Blog z opowiadaniami yaoi z zespołami z koreańskiego popu, poświęcony w większości fanfiction o zespole EXO. Większość tylko z tej tematyki, ale jestem pewna, że trafi się również coś innego. Nie lubisz, nie czytaj.

Urodziny




Tytuł: Urodziny
Typ: One Shot
Gatunek: fluff, smut, komedia
Paringi: ZiKyung, TaePyo
Ostrzeżenia: seks, głupi humor
Długość: 4956 słów
Inne: Pisane z przyjaciółką - Mishą (fick znajduje się również na naszym wspólnym blogu)
Notka autorska: Ja żyję! :D W końcu ominęły mnie główne matury, co równa się z tym, że mogłam coś naskrobać. Pisałam tego fanficka z Mishą. Znajduje się on również na naszym wspólnym blogu, ale Misha powiedziała, że powinnam opublikować go i tutaj. :D Trzymajcie za mnie kciuki na ustnych maturach, a ja lecę pisać HTTYD2, bo mnie na to wena wzięła.
A, i komentujcie! :D
Przepraszam za moją długą nieobecność ;_;





Wiosna w sercu Korei Południowej pojawiła się bardzo szybko, bo już na samym początku kwietnia. Śniegi stopniały szybciej, niż zdążyły napadać, a dzięki temu chłopcy z Block B mogli na spokojnie zająć się przygotowaniami urodzin dla jednego z członków zespołu, U-Kwona. Dobroduszność ich wytwórni ukazała się dla nich w wielkim stopniu, ponieważ sami zajęli się wynajęciem lokalu na przyjęcie urodzinowe Kim Yukwona, a reszta zespołu mogła zainwestować w alkohol, parę striptizerek i jakiś wspólny prezent, bo co to za urodziny bez dodatkowych atrakcji?

Co najzabawniejsze, obeszło się bez większych kontuzji pana solenizanta, gdy został na chama ściągnięty z łóżka i musiał na cały dzień zniknąć z domu, by chłopcy mogli się ze wszystkim przygotować, i pojawić się dopiero około dziewiętnastej wieczorem. Nie stawiał jednak oporów, ponieważ wiedział, że jego koledzy załatwią wszystko, jak trzeba.

Impreza trwała już od dwóch godzin, połowa tortu została już pożarta przez Taeila, a podpity Kwon wesoło bujał się na ramieniu kolegi B-Bomba, szalejąc w najlepsze na parkiecie. Jaehyo tak jak pojawił się na paru toastach, tak potem zniknął w nieznanych sobie okolicznościach, jednak nikt nie zwracał na to większej uwagi, ponieważ wódka lała się zbyt wielkim strumieniem i było zbyt wesoło.

Jednak Pyo, który z reguły trzymał się blisko Taeila, tym razem zabawiał się jeszcze lepiej, bo był oblegany przez dziewczyny, i żadnej, nikomu z zespołu oddać nie dał. Można było nawet nazwać go takim casanovą, ale skoro miał okazję to korzystał, jeżeli codziennie 24/7 przebywał z sześcioma idiotami pod jednym dachem, i musiał udawać przed nimi największą gejozę świata z Taeilem. Tak naprawdę jednak jako jedyny w tej grupie był hetero i towarzystwo mężczyzn aż tak na niego nie działało. A jeżeli jednak nie wierzycie w bajki, to pragnę tylko powiedzieć tyle, że to właśnie P.O był największym homosiem w całej bandzie, bo już po paru drinach brał Taeila na jeźdźca w jednej z toalet. Krzyki najstarszego zagłuszane były przez głośną muzykę, ale kto by go tam słuchał. Najważniejsza była dobra zabawa! 

A jeżeli chodzi o resztę, to także i oni się bawili, jednak chyba nieco inaczej niż wspomniani wcześniej. B-Bomb, znany ze słabej głowy do alkoholu, przesadził, i więcej razy widziano go z głową w muszli klozetowej niż bawiącego się na parkiecie. A przecież chłopcy powtarzali mu, żeby tyle nie pił…

Pozostała jeszcze jedna dwójka z całej grupy, jednak oni oboje siedzieli przy barku i rozmawiając popijali jakieś kolorowe drinki-soczki z parasolkami. Zico podpierał się ręką o blat i swoją twarz, patrząc znużony na kolegę, który też nie wyrażał zainteresowania.

- Nie bawisz się dobrze, co? – zakrzyknął Kyung, przybliżając się na milimetry do lidera, by go lepiej usłyszeć.

