Tytuł: Urodziny
Typ: One Shot
Gatunek: fluff, smut, komedia
Paringi: ZiKyung, TaePyo
Ostrzeżenia: seks, głupi humor
Długość: 4956 słów
Inne: Pisane z przyjaciółką - Mishą (fick znajduje się również na naszym wspólnym blogu)
Notka autorska: Ja żyję! :D W końcu ominęły mnie główne matury, co równa się z tym, że mogłam coś naskrobać. Pisałam tego fanficka z Mishą. Znajduje się on również na naszym wspólnym blogu, ale Misha powiedziała, że powinnam opublikować go i tutaj. :D Trzymajcie za mnie kciuki na ustnych maturach, a ja lecę pisać HTTYD2, bo mnie na to wena wzięła.Inne: Pisane z przyjaciółką - Mishą (fick znajduje się również na naszym wspólnym blogu)
A, i komentujcie! :D
Przepraszam za moją długą nieobecność ;_;
Wiosna w sercu Korei Południowej
pojawiła się bardzo szybko, bo już na samym początku kwietnia. Śniegi stopniały
szybciej, niż zdążyły napadać, a dzięki temu chłopcy z Block B mogli na
spokojnie zająć się przygotowaniami urodzin dla jednego z członków zespołu,
U-Kwona. Dobroduszność ich wytwórni ukazała się dla nich w wielkim stopniu,
ponieważ sami zajęli się wynajęciem lokalu na przyjęcie urodzinowe Kim Yukwona,
a reszta zespołu mogła zainwestować w alkohol, parę striptizerek i jakiś
wspólny prezent, bo co to za urodziny bez dodatkowych atrakcji?
Co najzabawniejsze, obeszło się
bez większych kontuzji pana solenizanta, gdy został na chama ściągnięty z łóżka
i musiał na cały dzień zniknąć z domu, by chłopcy mogli się ze wszystkim
przygotować, i pojawić się dopiero około dziewiętnastej wieczorem. Nie stawiał
jednak oporów, ponieważ wiedział, że jego koledzy załatwią wszystko, jak
trzeba.
Impreza trwała już od dwóch
godzin, połowa tortu została już pożarta przez Taeila, a podpity Kwon wesoło
bujał się na ramieniu kolegi B-Bomba, szalejąc w najlepsze na parkiecie. Jaehyo
tak jak pojawił się na paru toastach, tak potem zniknął w nieznanych sobie
okolicznościach, jednak nikt nie zwracał na to większej uwagi, ponieważ wódka
lała się zbyt wielkim strumieniem i było zbyt wesoło.
Jednak Pyo, który z reguły
trzymał się blisko Taeila, tym razem zabawiał się jeszcze lepiej, bo był
oblegany przez dziewczyny, i żadnej, nikomu z zespołu oddać nie dał. Można było
nawet nazwać go takim casanovą, ale skoro miał okazję to korzystał, jeżeli
codziennie 24/7 przebywał z sześcioma idiotami pod jednym dachem, i musiał
udawać przed nimi największą gejozę świata z Taeilem. Tak naprawdę jednak jako
jedyny w tej grupie był hetero i towarzystwo mężczyzn aż tak na niego nie
działało. A jeżeli jednak nie wierzycie w bajki, to pragnę tylko powiedzieć
tyle, że to właśnie P.O był największym homosiem w całej bandzie, bo już po
paru drinach brał Taeila na jeźdźca w jednej z toalet. Krzyki najstarszego
zagłuszane były przez głośną muzykę, ale kto by go tam słuchał. Najważniejsza
była dobra zabawa!
A jeżeli chodzi o resztę, to
także i oni się bawili, jednak chyba nieco inaczej niż wspomniani wcześniej.
B-Bomb, znany ze słabej głowy do alkoholu, przesadził, i więcej razy widziano
go z głową w muszli klozetowej niż bawiącego się na parkiecie. A przecież
chłopcy powtarzali mu, żeby tyle nie pił…
Pozostała jeszcze jedna dwójka z
całej grupy, jednak oni oboje siedzieli przy barku i rozmawiając popijali
jakieś kolorowe drinki-soczki z parasolkami. Zico podpierał się ręką o blat i
swoją twarz, patrząc znużony na kolegę, który też nie wyrażał zainteresowania.
- Nie bawisz się dobrze, co? –
zakrzyknął Kyung, przybliżając się na milimetry do lidera, by go lepiej
usłyszeć.
Ten zamiast coś odpowiedzieć pokręcił
tylko głową i wessał w usta słomkę, dokańczając swój alkohol.
- Ja też nie! Wyszedłbym gdzieś –
uśmiechnął się od ucha do ucha i zakręcił na krześle, wpatrując w Jiho.
Ten, oświecony nagłym, nowym
pomysłem nagle wstał i zostawił barmanowi napiwek. Spojrzał na Kyunga, lekko
poruszając brwiami i pokiwał do niego głową, ulatniając się z lokalu. Park
zamrugał kilka razy oczami, jednak zaraz i on się stamtąd wyniósł, zabierając
jeszcze swoją kurtkę i płaszcz ich lidera. Czuł się trochę jak jego matka, bo
Zico z reguły wszystko robił zbyt pochopnie i trzeba było myśleć nad każdą
sprawą nie tylko za siebie, ale i za niego.
- Weź to, bo się przeziębisz –
mruknął jasnowłosy i wcisnął palto w dłonie lidera, który uśmiechnął się lekko.
- A co, martwisz się o mnie,
Kyungie? – naciągnął płaszcz na ręce i przewiązał pas w biodrach, obejmując o
niewiele starszego od siebie chłopaka rękę w pasie.
