek znajomości, a plus
jeszcze i tak Baekhyun do dziś czuje, jak na samą myśl o tym drży
i boli go cała dłoń. Baekhyun obawiał się Parka – wiedział,
że chłopak będzie w stanie, bez skrupułów wyrządzić mu
krzywdę, a on nawet się nie obejrzy, ale nie umiał się go pozbyć
ze swojego umysłu. Chciał go odwiedzać, chciał z każdym dniem
dowiadywać się o nim więcej. Skrycie w głębi siebie (czego
pewnie sam nawet nie odkrył) zaczął darzyć go znacznie większą
sympatią. Może i się od tego bronił, ale gdyby Chanyeol nie był
mu obojętny, to przecież nie przychodziłby do niego tak dzień w
dzień. Po prostu by go sobie olał i zamiast do Parka, w końcu
poszedłby w odwiedziny do swojej cioci. Śmieszna sytuacja.
Przetarł
dłońmi mocno przemoczoną skórę twarzy, bardziej rozmazując
sobie czarną kredkę na policzkach i skręcił w jedną z alejek.
Znów zapomniał tej cholernej parasolki.
Drugą
z tych kategorii był nikt inny, jak Sehun – och, o nim to mógłby
się równie mocno rozgadać, ale nie ma na to czasu.
W
życiu nie powiedziałby, że chłopak, którego znał dobre dziesięć
lat mógłby się ot tak po prostu w nim zakochać. Przecież
widywał się z nim niemal dzień w dzień, a jakiegoś jego dziwnego
zachowania nie zauważył. A może po prostu nie znał go na tyle
dobrze, żeby potrafić odgadnąć, co takiego kryło się w
zamiarach Sehuna, czy kiedy coś go boli, czy jest smutny? Może
najzwyczajniej w świecie nie nadawał się na jego przyjaciela i
powinien już dawno zakończyć tą znajomość, by nie doszło do
takich sytuacji, jak ta?
Oh
sam w sobie był bardzo miłym i ułożonym chłopakiem. Nigdy nie
sprawiał Baekhyunowi większych problemów, w każdej sytuacji mógł
na niego liczyć, ale teraz jak widać coś musiało stanąć w ich
relacjach na uszczerbku. Czy to była wina Baekhyuna? A może
powinien oszpecić sobie twarz, by Oh nie zakochał się w nim i
dalej mogli nazywać się przyjaciółmi? Nie no, to i tak by nic nie
zmieniło.
Cały
czas i tak mimo wszystko rozmyślał o Sehunie i wciąż bolało go,
że go potraktował tak, a nie inaczej. Znał jego delikatną stronę
małego romantyka... no ale kurna, o zakochaniu by nigdy nie
pomyślał!
Uderzył
się rękę w pierś przygryzając wargę, a krople deszczu sprawiały
wrażenie, jakby zmieniły się w czyste, kryształowe łzy.
Ciekawe... czym w tamtym momencie tak naprawdę były?
*
-
Channie! Dzień dobry. - zanim Baekhyun dostał się do sali
szpitalnej Chanyeola, musiał przedostać się przez zamkniętą
furtkę psychiatryka, co łatwym zadaniem nie było i przy okazji
wytrzeć czarny eyeliner ze swojej twarzy. Nie chciał, żeby
ktokolwiek zobaczył go w takim stanie.
Czarne
kraty furtki zostały zamknięte i na dodatek owinięte ostrym, ale
na szczęście niewielkim kolczastym drutem. Czyżby personel tego
miejsca aż tak bał się swoich pacjentów?
-
Wybacz, że dzisiaj przyszedłem tak późno. Musiałem... - uciął
spoglądając na stojącego teraz przy oknie Parka, który nawet nie
zaszczycił go swoim spojrzeniem i bawił się zmieszany palcami. -
musiałem zastanowić się nad paroma rzeczami.
Owszem,
Byun przyszedł dzisiaj do niego niemal pod sam wieczór, a całą
resztę dnia i tak czy siak spędził pod dachem jednego ze szpitali
ratunkowych, by uchronić się przed spadającymi kroplami deszczu.
