Blog z opowiadaniami yaoi z zespołami z koreańskiego popu, poświęcony w większości fanfiction o zespole EXO. Większość tylko z tej tematyki, ale jestem pewna, że trafi się również coś innego. Nie lubisz, nie czytaj.

How to train your Dragon II - [Pierwszy].




Tytuł: How to train your Dragon II - Pierwszy.
Typ: Seria.
Gatunek: fluff
Paringi: HunHan, TaoRis
Ostrzeżenia: brak
Długość: 3555 słów
Notka autorska: Dzień dobry! Wiem, że z utęsknieniem czekaliście na pierwszy rozdział i tak oto właśnie dzisiaj się pojawił. Kolejny zacznę pisać pewnie jutro, jednak  kompletnie nie wiem, kiedy opublikuję nowe rozdziały z początkiem roku szkolnego. Sprawa jest bardzo prosta - za więcej niż tydzień (chyba XD) zaczyna się rok szkolny, więc czeka mnie nauka, dlatego, że w tym roku mam klasę maturalną. I to jedynie wiąże się z tym, że notki nie będą już tak często, jak teraz. Oby jedną na miesiąc udało mi się napisać, to będzie cud. Jednak mam nadzieję, że będziecie mnie wspierać i czytać moje opowiadania.
No nic, życzę wam udanych końcowych dni wakacji, a ja idę wykorzystywać wenę póki ją mam i pomóc mamie w robieniu pasztetu. Yap, lubię gotować, ale to nie do tematu. Miłego czytania (dużo HunHan .3.)! <3 

Rozdział pierwszy.