Ten wydął wargę i spojrzał na
niego z wyrzutem.
- Od razu martwię! Jesteś pijany
i pierdoły gadasz, liderze – wymruczał, szybko ruszając przed siebie, ale Zico
ciągnąć również za ramię.
Nie mógł go przecież zostawić
teraz w takim stanie na ulicy, nawet jeżeli Woo nie był aż tak pijany na
jakiego wyglądał. Ale w sumie, nawet jeżeli oboje dobrze się nie bawili, nie
mógł posądzać go o aż tak mocne bycie wstawionym, bo prawie cały czas miał go
na oku. Westchnął cicho i spojrzał na młodszego, który schował dłonie do
kieszeni.
- To dokąd idziemy? – spytał,
przechylając lekko głowę.
Jiho wzruszył ramionami, po czym
udał zamyśloną minę.
- Nie chcę pójść do jakiejś
dziury - odparł, szturchając z łokcia kolegę, mając nadzieję, że ten zrozumiał
przekaz.
Kyung zagwizdał cicho,
rozglądając się wokół i podziwiając ogromną ilość światełek, które były
rozsiane w każdym możliwym miejscu. Wziął blondyna pod rękę, idąc dość skocznym
krokiem.
- Znam takie fajne miejsce -
powiedział, nie przestając się bujać na boki.
Lider uśmiechnął się pod nosem, a
rześkie, chłodne powietrze oczyściło mu umysł, wiec bez problemu zaczął
podrygiwać z przyjacielem.
- Cieszę się, że wyrwaliśmy się
razem - podjął Woo, dając się prowadzić przez starszego - Naprawdę, było tam
strasznie nudno, a reszta zajęła się sobą. Zresztą, jak zawsze. Odkąd pamiętam,
to częściej przebywamy w pobliżu osób, z którymi czujemy się znakomicie, a
unikamy tych "nieciekawych", że tak to ujmę. Jako lider staram się
temu zaradzić, ale należę do najmłodszych, co utrudnia mi sprawę, jednak, jak
ma się kogoś, kto cię ciągle wspiera, twoje morale rosną, a co za tym idzie -
łatwiej osiągnąć cel.
JiHo spojrzał na Parka, który
grzebał coś w komórce. Szarpnął parę razy ręką, nim ten raczył na niego krótko
spojrzeć, podnosząc telefon do ucha.
- Nie słuchałeś mnie - wyrzucił
młodszy, po czym zaczął się rozglądać, gdy weszli w jakąś nieznaną mu ulicę,
gdzie świateł było mniej.
Kyung przystanął, delikatnie
pochylając głowę i ściągając brwi.
- Taeil? - niemalże krzyczał -
Taeil! Wyjdź do cholery na zewnątrz, bo nic nie słyszę.
Blondyn nie mógł sobie darować
braku uwagi ze strony starszego, wiec stwierdził, że ciągnąc go za rękaw coś
wskóra.
- Kyungie - zajęczał przeciągle -
Nie lubię, gdy rozmawiasz przez telefon, a ja do ciebie mówię. Nie słuchasz
mnie, znowu. Jesteś okrutny...
Czerwonowłosy przyłożył palec
wskazujący do swoich ust, nakazując, by Woo w końcu się zamknął. Położył dłoń
na ramieniu chłopaka, posyłając mu jeden ze swoich ciepłych uśmiechów.
- Sekundę, kochanie - podniósł
oczy ku górze, czekając aż jego rozmówca po drugiej stronie raczy się odezwać -
Taeil, słuchaj, jestem z Zico, więc nie macie się co martwić. Postanowiliśmy
zmienić lokal.
Od czasu do czasu, Park
przytaknął, uważnie słuchając Lee. W tym samym czasie, lekko podchmielony lider
zaczął łazić w kółko, penetrując mury starych kamienic. Każda cegłówka, nawet
te wysoko, wydawały się ciekawe w świetle jasnych latarni. Dotykał ich,
próbując odgadnąć ile budynek ma lat oraz jak długo jeszcze postoi.
- Błagam cię, Taeil - blondyn
usłyszał zmartwiony głos Parka - Nie wiadomo co im do głowy strzeli, przypilnuj
ich.
Z ciężkim westchnięciem, Kyung
rozłączył się.
Zaczął rozglądać się w
poszukiwaniu przyjaciela. Dosłownie na sekundę spojrzał na wyświetlacz, a on w
tym czasie zdążył zniknąć. Postąpił parę kroków do przodu, przy okazji
zaglądając za kosz na śmieci, jednak stwierdził, że nie jest on na tyle
dziecinny, by się schować. Przeczesał palcami włosy, a następnie się odwrócił.
Podskoczył, widząc przed sobą Zico. Przymknął oczy i wziął głęboki wdech.
Blondyn uśmiechnął się na widok
lekko przestraszonego chłopaka.
- Chodźmy już - pociągnął czerwonowłosego
za ramię - Zabiorę ci kiedyś ten telefon.
Park zaśmiał się krótko. Naprawdę
zachowywał się dziwnie jak na lidera, ale to było jego znakiem rozpoznawczym,
przez co też nieco się wyróżniał. Przez pewien czas pozwolił siebie ciągnąć, aż
w końcu Jiho zatrzymał się przy skrzyżowaniu w kształcie litery T.
- Słyszę muzykę - odparł, patrząc
na boki. Puścił rękę przyjaciela - Ale nie wiem skąd...
Kyung poklepał młodszego po
plecach i skręcił w prawo. Idąc wprost do drzwi klubu, zerkał co i rusz, by się
upewnić, że Woo się nie zagubił.