Poczuł się jak bezdomny. Do domu nie wrócił, wiadomo dlaczego. Do
Sehuna nie poszedł – również powód był znany. Zostało mu
jedynie siedzenie pod czymś suchym. Nawet nie zauważył, kiedy tam
zasnął. Ciekawe, ile spojrzeń ludzi przyciągnął, kiedy spał na
zimnym bruku?
Westchnął
ciężko, a kiedy uniósł wzrok, spotkał się nim z wielkimi oczami
Chanyeola.
Miał
wrażenie, że swoim spojrzeniem, chłopak robił mu wewnętrzne
prześwietlenie całego ciała i oglądał sobie po prostu jego
nagiego pod koszulką, albo już obmyślał, jak wyrwać mu jego
wnętrzności i skręcić ze ślicznych, różowych jelit kokardkę,
a na ich wstążkę powiesić go w jakimś najbliższym miejscu,
dajmy na to na latarni, czy gdziekolwiek indziej i zrobić z niego
żywą wystawę dla ptaków. Aż wzdrygnął się, kiedy wyobraził
sobie siebie w takiej sytuacji, ale zaraz na jego twarzy pojawił się
lekki uśmiech, kiedy Chanyeol do niego podszedł.
-
Jejku, jesteś strasznie wysoki... - jęknął zadzierając głowę,
a rudzielec zmrużył swoje oczy i już miał wyciągnąć dłoń, by
poczochrać starszego po głowie, ale ostatecznie w trybie szybkim
cofnął ją do swojej piersi, a Baekhyuna niemalże po całym ciele
przeszły dziwne dreszcze. - Channie, czemu nic nie mówisz?
-
Wolę słuchać, jak ty do mnie mówisz, masz piękny głos,
Baekhyun-hyung. - no dobra. Tego to by się w życiu nie spodziewał.
On...
Chanyeol zaczął z nim rozmawiać! Powiedział do niego po imieniu!
Co z tego, że cały czas przy wypowiadaniu tych słów miał
kamienny wyraz twarzy, dla Baekhyuna to było już wystarczające.
Rozdziawił szeroko usta, czując jak jego policzki zalały czerwone,
piekące plamy, więc prędko odsunął się od chłopaka, siadając
na krześle tuż koło jego łóżka. Podbiegł tam niemal na oślep
– po prostu nie chciał patrzeć w te wielkie, ciemne oczy
Chanyeola, które posiadały w sobie tyle dziwnej i tajemniczej
magii. Nie zwrócił uwagi również na to, że dodał do imienia
cząstkę -hyung, tak, jak zdarzało się mówić do niego Sehunowi.
To było zbędne!
Opadł
ze wstydu na stojące obok łóżka krzesło i schował twarz w
dłoniach. Czuł, jak jego policzki płoną. Słyszał, jak Park
podchodził do swojego łóżka, by na nim usiąść, więc drgnął.
Czuł, się, jakby zaraz miał z emocji wyskoczyć z siebie i stanąć
obok. Dygotał, szukając w zagubionym umyśle ostatniej deski
ratunku, ale chyba było już za późno. Zacisnął palce na
brązowych włosach, starając się uspokoić, ale wiedział, że nie
da rady.
Ostatecznie
złapał głęboki wdech, słysząc, jak materac zajmowany właśnie
przez Chanyeola zaskrzypiał, a jego kołdra zaszumiała w uszach
starszego. To było nie do zniesienia.
-
Channie... - zaczął nieśmiało, odsuwając od twarzy swoje palce i
zerknął na rudzielca.
-
Wiem o co chcesz spytać i nie pytaj. Pielęgniarki tutaj nie ma i
już nie będzie. Mówiłem ci. - przerwał mu nagle, a ten patrzył
na niego oszołomiony.
Skąd
niby tak idealnie potrafił odgadnąć to, o czym chłopak myślał?
I to już drugi raz!
Wargi
mu zadrżały, więc odwrócił po prostu głowę w bok, kiedy jego
uwagę zwyczajnie przykuła szafka stojąca obok łóżka Chanyeola.
W
sumie była najnormalniejszą w świecie szafką, ale uwagę
Baekhyuna zwróciła jedna rzecz, a mianowicie mała, wystająca
swobodnie karteczka w jednym z rogów. Wyciągnął rękę, by ją
pochwycić, ale uprzedził go Chanyeol, niemalże wyrywając mu
sprzed palców. Położył ją sobie na kolanach, a Byun tylko uniósł
pytająco brew.