Luhan niemal przez cały dzień krzątał się po swoim domku, kompletnie nie wiedząc, co miał ze sobą zrobić. Okropnie mu się nudziło, a sprawę tylko pogarszał fakt, że wszyscy niemal wypięli się na niego i biedny Jelonek prawie cały dzień spędził sam. No, może czasem Kai wpadł do niego z wizytą i przy okazji wyżerał wszystkie owoce, jakie chłopak trzymał w swoim koszyku. Właśnie tuż na oknie, przy którym aktualnie siedział, ze smętną miną wypatrując swojego Sehuna, który, jak mu wybył dobre pięć godzin temu, tak jeszcze nie wracał. Zastanawiał się, dokąd chłopak poszedł?
Westchnął ciężko i kiedy delikatnie uderzył czołem o parapet, uważając również, by nie złamać sobie swojego pięknego, rozłożystego poroża, powoli wstał, podchodząc do jednej z szafek, znajdujących się tuż koło łóżka, jakie dzielił wraz z Sehunem. Nie miał jakiś zahamować by z nim spać, w końcu odkąd się poznali, to bardzo się polubili. Uśmiechnął się delikatnie i przysiadłszy na miękkim materacu, pochylił się do podłogi zaglądając pod posłanie. Prychnął cicho rozbawiony, po czym po chwili, do jego rąk trafiło, dość duże, tęczowe pudełko. Chłopak uśmiechnął się i otworzył je.
- No cześć mała, jak się masz? - powiedział radośnie, wyciągając ze środka kostkę.
Świeciła się wielkim, jasnym światłem, a kiedy Luhan pochwycił ją w ręce, ta tylko mignęła do niego na złoto, więc chłopak zaśmiał się ponownie.
- Mówisz do mnie? Słucham cię. - ponownie kilka błysków skierowało się w stronę Jelonka, więc ten tylko pokiwał głową na boki i przekręcił kilka rządków zabawki, bawiąc się swoimi palcami. - Tak wiem, też jestem szczęśliwy. Ale, gdzie jest Sehun?
Usłyszał jakby cichy świst, jaki wydobył się z przedmiotu, więc szybko schował ją z powrotem do pudełka, je zaś także wsuwając pod łóżko i odruchowo spojrzał w stronę drzwi. Do jego uszu dotarło skrzypnięcie, więc nastroszył się lekko, jednak obawiać się nie musiał, bo wiedział, że to właśnie Sehun wracał.
Uśmiechnął się nieśmiało, a kiedy drzwi się otworzyły i w ich progu pojawił się pan tęczowy, Jelonek nieco zmartwiony podszedł do niego, przytulając się mocno. Zacisnął palce na biodrach chłopaka, uważając też by nie ukłuć go swoim porożem, po czym spojrzał w oczy nieco wyższego z widocznym zmartwieniem. Tak, jakby chciał wyczytać z tych brązowych tęczówek, bez słów miejsce, w jakim Sehun się znajdował i przyprawiał biednego Luhana o zawały serca ze zmartwienia.
- Sehunnie, gdzie... - szepnął cicho, jednak został zamknięty przez Tęczowego chłopca, poprzez przyłożenie kciuka do małych, różowych ust.
Sehun uśmiechnął się delikatnie, ale i przepraszająco.
- Wybacz, że musiałeś się tyle martwić, miałem po prostu kilka spraw do załatwienia. Byłbym znacznie wcześniej, gdybym nie musiał wybłagać na kolanach, tego, o co prosiłem – westchnął z przekąsem głaszcząc wtulonego w niego Jelonka po cytrynowych włosach, po czym posłał mu kolejny, nieco bardziej pewny uśmiech – Do tego nie chcieli mnie posłuchać, jak mówiłem, że to jest związane z tobą, jednak i tak mi się...
- Ze mną?! - Luhan od razu nadął policzki, uderzając lekko Sehuna po ramionach, bo jednak nie chciał, być powodem, dla którego chłopak będzie miał problemy. - Jak to ze mną?! SEHUN!
Odsunął się nadąsany, odwracając do przyjaciela tyłem i kiedy zarzucił ręce na klatkę piersiową, uniósł do góry podróbek, chcąc sprawiać wrażenie jeszcze bardziej niepocieszonego, niż w rzeczywistości był. Co chwilę stąpał też z jednej nogi na drugą, a sam Sehun jedynie obserwował go w ciszy. No doprawdy, jak można było mieć w sobie aż tyle uroku, ile ten mały zwierzak posiadał? Uniósł kąciki ust wyżej, przechylając delikatnie głowę, tak, jakby się nad czymś zastanawiał i wciąż nie odrywał wzroku od pleców Jelonka, który, jak niósł wysoko głowę niczym paw, tak chyba nie miał zamiaru jej opuszczać.
- Luhannie, to miało być coś, co ci się spodoba. Nie obrażaj się na mnie. - nalegał przez chwilę, jednak widząc, że Luhan mu nie odpuści, postanowił załatwić tą sprawę nieco inaczej.
Zakasał rękawy swojej czarnej, zapinanej koszuli i niemal niczym lew rzucił się na biednego Jelonka, zakleszczając uścisk swoich rąk na jego malutkim ciałku. Uniósł chłopaka do góry, śmiejąc się przy tym do jego ucha i zaczął kręcić dokoła po całym pokoju, pozwalając, by nogi Luhana swobodnie falowały na tworzonym przez obroty wietrze. Sam Jelonek, kiedy tylko poczuł dłonie na brzuchu zapiszczał przestraszony i zaczął wierzgać kończynami na wszystkie strony, kręcąc także głową na boki i niemalże błagając przyjaciela, by go puścił. Jednak Sehun był nieustępliwy.
Śmiał się głośno, czując prawie, że w jego oczach zbierają się małe łzy i kompletnie nie mógł zaprzestać.
Jednak to i tak wystarczająco podziałało na Luhana. Sposób, w jaki głos Sehuna działał na jego komórki w mózgu, był idealny, by i on zaczął się śmiać.
Nie umiał się na niego gniewać.
Ten chłopak zbyt wiele dla niego znaczył.
Kiedy Sehun przestał doprowadzać Jelonka do niezłych zawrotów głowy i przy okazji postawił go na ziemi. Luhan spojrzał na niego nieśmiało.
- Już się na mnie nie obrażasz? - dodał wnet Tęczowy chłopiec, uśmiechając się do niego, a blondynek pokręcił głową.
- Nie, ale proszę powiedz mi, dlaczego cię tak długo nie było? Wiesz dobrze, że zawsze wszędzie chodziliśmy we dwójkę, więc było mi smutno, że tym razem musiałem sam zostać w pokoju i myśleć, że może już nie wrócisz.
Sehun zaśmiał się i położył dłonie na ramionach niższego, wbijając w niego migoczące w odbijającym się świetle, wesołe spojrzenie. 
- Musiałem po prostu coś załatwić. Pamiętasz, co mi mówiłeś dwa dni temu? - spytał, a Luhan uniósł w zdziwieniu brwi.
- Nie...?
- Oj Jelonku, naprawdę masz aż tak słabą pamięć?
- Przestań się ze mnie nabijać! - jęknął błagalnie blondynek i ponownie zaczął uderzać chłopaka po ramionach.
Naprawdę zaczął się już nieco na niego wkurzać, że jakoś od dłuższego czasu podobało mu się takie irytowanie go. Przecież Luhan mu nic nie zrobił, a ten się tak z nim bawił. Sehun pokręcił głową rozbawiony i poczochrał opiekuńczo jasnowłosego po głowie.
- A mój Jelonek już naprawdę nie pamięta, kto mnie prosił o to, by zobaczyć spadające gwiazdy?
- Sehun... Ty...? - usta Luhana otworzyły się szeroko, a w jego oczach w jednej chwili rozbłysła wielka iskra szczęścia.
- Tak Luhan, właśnie ja.