Gdy weszli do środka, światła
było niewiele więcej niż na zewnątrz, jednak bar był dokładnie oświetlony, aby
każdy klient mógł bez przeszkód do niego dotrzeć. Dość spory tłum kłębił się na
parkiecie, gdzie nie było ani jednego nastolatka, a kilkanaście osób siedziało
przy ladzie, popijając drinki oraz opowiadając sobie popularne dowcipy.
Zico od razu zaczął podrygiwać w
rytmie muzyki płynącej z głośników, a starszy ucieszył się widokiem
zadowolonego jasnowłosego. Ogółem sam był już zmęczony, wiec nie wiedział, skąd
reszta bierze energię na zabawę. Już miał dołączyć do lidera, gdy zaczepiła go
grupka starszych dziewczyn, które krzyczały oraz skakały, mówiąc mu wszelkie
informacje o nim samym. Po uspokojeniu się, zaczęły błagać o podpisanie im
koszulek czy czegokolwiek innego. Odpowiedział zgodnie z prawdą, iż przyszedł
się tu pobawić, a nie rozdawać autografy. Poprosił je, by złapały go kiedy
indziej, na co one wesoło przytaknęły i zniknęły wśród ludzi. Po pozbyciu się
ciężaru w postaci fanek, załamał się, stwierdzając, iż Jiho znowu mu zniknął z
oczu.
Nie wpadł w panikę, tylko na
spokojnie począł go szukać. Spodziewał się, iż znajdzie uciekiniera na stołku
barowym, więc nie zdziwił się ujrzanym widokiem. Podszedł do niego od tyłu i
delikatnie oparł się o jego plecy, oplatając swoje ramiona wokół smukłej szyi
blondyna.
- Ile zmieszanych alkoholi tam
jest? - zapytał bez ogródek, patrząc chłopakowi przez ramię.
Blondyn wygiął ręce do tyłu, bez
problemu dotykając pośladków Parka, okrytych przez ciemne rurki. Odchylił
delikatnie głowę, patrząc wprost na twarz czerwonowłosego, który też go
obserwował.
- To tylko kolorowe soczki - Woo
przewrócił oczami - Powinieneś trochę wyluzować, Kyungie.
Wziął do ręki szklankę, by
następnie upić łyk, z lekkim utrudnieniem w postaci rąk starszego. Jeszcze raz
spojrzał na przyjaciela, który śledził wzrokiem każdy jego ruch ze zmarszczonym
nosem.
- To nie jest alkohol, zobacz -
Zico ułożył usta w dzióbek i zbliżył się do policzka Parka, który wystraszył
się zaistniałą sytuacją i gwałtownym odsunięciem się, trącił rękę blondyna, w
której trzymał napój.
Cała zawartość wylała się na
bluzkę oraz spodnie chłopaka. Poderwał się na równe nogi, odstawiając szklankę
na blat.
- Jiho-ssi, przepraszam! -
czerwonowłosy podbiegł do kochanka z powrotem, ale nie mając jak wytrzeć
tęczowej plamy z materiału, pozostało mu stać i machać rękoma.
Część klientów obserwowała tą
szopkę, gdzie główny raper ciągle błagał o wybaczenie, a Woo miał dość jego
jojczenia, więc starał się go uciszyć, powtarzając, iż nic się nie stało.
- Musimy wrócić do hotelu -
stwierdził Kyung, chcąc się już zmyć z lokalu.
- Nie, nie - lider zaczął
zaprzeczać - Nic się nie stało, nie musimy wracać. Po co psuć sobie zabawę?
Przecież wyschnie.
- Wracamy do hotelu - nakazał
cicho Park, łapiąc lidera za rękę jak małe dziecko i ciągnąc ku wyjściu - Nie
będziesz siedział w brudnych ciuchach jak jakiś menel.
Wyprowadził go na ulicę, gdzie
blondyn wyrwał swoją dłoń. Chciał tam wrócić i dobrze się bawić do białego
rana, ale czerwonowłosy był strasznie uparty, przez co Jiho w tej chwili miał
ochotę od niego uciec, ale z drugiej strony, nie potrafił go zostawić, więc
pokornie ruszył za nim do hotelu. Oczywiście Kyung nie lubił momentów, gdzie
panowała między nimi cisza, toteż starał się na wszelkie sposoby rozśmieszyć
młodszego. Robił głupie miny, opowiadał kawał za kawałem, a Zico tylko mu
potakiwał, śmiejąc się co i raz.
Prawda jest taka, że chłopcy
znali się już zanim stali się sławni. Traf chciał, że chodzili do tego samego
liceum, i to JiHo zaproponował Kyungowi, by razem w przyszłości założyli
zespół. A to, że znali się tak długi czas, wiązało się również z tym, że
wiedzieli o sobie niemal wszystko. Kyung wiedział, kiedy Zico był smutny, a zaś
JiHo miał wiele sposobów, by zająć się pocieszeniem Parka, gdy ten miał zły
dzień.
Byli niemal nierozłączni.
Gdy udało mu się zamówić taksówkę
i trafić w spokoju do hotelu, jaki na dziś wynajęła im wytwórnia, Kyung
pierwsze, co zrobił, to otwarcie drzwi i pomoc młodszemu w wejściu do środka.
Gdy blondyn zmęczony w płaszczu położył się na łóżku, starszy stanął nad nim i
rozłożył teatralnie ręce.
- Mógłbyś chociaż się rozebrać –
mruknął i pochylił się, próbując zdjąć z lidera kurtkę. – Cały się lepisz od
tego drinka i do tego masz wielką plamę na środku koszuli.
Woo zmarszczył brwi i popatrzył
na starszego, unosząc dłonie, by Kyung mógł wysunąć jego ręce z materiału.