-
Co to było? - spytał, z ciekawością patrząc w stronę rudzielca, ale
ten nie zareagował.
Przesuwał
opuszkiem kciuka po gładkiej powierzchni papieru w ciszy i im dłużej
to robił, tym bardziej Baekhyun był tego ciekawy. Wydął wargę
zawiedziony, że chłopak mu nie chciał tego pokazać i opuścił
głowę.
-
Channie, no pokaż. - poprosił i spojrzał w stronę zdjęcia z
lekko ściągniętymi brwiami ze smutku.
Wyższy
spojrzał na niego bez słowa kątem oka i lekko, trzymając między
palcami karteczkę, podsunął bliżej w stronę Baekhyuna. Ten zaś
kiedy spojrzał w stronę przedmiotu, mocno rozdziawił usta, czując,
jak nagle coś dziwnego kumuluje się na dnie jego serca.
Okazało
się, że było to zdjęcie.
Baekhyun
zagryzł wargę czując, jak w jednej sekundzie potwornie się
zawiódł, ale nie chciał mówić o tym głośno.
-
Kto... to...? - wychrypał stłumionym z żalu głosem i drżącą
ręką pochwycił delikatnie róg zdjęcia.
Na
środku kartki znajdowała się szeroko uśmiechnięta dziewczyna, z
kaskadą długich brązowych włosów, z paroma kosmykami lekko
opadającymi na piersi. Miała podobnie wielkie oczy do Chanyeola,
ale o wiele delikatniejsze rysy twarzy. Zwiewna biała, koronkowa
sukienka wesoło zwisała z chudych, ale nie anorektycznych ramion, a
mleczne, zadbane dłonie zaciskały uścisk z tymi większymi, jakie
obejmowały ją na brzuchu.
Baekhyun
poczuł uścisk. Mocny, bolesny uścisk w całym drobnym ciele.
Na
drugim planie zdjęcia stał równie wesoły i pełen życia Chanyeol
w niebieskiej, nieco rozpiętej koszuli, a loki, jakie teraz miał
dokoła twarzy, rozprostowane zostały w śliczne, rudawo-brązowe
kosmyki. Oplatały delikatnie kark i boki szyi Parka, a grzywka
opadała lekko na jedno z jego oczu. Chanyeol był tu taki piękny...
ale to nie było ważne.
-
Kto... to...?! - stłumił w sobie krzyk, by nie dawać rudemu
jakichś dziwnych podejrzeń i utkwił w nim rozżalony, pełen
smutku wzrok.
-
Yura. - odparł mu półgłosem rudy, ale Baekhyunowi raczej nie o to
chodziło.
-
Yu... Ra? - pisnął, czując, jak dziwny ból nagle rozwalał go
wewnętrznie.
Chanyeol
nawet na niego nie spojrzał, tylko skinął głową z dziwnym
impetem coraz to mocniej zaciskając palce na kołdrze, którą się
przykrył.
-
Tak, Yura. Osoba bardzo ważna dla mnie. - wyszeptał, a Baekhyun
zgiął się wewnętrznie z bólu wpół – Najważniejsza.
I
to było jak strzał prosto w serce z najciężej i najbardziej
bolącej broni jaką ktoś kiedykolwiek wynalazł. Baekhyun może i w
pierwszej chwili nie wiedział, co spowodowało tą złość, ale i
tak idealnie wystarczyło, by nie powstrzymał się i po prostu z
hukiem drzwiami od sali szpitalnej wybiegł z pomieszczenia. O mało
co nie poplątał się o swoje nogi, ale nie przejął się tym.
Nie
przejął się też tym, że pokaleczył sobie dłonie o druty, kiedy
przedostawał się na drugą stronę bramy. Miał głęboko gdzieś
to, że wyglądał jeszcze gorzej niż, kiedy tu przyszedł.
Czuł
się upokorzony. Miał wszystkiego zwyczajnie dość.
Upadł
na ziemię tuż za zamkniętą bramą, a deszcz na nowo kapał
ciurkiem i z bólem na jego ciało. Podkulił się w postać małego
kokonu, a z jego oczu nagle po prostu pociekły łzy. Dusił się.