* 
"- Sehunnie! Wiesz co? Miałem fajny sen. - Luhan wszedł do drugiego pomieszczenia, jakie znajdowało się w ich domku i patrzył przy tym na rozłożonego przy łóżku na kocu przyjaciela. - Ej, Sehunnie, czemu nie siedzisz na łóżku...?
Chłopak zerknął na niego znad tęczowej grzywki i machnął ręką.
- Nie przejmuj się, powiedz mi, co ci się śniło.
Jelonek zakręcił na palcu wskazującym loczka z włosów przy uchu, po czym uśmiechając się nieśmiało, usiadł naprzeciwko swojego przyjaciela, z widoczną fascynacją w oczach. Sehun idealnie mógł ją dostrzec, więc z zainteresowaniem przyglądał się mu, kiedy wszystko dokładnie mu opowiadał.
- Śniło mi się, że na niebie pojawiło się milion srebrnych punkcików. Gwiazdy siedziały niemalże jedna na drugiej, migotały wesoło, a ja patrzyłem na nie szukając mojej gwiazdy. Siedziałem, ale wszystkie stały nieruchomo i żadna z nich nie chciała trafić w moje ręce. - z każdym słowem, jakie wypowiadał, sam zaczął czuć coraz większe przygnębienie, aż przygryzł wargę i jedyne co dało się wyczytać z jego twarzy to był żal i mały zalążek złości – Nigdy nie będę w stanie zobaczyć spadającej gwiazdy. Tao mówił mi, że jego dziadek kiedyś opowiedział mu historię o tym, że jeśli ktoś zobaczy spadającą gwiazdę, to spełni się jego życzenie, jakie pomyśli w czasie jej lotu. Że ona spadnie... Prosto w jego ręce. Ja...
Sehun przysunął się do niego tak, że siedzieli bardzo blisko siebie i objąwszy go palcami za policzki spojrzał mu prosto w oczy.
- Chciałbyś ją zobaczyć, prawda?
W ten właśnie sam czas Luhan spłonął wielkim rumieńcem, więc Tęczowy chłopiec już dobrze wiedział, co miał robić. Wytarmosił chłopaka za policzki i nic nie mówiąc, odsunął się. Chyba czekała go poważna i długa rozmowa."
* 
Jelonek zastanawiał się, jakim cudem pozwolił Sehunowi dać się wyciągnąć późno w nocy na dwór, i do tego jeszcze, niemalże w czystym spokoju ot tak po prostu iść przez las. Niemal cały czas trzymał się kurczowo ramienia swojego przyjaciela, wtulając w nie i czatując, czy przypadkiem nic groźnego ich nie zaatakuje. Sehun z początku nie zwracał na to zbytniej uwagi, tylko trzymał mocno chłopaka przy sobie, mimo wszystko nie chcąc, by mu tutaj przypadkiem zszedł na zawał.
Szli obaj razem laskiem w krainie Pand, którym idealnie mogli przedostać się na otwartą przestrzeń dzielącą Smoki i stwory wspomniane wcześniej na dwa oddzielne miejsca. Luhan mimo wszystko, co chwilę zerkał na boki, czy przypadkiem jakiś nieproszony gość ich nie śledzi, przyczajony za drzewem (lub też Kris nie robi sobie żartów i nie skrada się do nich z niedalekiego miejsca, by tylko ich przestraszyć).
Sehun w końcu, wiedząc, że wyszli już dokładnie daleko, jak chciał, zatrzymał się, a na jego dłoniach, które nieco uniósł, w jednej chwili dokoła usiadły świetliki, czyniąc tylko to, że w pobliżu dwóch chłopców zrobiło się jasno. Jelonek spojrzał na to z otwartymi ustami, a z jego gardła wydobyło się tylko krótkie, głośne: "jejku, Sehunnie, jakie to słodkie!", a jego kolega zaśmiał się, od razu ciągnąc go za rękę.
- Chodź, musimy wejść na drzewo, jeżeli chcesz podziwiać gwiazdy.
Luhan zatrzymał się w półkroku, zerkając na przyjaciela z grymasem.
- Ale ja nie chcę wchodzić na drzewo.
- Dlaczego? - Sehun zdumiony puścił jego rękę, a Jelonek zaczął bawić się palcami.
- No bo nie! - jęknął cicho i spojrzał nieśmiało w stronę tęczowego.
Wyższy jednak nie przejmując się jego narzekaniem, po prostu zaciągnął go w wyznaczone miejsce, stając z bardzo poważną miną przy drzewie. Złapał Luhana w pasie i podniósłszy go, usadził na swoich ramionach tak, że bez problemu mógł dosięgnąć gałęzi. Z początku faktycznie, szło to nieco opornie, bo Jelonek po ostatnim upadku z gałęzi, bał się wspinać na drzewa, jednak ostatecznie stanął na ramionach przyjaciela i wdrapał się na górę, siadając niemal przy samej korze rośliny. Oparł o nią plecy, a kiedy Sehun pojawił się przy nim, niemal uwiesił się na nim byleby nie spaść w dół.