- Jakim cudem to widzisz, skoro
jest ciemno? – przekręcił głowę na materacu, spoglądając na obraz kolorowych
światełek za szybą.
Starszy miał ochotę zdzielić
leżącego na łóżku po głowie. Zastanawiał się, czemu to właśnie on został
liderem w ich zespole, skoro zachowywał się tak jak teraz? Ale w sumie był już
nieco wstawiony, więc nie powinien go za nic obwiniać. Po chwili monologu w
stronę JiHo, Kyung wstał i szybko zapalił jedną z lampek na szafce nocnej.
Odwrócił się, chcąc kątem oka zerknąć na blondyna, który nagle zaczął podpierać
się rękoma, jakby próbował wstać i wyjść.
- Co ty robisz?! – krzyknął i
podskoczył, automatycznie rzucając się na młodszego i przytwierdzając go dłońmi
za jego własne do łóżka – Nigdzie nie idziesz, JiHo-sshi.
Ten opierał się mu dosłownie
chwilę, bo zaraz spokojnie leżał i patrzył na jego twarz z nieco smętną miną.
- Ale na zewnątrz jest fajna
impreza… Czemu mamy tu siedzieć? – mruknął, a Park wywrócił oczami.
- Jesteś brudny, chyba pijany, a
do tego sam zrobiłem się nieco zm… eej! – wyliczał mu po kolei każdy
najmniejszy szczegół jego aktualnego stanu, jednak JiHo wydawał się go nie
słuchać – Przestań natychmiast!
Wyrwał szybko ręce z uścisku jego
dłoni, i niczym wąż powędrował nimi na talię starszego, przyciągając go do
siebie. Efekt tego był taki, że Kyung opadł ciałem na jasnowłosego, przytulając
się do jego piersi. Zico uśmiechnął się pod nosem i wykorzystał to, układając
dłonie na pośladkach rudzielca i poklepał je delikatnie. Park natomiast powoli
podniósł głowę i uśmiechnął się do lidera z wyraźnym współczuciem.
- Zostaniemy? – spytał cicho,
głaszcząc ciepły policzek Zico.
Gdy ten nie odpowiadał, Kyung
wysunął się z jego objęć, siadając obok na łóżku. Zaczął ściągać z siebie swoją
kurtkę oraz marynarkę, które schludnie ułożył na znajdującym się niedaleko
krześle. Zico patrzył na niego z podniesioną brwią, a gdy starszy ponownie
usiadł obok, ten jak ta pantera przemierzył łóżko i znalazł się za nim. Dłońmi
objął pas czerwonowłosego, przytulając się do jego pleców i mruknął mu cicho
kilka słów do ucha. Kyung automatycznie przymknął oczy i odchylił głowę,
wtulając ją w twarz kochanka.
- Zostanę, ale pod jednym
warunkiem – wyszeptał jasnowłosy i musnął partnera kilka razy w skroń.
Starszy delikatnie obrócił głowę
chcąc spojrzeć mu w oczy, jednak Zico bardzo szybko pozbawił go możliwości
ucieczki z jego silnych ramion. Podniósł starszego z łóżka i powoli zaczął go
prowadzić do szyby znajdującej się niedaleko ich miejsca spania. Całą krótką
drogę składał powolne muśnięcia na skórze starszego, a przy zimnej szybie
odwrócił go do siebie przodem.
- Co to za warunek? – Kyung
zamruczał rozkosznie, zarzucając dłonie na szyję młodszego.
Zico natomiast uśmiechnął się od
ucha do ucha i, gdy się zbliżył, zaczął delikatnie muskać jego usta. Naparł
mocniej na jego ciało, samemu zbliżając się do kochanka jeszcze bardziej i
znacznie mocniej obcałowywał jego pełne wargi.
- JiHo-shhi, powiedz – mruknął
nieco zirytowanym głosem i lekko obrysował językiem wargę młodszego.
Ten tylko uśmiechnął się
zadziornie pod nosem i odsunął od jego ust. Ujął chłopaka za biodra i
stanowczym ruchem ponownie odwrócił do siebie tyłem. Przytulił się do jego
pleców, a na rękę, którą Kyung oparł na szybie, Woo ułożył swoją i zacisnął ją
lekko. Zadziornie otarł się swoim kroczem o pośladki Parka, a ten delikatnie
przymknął oczy i oblizał wargi.
- Ładny widok, prawda?
Kyung mruknął z aprobatą, starał
się uważnie przypatrzeć nocnej panoramie miasta, jednakże z powodu wolnej,
lewej ręki kochanka, która swawolnie wędrowała po jego koszulce, jakby szukając
wejścia do skarbca. Wcześniej nie zwrócił większej uwagi na widok
rozpościerający się za oknem, ale będąc niemal przyczepionym do szyby, nie mógł
nie spojrzeć.
- Wspaniały - przytaknął ponownie, opierając głowę o bark kochanka - Jaki jest ten...
- Spójrz bliżej - przerwał mu blondyn, całując go w ucho - Powiedz, co widzisz, skarbie.
Kyung odruchowo spojrzał w dół, widząc jasne smugi, tworzone przez samochody, przemykające przez drogę. Woo prychnął z rozbawieniem, po czym delikatnie ujął podbródek chłopaka, unosząc go do góry. Spodziewał się, że starszy nie od razu zrozumie jego myśl.
- Bliżej - lider przeciągnął nosem po szyi Parka, powodując, iż tamten zamknął oczy oraz zagryzł wargę, rozkoszując się dotykiem kochanka, który już zaczął lewą ręką odpinać od dołu jego koszulę.