Płakał. Wewnątrz siebie krzyczał. I co najważniejsze, wszystko,
co nagle działo się w jego wesołym sercu, po prostu prysło
zamieniając się przy okazji w wielką skazę, niemal ranę rozciętą
słowami Chanyeola niczym najcięższym ostrzem z możliwych. Tym
razem to, co znajdowało się na jego policzkach nie było kroplami
deszczu, a bolesnymi kroplami zawodu, przez które Baekhyun uważał
się za najgorszą osobę na świecie.
-
Yah! Cholera! Cholera, cholera! - warknął wykorzystując całą
pojemność swoich płuc, a jego krzyk rozniósł się niemal po
wszystkich pobliskich uliczkach.
Dopiero
teraz zdał sobie sprawę z tego, co tak naprawdę się stało, i co
tak naprawdę poczuł w momencie ujrzenia na zdjęciu tej dziewczyny.
On
najzwyczajniej w świecie był zazdrosny o Chanyeola. Nigdy by siebie
o to nie posądził, jednak tak się stało. Zacisnął mocno palce
na koszuli w okolicy swojego serca i zaszlochał, kaszląc od zimnego
deszczu, jaki nawet dostawał się do jego gardła.
Nie
posądziłby siebie o to. Nie posądziłby, że zachowa się jak
totalny idiota. A co najważniejsze nie o to, że zakocha się w nim.
W Chanyeolu.
.........................nie wiem co mam napisac. Rozwalilas mnie totalnie. Nie myslalam, ze to bedzie cos takiego. Oczywiscie nie mowie, ze zle. Przeciwnie. Swietne. Naprawde. Serio, nie wiem co moge jeszcze napisac. Czekam na kolejne rozdzialy. ;;
OdpowiedzUsuńNo... Brak mi odpowiednich słów. Mimo wszystko cieszę się, że w końcu się w nim zakochał. To było piękne i aż zaczęłam się szczerzyć. Tylko wiesz, ta dziewczyna... Napisałaś, że takie same oczy, więc od razu pomyślałam, że są rodzeństwem, ale... Chyba źle, co nie? Nie wiem. Mam nadzieję, że się biedak teraz nierozchoruje, choć... Kto wie?
OdpowiedzUsuńWeny, czasu, chęci i internetu :P
Pozdrawiam,
Blackey
Kocham to <333333 Czekam na więcej. Biedny Baeki ;;;;;
OdpowiedzUsuńDużo weny do dalszego pisania! Hwaiting!
Awww... To jest Boskie *.* Naprawdę Zakochałam się w tym :3 .. Czekam na następne rozdział mam nadzieje że będzie jeszcze lepszy niż ten :P Baekhyun ♥
OdpowiedzUsuńCześć, tutaj admin fanpage EXO, na którym ostatnio powstał spis fanfików. Jako, że jestem twoją czytelniczką, to pozwoliłam sobie wkleić link do twojego bloga, ale jeśli jesteś temu przeciwne, to daj mi znać tutaj https://www.facebook.com/pages/ONLY-EXO/137092796469990
OdpowiedzUsuńPozdrawiam C:
No tego to ja się nie spodziewałam, powiem szczerze, bardzo mnie to zaskoczyło ;; biedny Byun :C mam nadzieję że w następnym rozdziale nie będzie miał więcej powodów do bólu.
OdpowiedzUsuńWeny życzę ^^
Nie wiedziałam jakie będą relacje Bacona i Parka...
OdpowiedzUsuńMimo tego, że na górze pisałaś BaekYeol...
Bacon zakochał się w nienormalnym Chanyanolu?
A to ciekawe... Kurde, weź pisz następną część, bo nie wytrzymam O.o
Podoba mi się fakt, że Bacon się maluje *.* . Coś niespotykanego w opowiadaniach.
CZEKAM,
J.
Teraz to zwyczajnie muszę, ale to musze teraz, zaraz w tej chwili przeczytać dalej. .3.
OdpowiedzUsuńSehun pewnie czuł to samo, gdy Baek mówił, że nic poza przyjaźnią nie jest w stanie mu zaoferować .3. Szkoda, że nie napisałaś jeszcze co myślał Channie... chciałabym wiedzieć co sie działo w jego głowie po wyjściu Byuna.3.
~Baek