- No, już, lepiej patrz w górę, jeżeli chcesz coś zobaczyć. - mruknął cicho Sehun, z którego świetlikom jakoś nie zbierało się na to, żeby zejść. Zamienił się z Jelonkiem miejscami, by ochronić go od upadku, trzymając za biodra i teraz on opierał się plecami o korę.
Luhan wywrócił tylko oczami, które utkwił zaraz w górze, a kiedy przed jego nimi pojawił się ten tak samo piękny widok, jak z jego snu, niemal poczuł, jak zbiera mu się na płacz. Niebo niemal świeciło srebrzystym światłem od migoczących na nim punktów, a nim w parze dorównywał tylko wielki księżyc w połowie schowany za jednymi chmurami, jakie teraz pojawiły się na sklepieniu. Luhan czuł, jak kręci mu się w głowie od trzymania jej cały czas w górze, jednak nie musiał się niczym martwić, bo tuż koło niego siedział Sehun i trzymał go w biodrach i się nie zsunął.
- Sehunnie, to... - zaczął z zachwytem, jednak chłopak od razu mu przerwał.
- Podoba ci się?
- Jeszcze się pytasz?! Oczywiście! Ale, gdzie są spadające gwiazdy?
Sehun zaśmiał się dźwięcznie tuż nad uchem swojego przyjaciela i poklepał go po ramionach.
- Nie tak szybko. Poczekaj, z czasem je zobaczysz.
Jelonek tylko pokiwał głową i przez chwilę jeszcze patrzył się na piękne niebo z fascynacją. Strasznie się niecierpliwił. Bardzo chciał zobaczyć spadającą gwiazdę, która, kto wie, może by i spełniła jakieś jego życzenie, jednak chyba będzie musiał na to poczekać.
- Sehunnie noo... - jęknął podenerwowany tym czekaniem Luhan i zaczął ciągnąć chłopaka za kant jego koszulki, ale kiedy zauważył, że nagle jego mimika zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni, i jemu zrzedła mina.
Sehun jeszcze chwilę temu siedział z uśmiechem na ustach, lecz w momencie, kiedy jego zmianę zauważył Luhan, na twarzy miał jedynie powagę i dziwne zamyślenie.Wpatrywał się impulsywnie w jeden punkt przed sobą, a jego brwi zwęziły się w cienką linię, łącząc je niemalże w jedną tuż nad samym nosem. Zacisnął mocniej palce na biodrach Luhana, który tylko co chwilę odwracał głowę, by dowiedzieć się czegoś, ale i tak nic nie mówił. Jego wzrok wciąż wbity był w jeden punkt przed sobą, więc nawet nie reagował na Jelonka, dopóki ten nie szarpnął się z całej siły i nie zsunął z gałęzi, spadając z krzykiem. Sehun wtedy wybudził się z dziwnego transu, i kiedy spojrzał w dół za spadającym sekundę temu blondynkiem, na jego twarz wykwitł ponownie delikatny uśmiech.
- Przepraszam, zamyśliłem się.
- ZAMYŚLIŁEŚ SIĘ?! JA CI DAM, KURKA WODNA, AUUU! - wśród nich pojawiła się też trzecia osoba, którą był nikt inny, jak Kai (bo tylko i wyłącznie on robił zawsze tak wielki hałas, kiedy tylko był w pobliżu).
Jęczał poirytowany, bo okazało się, że Jelonek podczas swojego spadania, zamiast upaść i rozbić sobie głowę o ziemię przez swoją nieuwagę, to właśnie jemu chyba porozbijał żebra. Wilk zrzucił z siebie chłopaka, który niepocieszony usiadł pod drzewem i spoglądał na niego z wyrzutem.
- Boooli. - zawył Kai, a Jelonek tylko pokręcił głową.
- Trzeba było nie skradać się do nas w taki sposób. Mogłeś mnie przestraszyć, a wtedy upadek by bardziej bolał. - wywrócił oczami, unosząc głowę, i kiedy zauważył, że mina Sehuna ponownie wyrażała jedynie powagę i zamyślenie, przygryzł wargę. - Sehunnie, co się stało?
- To trzeba było nauczyć się siadać na drzewa i nie spadać. A jakbyś mi poroże w oko wsadził? - burknął, wciąż rozzłoszczony Wilk, mimo wszystko także interesując się zachowaniem ich przyjaciela – Co zobaczyłeś?
Sehun po dłużej ciszy i ciągłego marszczenia brwi, powoli zeskoczył z drzewa, przyglądając się obojgu uważnie. Nie przejmował się, że obaj zaczęli kłótnię o nic. Przetarł dłonią czoło, wzdychając cicho, a widząc coraz większe zainteresowanie ze strony dwójki przyjaciół, westchnął cicho, czując, jak jego ręce robią się zimne.
- Coś się zbliża... Czuję to...
Luhan zmartwiony szybko podniósł się do pionu, stając koło przyjaciela.