Czerwonowłosy dopiero po krótkiej chwili wyszedł z błogostanu i spojrzał na szybę. Delikatnie osunął rękę w dół, a następnie skupił bardziej wzrok na szkle, a jego oczom ukazała się jego twarz, ale bardziej zwrócił uwagę na minę blondyna. Uniesione brwi oraz zadziorny uśmieszek uświadomiły chłopaka, że dłonie blondyna jakimś cudem były włożone w przód jego spodni, zaś koszula była już rozpięta całkowicie, a on tego nie dość, że nie zauważył, to nawet nie poczuł. Choć nadal Zico nie zrobił nic więcej, prócz wpatrywania się w szybę jak w lustro, czuł, iż robi mu się gorąco, a niewielkie kropelki potu wypłynęły na jego czoło.
- Kochaj się ze mną, Kyung - wyszeptał blondyn, tym samym rozpinając guzik od rurek chłopaka, by następnie włożyć dłonie głębiej, na uda, gdzie zaczął bez pośpiechu zsuwać materiał. Przy sposobności, zahaczył kciukami także o bokserki; obsuwając ubrania z czerwonowłosego, sam powoli ukucnął, obdarowując jego skórę na nogach krótkimi pocałunkami. Łydki chłopaka zatrząsnęły się nieznacznie, niemniej jednak, lider nie miał zamiaru zaprzestać na pocałunkach zgrabnych kończyn swojego miłośnika. Bardzo dokładnie począł je masować, przechodząc coraz wyżej. Skupił się wyłącznie na wewnętrznej stronie ud, w związku z tym był bliżej męskości czerwonowłosego, który w pewnym momencie miał dość, i otwartą dłonią uderzył w szybę, opierając czoło o zimne okno. Różnokolorowe światła zlały się w jedno, niszcząc piękny widok.
- Wspaniały - przytaknął ponownie, opierając głowę o bark kochanka - Jaki jest ten...
- Spójrz bliżej - przerwał mu blondyn, całując go w ucho - Powiedz, co widzisz, skarbie.
Kyung odruchowo spojrzał w dół, widząc jasne smugi, tworzone przez samochody, przemykające przez drogę. Woo prychnął z rozbawieniem, po czym delikatnie ujął podbródek chłopaka, unosząc go do góry. Spodziewał się, że starszy nie od razu zrozumie jego myśl.
- Bliżej - lider przeciągnął nosem po szyi Parka, powodując, iż tamten zamknął oczy oraz zagryzł wargę, rozkoszując się dotykiem kochanka, który już zaczął lewą ręką odpinać od dołu jego koszulę.
Czerwonowłosy dopiero po krótkiej chwili wyszedł z błogostanu i spojrzał na szybę. Delikatnie osunął rękę w dół, a następnie skupił bardziej wzrok na szkle, a jego oczom ukazała się jego twarz, ale bardziej zwrócił uwagę na minę blondyna. Uniesione brwi oraz zadziorny uśmieszek uświadomiły chłopaka, że dłonie blondyna jakimś cudem były włożone w przód jego spodni, zaś koszula była już rozpięta całkowicie, a on tego nie dość, że nie zauważył, to nawet nie poczuł. Choć nadal Zico nie zrobił nic więcej, prócz wpatrywania się w szybę jak w lustro, czuł, iż robi mu się gorąco, a niewielkie kropelki potu wypłynęły na jego czoło.
- Kochaj się ze mną, Kyung - wyszeptał blondyn, tym samym rozpinając guzik od rurek chłopaka, by następnie włożyć dłonie głębiej, na uda, gdzie zaczął bez pośpiechu zsuwać materiał. Przy sposobności, zahaczył kciukami także o bokserki; obsuwając ubrania z czerwonowłosego, sam powoli ukucnął, obdarowując jego skórę na nogach krótkimi pocałunkami. Łydki chłopaka zatrząsnęły się nieznacznie, niemniej jednak, lider nie miał zamiaru zaprzestać na pocałunkach zgrabnych kończyn swojego miłośnika. Bardzo dokładnie począł je masować, przechodząc coraz wyżej. Skupił się wyłącznie na wewnętrznej stronie ud, w związku z tym był bliżej męskości czerwonowłosego, który w pewnym momencie miał dość, i otwartą dłonią uderzył w szybę, opierając czoło o zimne okno. Różnokolorowe światła zlały się w jedno, niszcząc piękny widok.
Zico uśmiechnął się szelmowsko,
ponieważ uwielbiał drażnić się ze swym chłopakiem, wiedząc, że jest aż nazbyt
wrażliwy na takie czułości. Przez fanów był uznawany za miłego, rozważnego, a
nawet słodkiego lidera, ale prywatnie, kiedy przychodziło co do czego, robił
się dokuczliwy, porzucając maskę słodkiego idola. Gdy się podniósł, przesunął
dłonie z powrotem na brzuch kochanka, zaś z ust Parka ze świstem wyleciało
powietrze, a jego dłonie zacisnęły się w pięści.
- Zrobiło się trochę gorąco -
mruknął Woo, szybkim ruchem zdejmując z siebie brudną koszulkę, rzucając ją
gdzieś w bok, po czym głaszcząc klatkę piersiową Kyunga, obrócił go do siebie
przodem.
Czerwonowłosy, widząc umięśniony
brzuch młodszego, nie mógł się powstrzymać i przesunął po nim dłonią, oblizując
usta, zaś Zico, pozwalając mu dalej błądzić rękoma po swoim ciele, przyparł go
mocniej do szyby, ujmując twarz chłopaka. Park był zbyt pochłonięty ciałem
kochanka, by poczuć zimno dochodzące od szkła, a na dodatek, lider począł go
nachalnie całować w usta.
- Kocham cię - wyszeptał między pocałunkami, jakby chcąc uśpić czujność Kyunga, który odchylił głowę ze stęknięciem, gdy tylko dłoń młodszego dotarła do jego nabrzmiałego już członka.
- Kocham cię - wyszeptał między pocałunkami, jakby chcąc uśpić czujność Kyunga, który odchylił głowę ze stęknięciem, gdy tylko dłoń młodszego dotarła do jego nabrzmiałego już członka.
Blondyn spokojnie przechodził z
cmokaniem na szyję, przez klatkę piersiową oraz brzuch, aż do czubka penisa.
Gdy delikatnie go polizał, starszy odchylił głowę, przygryzając wargę.
Przycisnął się bardziej do szkła i zadrżał, czując chłód. Stęknął głucho, kiedy
Woo wziął się do roboty, wkładając sobie całego do buzi, by potem lubieżnie go
ssać, przy okazji głaszcząc uda kochanka. Z przyjemnością patrzył, jak Kyung
nie wiedział co ma zrobić ze swoimi dłońmi, więc począł drapać szybę, ciężko
oddychając. Zwinny język lidera sprawiał mu niesamowitą przyjemność, która
powoli sprawiała, iż robiło mu się coraz cieplej.
- JiHo... - wymruczał czerwonowłosy, na oślep szukając twarzy chłopaka, ale natrafił tylko na, lekko już podniszczone, jasne włosy, w których zatopił swoje palce.
Nie pospieszał Zico, ponieważ miał świadomość, iż on sam wie jak co należy zrobić.
- JiHo... - wymruczał czerwonowłosy, na oślep szukając twarzy chłopaka, ale natrafił tylko na, lekko już podniszczone, jasne włosy, w których zatopił swoje palce.
Nie pospieszał Zico, ponieważ miał świadomość, iż on sam wie jak co należy zrobić.
Z minuty na minutę cały wysiłek
pokładał w nogach, by móc się utrzymać w pozycji stojącej, jednakże poczynania
blondyna wyssały z niego jakiekolwiek zapasowe pokłady energii. Czując, że
koniec zbliżał się wielkimi krokami, zaczął powoli osuwać się na ziemię, co
młodszy przyjął z uśmiechem na ustach, zwiększając tempo. Ramiona Kyunga opadły
bezwładnie na dywan, a on sam stękał coraz głośniej, póki silne dreszcze nie
wstrząsnęły jego ciałem.
- O matko - sapnął czerwonowłosy,
gdy Woo powoli się od niego odsunął, po czym ucałował go w usta, przekazując mu
część jego własnego nasienia, które mu przed chwilą tak jakby podarował.
Starszy starał się uspokoić
oddech po przeżytym orgazmie, a Zico nie przestawał przygryzać pełnych warg
swojego kochanka, od czasu do czasu zabierając mu trochę tlenu. W pewnym
momencie, Park uniósł dłoń do twarzy chłopaka, który po prostu ją ucałował, po
czym się w nią wtulił, patrząc znacząco na pieszczocha, którego uwielbiał tak
bardzo drażnić.
- Kyungie, chodźmy do łóżka -
zaproponował blondyn, głaszcząc rękę starszego.
Chłopak w odpowiedzi uśmiechnął
się, ale nie miał wystarczającej siły, by wstać, więc zarzucił ramiona na szyję
blondyna i spojrzał na niego kokieteryjnie oraz wydął dolną wargę.
- Zaniesiesz mnie? - zapytał
słodko, owijając nogi wokół talii JiHo, który bez namysłu podniósł się i
podszedł do łóżka, z koalą w postaci Kyunga.
Pochylił się nad materacem,
zabierając dłonie, jednakże starszy nie miał zamiaru się go puścić, na dodatek
przyczepił się jeszcze bardziej.
- Puszczaj - zaśmiał się krótko
Zico, potrząsając swoim ciałem, lecz chłopak podniósł radośnie głowę, chcąc
ucałować kochanka, natomiast młodszy, zamiast się przybliżyć, poczynił wręcz
przeciwnie. Odchylił się do tyłu najbardziej jak mógł, nie odsuwając się od
łoża.
- JiHo-shii – jęknął Park wiercąc
się na jego ciele, dopóki Zico nie ułożył chłopaka na materacu i lekko się nad
nim nie pochylił, układając jedno kolano na łóżku. Kyung automatycznie objął go
rękoma za szyję i podniósł się, wpijając wargami w jego skórę pod szczęką jak
pijawka. Przymknął oczy i, co i raz delikatnie podgryzał i ssał jedno miejsce,
mrucząc pod nosem. Jednocześnie rozpinał dłońmi spodnie kochanka, by zaraz je
zdjąć i zrzucić z łóżka. Woo natomiast lubieżnie oblizywał wargi, chcąc jak
najszybciej zająć się swoim chłopakiem, ze względu na swój problem z erekcją,
ale i również jego podniecenie, które ponownie w nim rosło.
- Kyungie… - mruknął cicho
jasnowłosy, gdy starszy odczepił się od niego i leniwie ułożył na łóżku z
błogim uśmiechem przymykając oczy. – Nie śpij.
- Jestem zmęczony – zakomunikował
Park, leniwie przeciągając dłońmi po torsie młodszego.
Zico słysząc to, uniósł brew i
uśmiechnął się delikatnie, łapiąc kochanka w biodrach. Odwrócił go na brzuch,
lekko przeciągając dłonią wzdłuż jego kręgosłupa. Kyung zaczął prężyć się jak
kot, delikatnie unosząc pośladki ku górze, dzięki czemu JiHo mógł mu je
wymasować i lekko poklepać. Dopiero za chwilę blondyn nawilżył swoje dwa palce,
chcąc wsunąć je do wnętrza swojego partnera, jednak Kyung powstrzymał go,
kręcąc biodrami.