- Sehun, co... - jednak Kai, od razu im to przerwał.
- Pójdę zobaczyć, co się tam dzieje.
- Ej, nie! Wracaj!
Jednak w tym przypadku nawoływanie nie pomogło. Kai wystawiwszy kły, warknął pod nosem i czym prędzej popędził drogą w tylko sobie znaną stronę. Sehun z Luhanem popatrzyli na siebie w niepewności, a Jelonek nie mogąc dłużej znieść tej przytłaczającej atmosfery, wtulił się w przyjaciela, czując, jak w środku cały drży. A może niepotrzebnie się przejmował? Może to nic złego? Jednak sądząc po zachowaniu Sehuna, chyba obawiał się najgorszego.
Nie chciał, żeby znów w ich świecie działo się coś złego, przecież dopiero niedawno uporali się z jednym niebezpieczeństwem, które do tego jeszcze przeszło na ich stronę. Jakoś nie widziało mu się ponownie bać nie tylko o swoje życie, ale i o własnych przyjaciół. Opuścił głowę smutny, czując rękę Sehuna, zaciskającą się na jego pasie, kiedy nagle poczuł, jak krew zaczęła przewracać się w jego ciele.
- Co...
W jednym momencie do uszu obojga przyjaciół dobiegł tak głośny skowyt, rozchodzący się z niedalekiego miejsca, który do tego dość mocno przypominał płacz, że chłopcy spojrzeli na siebie z przerażeniem. Luhan widząc, jak twarz Sehuna w jasności świetlików nagle zaczęła blednąć, krzyknął przestraszony, nie wiedząc, co miał zrobić. Chłopak osunął się w ramiona Jelonka bez ruchu, a ten krzycząc, zaczął płakać.
Dopiero po chwili dotarło do niego, że krzyk, który usłyszał przed chwilą, nie był byle czyj. Był to bowiem wilczy płacz bólu. Skowyt tak żałosny i krótki, że tylko jedna myśl ogarnęła umysł biednego Jelonka.
Chyba nie byli tutaj sami.
*
Słońce zbierało się już ku swojemu wschodowi, oświetlając całą łąkę w pięknych różowo-fioletowych barwach. Czerwona kula unosiła się powoli znad horyzontu przyjemnymi promieniami świecąc na wszelkie strony i sprawiając, że wszystko ponownie budziło się do życia. No, prawie wszystko. Na trawie widoczna była delikatna, kryształowa rosa, a pomiędzy nią już życiem tętniły mrówki i inne stworzonka. Przyjemny, chłodny wiatr bawił się gałęziami zielonych drzew, rozwiewając również włosy dwóch osobników przebywających akurat w niebiosach. Lecieli, śmiejąc się głośno i co chwilę patrząc na siebie. Dobra, jednen leciał. Ten drugi zaś mocno trzymał się jego ramion, by nie spaść na dół, chociaż i tak był już bezpieczny, bowiem za podporę miał jego ręce, trzymające go w biodrach.
Pamiętał, jak zrobili, to pierwszy raz.
Z początku bał się, że może wyśliźnie się z niego i to wszystko będzie go bolało, jednak po dłuższym czasie przyzwyczaił się do takich udogodnień i wcale mu to nie przeszkadzało. Lubił to. Lubił czuć wiatr we włosach i śmiać się w głos, kiedy leciał w ramionach Smoka. Swojego Smoka, który był jednocześnie jego najlepszym przyjacielem.
Dzisiaj o dziwo udało im się wstać wcześniej. Tao powiedział, że ma coś bardzo ważnego do załatwienia, ale nie zrobi tego bez pomocy Krisa, który (znany ze swojego nawyku długiego spania i ciężkiego wstawania rano) zgodził się, by mu pomóc. Obaj tuż po przebudzeniu wzbili się w niebo, lecąc w kierunku, jaki wyznaczył im Panda. Kris tylko co chwilę pytał, gdzie chłopak chciał go zabrać, jednak ten cały czas nie chciał pisnąć chociaż słowa.
Dopiero, kiedy spojrzał w dół i dostrzegł znajome miejsce, pociągnął Krisa za jego białą koszulę, a ten spojrzał na niego z poniesioną brwią po czym pokiwał głową i obniżając swoje skrzydła rozpoczął lądowanie.
- Po co tu jesteśmy? - spytał natrętnie Smok, chyba po raz piąty dzisiejszego dnia, jednak czarnowłosy wciąż był nieugięty.
- Przymknij się i po prostu wyląduj. Zaraz zobaczysz. - odparł mu, a na dole zeskoczył z niego i tylko skinął głową, by chłopak poszedł z nim.