Obrócił głową i puścił mu oczko.
- Nie przesadzaj, kochaliśmy się
już tyle razy, pasujesz do mnie jak ulał, liderze – zamruczał i uśmiechnął się
do niego, co Woo przyjął z niesamowitą zachętą.
Od razu wsunął się do wnętrza
swojego pieszczocha, pochylając się nad jego uchem. Zaczął ciężko sapać do jego
ucha, ponieważ, mimo wszystko ogarnęło go dość przyjemne uczucie, gdy ścianki
wejścia Kyunga zaciskały się delikatnie na jego członku. Czerwonowłosy tylko
mruknął rozkosznie i lekko rozchylił uda, natomiast Zico, poruszając się w nim
w naprawdę ślimaczym i powolnym tempie, całował go po ramionach.
- Jesteś dziś strasznie łakomy na
pieszczoty, hyung – zaśmiał się krótko jasnowłosy, głaszcząc palcami skórę jego
pleców.
- Wolisz wracać na imprezę do
chłopaków? – odparł nieco sennie Kyung i mocniej wtulił się w poduszkę, a Zico
pocałował go w ucho, wciąż powoli poruszając biodrami.
- Masz rację, nie wolę – skinął
głową i w jednej chwili nieco mocniej ścisnął rękoma biodra starszego – Jednak
jak tak dalej pójdzie, to mi tu prędzej zaśniesz, niż osiągniesz orgazm.
Od razu zaczął wykonywać szybsze
i bardziej zdecydowane ruchy, aż łóżko się delikatnie trzęsło, a sam Kyung
jęknął głośno, otwierając z zaskoczenia oczy.
- O tak, głośniej, kochanie,
pokaż mi jak ci dobrze – mruknął melodyjnie lider, a Kyung, choć nie miał siły,
uniósł biodra w górę.
To było wielkim ułatwieniem dla
JiHo, bo złapał on Parka za pośladki i mocniej penetrował sobą jego ciało,
natomiast Kyung musiał się jeszcze nieco wysilić. Ścisnął mocno dłonie na
pościeli i pojękiwał rozkosznie, gryząc swoje wargi.
Pokój hotelowy zapełnił się
odgłosami rozkoszy dwójki kochanków już za kilka sekund. Kyung niemalże
krzyczał, czując, że jest na wyczerpaniu, a JiHo przyśpieszył swoje ruchy do
maksimum, starając się dać swojemu chłopakowi jak najwięcej przyjemności. Żel z
jego włosów zmył się od potu, a grzywka młodszego, przykleiła mu się do czoła,
lekko zasłaniając oczy. Dopiero za krótką chwilę Kyung ponownie wtulił się w
lidera jak koala, mocno zaciskając dłonie na jego szyi. Zdarł sobie niemal
gardło od krzyku, bo upragniony orgazm wreszcie nadszedł, jednak on był
kompletnie wypompowany. Opadł na poduszki, a za chwilę obok niego pojawił się i
JiHo. Odnalazł jego dłoń i pogładził jej wierzch kciukiem.
- Jesteś masochistą – mruknął
czerwonowłosy i przytulił się do jego piersi.
Zico prychnął i przeciągnął się,
przyciągając kochanka bliżej siebie i obejmując w pasie.
- Jakim masochistą? Miałem cię
bujać jak matka dziecko w wózku, czy dać po prostu dobry seks? – sprostował z
wyrzutem i sięgnął po kołdrę.
- Chyba dalej jesteś pijany, bo
od rzeczy gadasz.
Park odwrócił się do niego
plecami, delikatnie się na niego wpychając, po czym blondyn nakrył ich pościelą
i złożył pocałunek na ciepłej szyi kochanka. Nim się zorientował, Kyung już
spał, a on sam leżał jeszcze przez chwilę, głaszcząc jego włosy, aż w końcu
usnął.
*
Parę minut po piątej nad ranem, z
wielkim łoskotem do holu wpadła reszta grupy, a dokładniej mówiąc, to MinHyuk
wkroczył do środka, od razu padając na podłogę, a na niego poleciał jeszcze
U-Kwon, który nie był aż tak bardzo pijany jak jego przyjaciel. Visual
spokojnie obok nich przeszedł, mierząc prosto do kuchni z ogromnym pragnieniem
kawy. Niestety, jego pazerność sprowadziła go na manowce, ponieważ zamiast
złapać za rączkę od dzbanka z napojem, po prostu źle wymierzył, popychając
naczynie, które wywróciło się, a cała zawartość znalazła się na stole oraz
podłodze. Chłopak zajęczał boleśnie, siadając na posadzce. Tak bardzo chciał
dostać jakikolwiek napój orzeźwiający, by tylko móc stanąć na nogi.
W tym samym czasie, gdy w kuchni
nastąpił czarny potop, Taeil wraz z maknae usunęli zator z wejścia, by potem
ich zostawić i wkroczyć do sypialni. Lekko zaskoczeni, stanęli, widząc, iż
chłopcy, których nie spodziewali się zastać, śpią razem, w dość specyficznej
pozie. Czerwonowłosy dosłownie leżał na blondynie, śpiącemu na wznak. Nagle,
B-Bomb, nie wiedząc kiedy wstał, przepchnął stojących i runął na łóżko obok, wtulając
się w pościel.
Najstarszy uśmiechnął się
złośliwie, ponieważ sądził, że lider wraz z Kyungiem tak naprawdę nie poszli do
innego lokalu, tylko przyszli tutaj. Stanął nad ich głowami i zaczerpnął
powietrza.
- Hyung, co ty... - zaczął Pyo,
ale jego wypowiedź została przerwana przez wysoki krzyk Lee.
- Podnosić tyłki!
Maknae zrobił sobie istny
facepalm, a Yu Kwon, idąc do kuchni, przystanął na chwilę w drzwiach, po czym
ulotnił się jak dym. Woo otworzył jedno oko, a widząc kto nad nim stoi, zamknął
je z powrotem, mocniej wtulając w siebie Parka, który nawet nie drgnął.
- Czego się drzesz - stęknął
jasnowłosy, brutalnie wybudzony ze snu, ale otrzeźwiał, gdy starszy złapał za
kołdrę - Nie chcesz tego zrobić.
Uniósł brwi, pokazując, iż
wokalista nic tam fajnego nie znajdzie.
- Ale z was lenie - Taeil nie
zdawał sobie sprawy, iż nadal mówi głośno, co wkurzyło usypiającego Minhyuka,
który po prostu rzucił w niego poduszką.
- Morda, hyung - warknął, kładąc się
na drugim worku wypełnionym pierzem.
Ciemnowłosy poprawił włosy, a
JiHoon nie wiedział co ma począć, bo w oczach swojego chłopaka, który był
podchmielony, widział żądzę mordu.
- Jak żeś do mnie powiedział? -
najstarszy podwinął rękawy koszuli, szybko podchodząc do ledwo żywego chłopaka
i podnosząc go do góry za kołnierz - Odwołaj to, glisto.
Tancerz patrzył na niego z ukosa,
nie bardzo kojarząc, co przed chwilą powiedział. Fakt faktem, był najbardziej
nachlany z całego zespołu. Bezmyślnie złapał rękę trzymającego go chłopaka i
wbił w nią swoje zęby. Lee odskoczył jak poparzony.
- Ugryzł mnie! - krzyknął, gotów
rzucić się na przyjaciela, ale maknae zdążył go złapać, od razu ciągnąc w
stronę łazienki.
Zico spojrzał na nich groźnie,
mając już serdecznie dość krzyków oraz warkotów, płynących z ust tego bydła,
które publicznie nazywało się Block B.
- Zabierz go stąd, bo do was
wstanę - fuknął lider, mocniej okrywając siebie i kochanka pościelą.
- Spokojnie Taeil-sshi -
wymruczał cicho P.O. - Pójdziemy wziąć prysznic, przy okazji się uspokoisz, a
potem spać.
Chłopak bez oporu pozwolił się
ciągnąć przez wyższego, któremu to sprawiało niewyobrażalną radość. Wszystkie
emocje powoli opadły, a maknae ostatecznie wepchnął starszego do łazienki,
zamykając za sobą drzwi tak, by nikt im nie przeszkodził. Nie zwrócili najmniejszej
uwagi na dwóch starych osobników, siedzących na podłodze w kuchni wśród
rozlanej kawy. Kim bardzo mocno szarpał visualem, który dosłownie wpadł w trans
z powodu rozlanego napoju.
- Kawy - wyszeptał, nie zwracając
jakiejkolwiek uwagi na U-Kwon’a który już powoli zaczynał się poddawać.
- Jaehyo-ah, Jaehyo-ah - głaskał
go po ramieniu, głowie, a nawet policzku, jednak tamten nie reagował - Zrobię
ci tą kawę, tylko wstań.
Ahn nagle spojrzał na chłopaka,
powoli podnosząc kąciki ust.
- Trzeba było tak od razu -
odparł, w pośpiechu siadając na krześle.
Tancerz dalej siedział na
podłodze z miną afrykańskiego nielota, emu, gdzie miał ochotę zacząć krzyczeć,
jednakże Jaehyo popędził go do robienia kawy, mając gdzieś, że można sobie kark
skręcić na mokrej podłodze.
W pewnym momencie, visual
stwierdził, iż U-Kwon nie umie robić kawy, więc podniósł się, by mu pokazać jak
robi to specjalista, aczkolwiek rozlany napój bogów nie chciał mu na to
pozwolić. Ahn począł wymachiwać rękoma, wiedząc, że upadek jest nieunikniony,
pomimo to, zdążył złapać przyjaciela za ramiona i pociągnąć ze sobą na dół.
Tyłkami usiedli wprost w czarną ciecz, nie kryjąc swojego niezadowolenia.
Oczywiście starszy miał jeszcze czelność wypominać chłopakowi, iż nie
posprzątał tego, mimo, że sam to wylał.
Gdy ucichli, zaczęli mierzyć się
wzrokiem jak najgorsi wrogowie, tymczasem z łazienki było coraz bardziej
słychać jęki najstarszego z członków. Chłopcy rozłożyli się na podłodze,
brudząc się całkowicie, naprawdę czując źle się z tym, że Taeil potrafi tak
wysoko wyciągać jakiekolwiek nuty.
Block B to nie zespół, to jest
chodzący skecz, wywodzący się prosto z wytwórni Seven Seasons, która nie
wiedziała, jak mają się prywatne sprawy ich powojennej brygady.
<3 <3 <3 KOCHAM *.*
OdpowiedzUsuńOstatnio ten paring wyjątkowo chodził mi po głowie i ty spadłaś z tym one shotem, jak z nieba ;UUUUU;
OdpowiedzUsuńZakochałam się, to było piękne ;_____;
Cieszę się, że powróciłaś, bo brakowało mi twoich dzieł ;u;
Super *-*
OdpowiedzUsuńBaaardzo fajne :D
OdpowiedzUsuńUśmiałam się z TaePyo xD
No i morał taki, że Block B to dziwaki :D