Kris niechętnie pokręcił głową, ostatecznie zgadzając się na to i podążył za swoją Pandą, który z delikatnym uśmiechem przemierzał łąkę i rozglądał się dokoła. Wolał się już nie odzywać, bo i tak domyślał się, że niczego się nie dowie, więc po prostu poszedł. Po kilku minutach drogi przyjaciele zatrzymali się, a Kris uniósł brew. Nie znał tego miejsca. Było tu zbyt mało drzew, a do tego nie przebywała tu żadna żywa dusza, jednak jak było wspomniane wcześniej, wolał siedzieć w ciszy.
Widząc jednak, że Tao cały czas nie zamierza spojrzeć w jego stronę, wywrócił oczami. Nie nadążał za tym chłopakiem. W jednej chwili znajdował się koło niego, już za moment szedł kilka metrów dalej, schylając po jakieś zielsko. Kris chrząknął tylko, idąc za nim i kręcił palcem jakieś dziwne kształty ogniem w powietrzu.
Co ta Panda planowała?
- Tao, czy mógłbyś mi w końcu powiedzieć... - nie wytrzymał.
- Jesteśmy na miejscu, Smoku.
Kris wybałuszył oczy, zerkając na Tao i pierwsze, co mu przeszło przez myśl, był to fakt, czemu powiedział to do niego z takim spokojem? Pokręcił głową i rozejrzał się dokoła, a jedną rzeczą, jaka pojawiła się przed jego oczami i przy okazji przykuła uwagę, była to spora kupka ziemi, znajdująca się dobre dwa metry przed nimi. Tuż przy niej rosło jedynie rozłożyste, liściaste drzewo pokryte dokoła zielonymi roślinkami wiszącymi z góry do dołu niczym węże. Widząc, jak czarnowłosy odsuwa się od niego i przyklęka przed tym miejscem, Kris nie za bardzo wiedział, co miał w pierwszym momencie myśleć. Jednak, kiedy podszedł bliżej, cała ta sytuacja zaczęła być dla niego oczywista.
Na ułożonej zgrabnie kupce ziemi, o długości niecałego półtora metra Kris zauważył mnóstwo patyków, liści oraz kwiatów. Otaczały one to miejsce na samych krawędziach, a na samym środku Smok zauważył wielki bukiet złożony z najpiękniejszych kwiatów w okolicy, a pomiędzy nim stała... najzwyklejsza w świecie oliwna lampa.
Spojrzał kątem oka, jak Tao z delikatnym uśmiechem układa jeszcze więcej kwiatów w tamtym miejscu i w pewnym momencie poczuł dziwny ucisk w brzuchu. Podszedł bliżej, również przyklękając obok przyjaciela i schylając się do ziemi, a przy tym splątując palce dłoni a Pandą. Ten ostatni tylko zareagował na to lekkim szokiem i rumieńcami na twarzy, jednak po kilku minutach ciszy odezwał się.
- Mój dziadek bardzo wierzył we mnie, i w to, że cię spotkam. Bardzo chciałbym przedstawić cię mu, jednak to już nie jest możliwe. Ale wiesz... mimo wszystko, ja czuję, że on przebywa gdzieś tutaj, czuwając nade mną. - w jednej chwili Tao zmarkotniał, czując, jak powoli do jego oczu płynął mu łzy, jednak chciał je mężnie przełknąć i pokazać, że nie był taki miękki.
Kris zerknął na niego kątem oka i wyciągając w przód ich złączone dłonie, palcami zagarnął trochę ziemi z tamtego miejsca, obsypując nią delikatnie skórę obojga. Po tym czynie rozłączył ich palce i z pewnym siebie wyrazem twarzy, spojrzał w oczy Pandy.
- To byłby dla mnie zaszczyt, móc poznać twojego dziadka, ale teraz... - ponownie złapał w palce dłoń przyjaciela i przyłożył ją do swojej prawej piersi, uśmiechając się do niego – teraz mam za zadanie, by cię bronić, i by sprawić to, że twój dziadek będzie ze mnie dumny, obserwując mnie tam z góry. Z chmur, gdzie trafiła jego dusza. Tam, gdzie pewnie teraz siedzi na złotym tronie i z uśmiechem patrzy na to, jak zmężniałeś, Tao.
Panda na te słowa spłonął potwornym rumieńcem i opuścił głowę, mocno wtulając ją w ramię Smoka.
- Wierz mi, lub nie, ale chociaż miałbym zginąć, to będę cię bronić do swojego ostatniego wdechu powietrza. - a ten tylko, wciąż z poważnym spojrzeniem, ale jednocześnie czułym uśmiechem, mocno trzymał dłoń Pandy na swojej piersi. Dotąd, dopóki Tao nie zacisnął palców na koszulce przyjaciela i nie wybuchnął płaczem.
Wtedy musiał go uspokoić. Wiatr zawiał przyjemnym świstem, a ptaki zaczęły swoje poranne piosenki na drzewie. Słońce świeciło mocno, a dwaj przyjaciele wciąż w bezruchu klęczeli nad grobem.
Nieświadomi.
Nieświadomi tego, jak wielkie zło czyha na nich za górami, i że już niedługo będę musieli poświęcić wiele, by ratować siebie nawzajem.

11 komentarzy:

  1. Czyli nie będę się mogła Tobą i Twoimi opowiadaniami tak często cieszyć? Buu... Ale mimo wszystko sama postanowiłam się tym razem nieco bardziej przyłożyć do nauki.
    Wracając do rozdziału pierwszego drugiej serii mojego ukochanego opowiadania :) Nic dodać, nic ująć, naprawdę. Początek, jak zawsze niczego sobie. Ale zakończenie... Dlaczego w takim momencie, co? Dlaczego? Tylko tam jedna literówka jest... "Wierz mi, lub mnie" te "mnie", nie powinno być przypadkiem "nie"?
    Anyway, rozdział bardzo, ale to bardzo mi się podobał. Strasznie szybko się czyta, nie ma co... ( :
    Pozdrawiam i życzę Ci, jak zawsze, dużo weny, czasu i chęci. To chyba jeszcze za wcześnie, ale życzę Ci jeszcze zdania matury i to tak porządnie - córka ma Cię na oku. Zada Ci takie zadania z matmy, że aż głowa zacznie Cię boleć :P

    Kocham! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz jak bardzo lubię HTTYD .3.

    Coś zrobiła Kaiowi? >< Mam nadzieję, że nic mu mimo wszystko nie jest ;3;
    Aaa i Sehunowi też.

    Mamy tajemnicę...~
    Kto tym razem z EXO będzie badassem? .3. Bo to na pewno będzie ktoś z EXO, no jak inaczej xD

    Aish, nie potrafię ładnego komentarza wystukać, bo nie ma nocy .3.
    A później nie będzie mi się chciało komentować .3.
    Wybacz, taki już zostanie .3.

    ~Baek

    OdpowiedzUsuń
  3. ARGH!
    To już się staje irytujące, że za każdym razem moje ręce reagują w ten sam sposób na Twoje opowiadania! I zawsze czuję to zimno sto razy bardziej, gdy piszę komentarz, bo ledwo co ruszam palcami -.- .
    Cóż ja Ci mogę powiedzieć, Krishun?
    Chyba muszę Ci bardzo, bardzo podziękować za to, że nadal tworzysz tę bajkę, bo jest wspaniała *_*.
    MÓJ HUNHAN!
    To było takie przeurocze... <3
    Boję się.
    Sehun z kimś... rozmawiał (?) na temat tych gwiazd? On ma jakieś siły nadprzyrodzone, prawda? Trochę to mnie zbiło z tropu.
    Kai... cóż się stało? Powiedz mi, prędzej!
    Martwię się.

    Co do ulubionego zdania, to :
    "-ZAMYŚLIŁEŚ SIĘ?! JA CI DAM, KURKA WODNA, AU!"
    Taaaak. jak przeczytałam to zdanie, to myślałam, że mi brzuch pęknie ze śmiechu! xD

    Tylko, zmartwiła mnie ta nieostrożność tęczowego... No bo, w końcu Luhan (tak jakby) jest jego chłopakiem, nie? Więc... ZUOOO

    Co do tego, kto będzie zły, mam pewną koncepcję, z którą się nie podzielę, ponieważ są to tylko głupawe domysły, które za pewne są błędne. XD

    TAORIS.
    Pokochałam ten paring właśnie dzięki tej bajce. To jest takie słodkie, że Tao przyprowadził Smoka, na grób dziadka *.*
    TO JEST MIŁOŚĆ <3
    I znów wszystko musiało to ZŁO spieprzyć =.=

    Ale bez tego, twoja bajka nie byłaby tak dobrze doprawiona *___*

    AVA (Juliette)
    PS.: ... Moje komentarze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Nominowałam cię do Liebster Award - reszta na moim blogu! :D

      Usuń
  4. Ale ty mnie męczysz o te komentarze. .3.
    Ah ten hunhan na początku, rozpłynęłam się. No i oczywiście mój kochany taoris na końcu, mrah. <3
    Nie wiem co mam pisać, bo to dopiero pierwszy rozdział, ale mam nadzieję, że dowalisz nam już porządną akcją w następnym. Oczywiście nie twierdzę, że ten jest zły, broń boże! Liczę na więcej mojego OTP (czyt. taoris) i baekyeola. ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. YAH HUNHAN...
    Taki uroczy ;w;
    Co się stało z Kai?! Przez Ciebie nie prześpię paru nocy!
    Mój biedny mózg znowu będzie sobie dopowiadał sam tak długo aż nie przeczytam następnej części agfdsf.
    I TaoRis <3 Moi ulubieńcy ;w;
    Zakochałam żem się w nich.Ciekawe czy XiuChen też się pojawi... >3>
    Czekam znów na kolejny rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę zacząć od tego, że najbardziej ciekawi mnie czarny charakter - bo skoro jakieś zagrożenie było w prologu to wnioskuję, że musi się pojawić jakaś zła postać.
    Teraz będę się martwiła o Jongin'a, aż do następnego rozdziału, choć mam głęboką nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało. :(
    Co do Luhan'a i Sehun'a to kocham takie słodkości. ♥
    A Tao tak sentymentalnie się zachował, że aż mi się łezka w oku zakręciła... To piękne z jego strony, że Kris jest dla niego tak ważny, że chciał, by poznał jego zmarłego dziadka. :( ♥

    A tak na marginesie to niecierpliwie czekam na "Nie z tego świata" i zawartego tam TaoHun'a bo strasznie ciekawi mnie jak dalej poprowadzisz to opowiadanie. :))

    PS. Życzę powodzenia w szkole i pozdrawiam. ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. NIENAWIDZĘ CIĘ PO PROSTU
    Oni są tacy... jesu.... ASDFGHJK <3
    Po prostu nie mogę...
    Więcej plz <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam to ! osobiście hunhan nie jest tym co pożądam, ale z pod Twoich zacnych paluszków mogę przeczytać 8D Rozumiem że teraz musisz się skupić na nauce, ale mam ogromną nadzieje że nie będę musiała czekać miesiącami na nowsze części bo uschnę. A wiesz... szkoła robi swoje, czasami są tak nienormalne zdarzenia iż działają na wyobraźnie, bo pomyśl taki dajmy na to oneshot gdzie jeden z bohaterów jest nauczycielem ? XD Chcę od Ciebie jakieś Kaisoo, mam nadzieje że pewnego ładnego dnia się doczekać.
    DUŻO DUŻO DUŻO WENY ~ ^ ^
    ~ W

    OdpowiedzUsuń
  9. Baekyeol,taoris,hunhan,chenmin,sulay,kaisoo<3 ja chce ich więcej...jestes wspaniała pisz tak dalej!!!!!!!!!!!kocham cie<3to miłość os pierwszego fanfica xd!

    OdpowiedzUsuń
  10. Annyeong Krisusku!
    Ależ mam zaległości! Wiem, że już pojawiła się IV część HTTYD II, ale nie mogłam wcześniej się za to wziąć. Mam ostatnio problemy właśnie związane ze swoją klasą maturalną no i w ciemnej dupie jestem z komentowaniem, czytaniem i innymi takimi.
    Jak obiecałam, tak nadrabiam ♥
    A więc co zauważyłam to oczywiście pozjadane wyrazy, ale teraz nie jestem w stanie ich wyłapać. Naprawdę drobne, zjedzone zaimki głównie. Po drugie: co ten HunHan, Jelonek z porożami (nie lubię Luhana, ale no... wyobraziłam to sobie i to takie urocze ;_;), co ten Kajtek straszący ludzi, a później ubolewający nad nieprzyjemnym lądowaniem, co to w ogóle miało być, co? ♥

    Co do Taorisa; wiedziałam, po prostu wiedziałam, że przylecą na grób -> tak, zorientowałam się po wielkiej kupie ziemi (XD). Moje serduszko się raduje widząc Smoka i Pandę razem ♥

    OdpowiedzUsuń

Layout by Miharu