Ten zamiast coś odpowiedzieć pokręcił tylko głową i wessał w usta słomkę, dokańczając swój alkohol.

- Ja też nie! Wyszedłbym gdzieś – uśmiechnął się od ucha do ucha i zakręcił na krześle, wpatrując w Jiho.

Ten, oświecony nagłym, nowym pomysłem nagle wstał i zostawił barmanowi napiwek. Spojrzał na Kyunga, lekko poruszając brwiami i pokiwał do niego głową, ulatniając się z lokalu. Park zamrugał kilka razy oczami, jednak zaraz i on się stamtąd wyniósł, zabierając jeszcze swoją kurtkę i płaszcz ich lidera. Czuł się trochę jak jego matka, bo Zico z reguły wszystko robił zbyt pochopnie i trzeba było myśleć nad każdą sprawą nie tylko za siebie, ale i za niego.

- Weź to, bo się przeziębisz – mruknął jasnowłosy i wcisnął palto w dłonie lidera, który uśmiechnął się lekko.

- A co, martwisz się o mnie, Kyungie? – naciągnął płaszcz na ręce i przewiązał pas w biodrach, obejmując o niewiele starszego od siebie chłopaka rękę w pasie.

Ten wydął wargę i spojrzał na niego z wyrzutem.

- Od razu martwię! Jesteś pijany i pierdoły gadasz, liderze – wymruczał, szybko ruszając przed siebie, ale Zico ciągnąć również za ramię.

Nie mógł go przecież zostawić teraz w takim stanie na ulicy, nawet jeżeli Woo nie był aż tak pijany na jakiego wyglądał. Ale w sumie, nawet jeżeli oboje dobrze się nie bawili, nie mógł posądzać go o aż tak mocne bycie wstawionym, bo prawie cały czas miał go na oku. Westchnął cicho i spojrzał na młodszego, który schował dłonie do kieszeni.

- To dokąd idziemy? – spytał, przechylając lekko głowę.  

Jiho wzruszył ramionami, po czym udał zamyśloną minę.

- Nie chcę pójść do jakiejś dziury - odparł, szturchając z łokcia kolegę, mając nadzieję, że ten zrozumiał przekaz.

Kyung zagwizdał cicho, rozglądając się wokół i podziwiając ogromną ilość światełek, które były rozsiane w każdym możliwym miejscu. Wziął blondyna pod rękę, idąc dość skocznym krokiem.

- Znam takie fajne miejsce - powiedział, nie przestając się bujać na boki.

Lider uśmiechnął się pod nosem, a rześkie, chłodne powietrze oczyściło mu umysł, wiec bez problemu zaczął podrygiwać z przyjacielem.

- Cieszę się, że wyrwaliśmy się razem - podjął Woo, dając się prowadzić przez starszego - Naprawdę, było tam strasznie nudno, a reszta zajęła się sobą. Zresztą, jak zawsze. Odkąd pamiętam, to częściej przebywamy w pobliżu osób, z którymi czujemy się znakomicie, a unikamy tych "nieciekawych", że tak to ujmę. Jako lider staram się temu zaradzić, ale należę do najmłodszych, co utrudnia mi sprawę, jednak, jak ma się kogoś, kto cię ciągle wspiera, twoje morale rosną, a co za tym idzie - łatwiej osiągnąć cel.

JiHo spojrzał na Parka, który grzebał coś w komórce. Szarpnął parę razy ręką, nim ten raczył na niego krótko spojrzeć, podnosząc telefon do ucha.

- Nie słuchałeś mnie - wyrzucił młodszy, po czym zaczął się rozglądać, gdy weszli w jakąś nieznaną mu ulicę, gdzie świateł było mniej.

Kyung przystanął, delikatnie pochylając głowę i ściągając brwi.

- Taeil? - niemalże krzyczał - Taeil! Wyjdź do cholery na zewnątrz, bo nic nie słyszę.

Blondyn nie mógł sobie darować braku uwagi ze strony starszego, wiec stwierdził, że ciągnąc go za rękaw coś wskóra.

- Kyungie - zajęczał przeciągle - Nie lubię, gdy rozmawiasz przez telefon, a ja do ciebie mówię. Nie słuchasz mnie, znowu. Jesteś okrutny...

Czerwonowłosy przyłożył palec wskazujący do swoich ust, nakazując, by Woo w końcu się zamknął. Położył dłoń na ramieniu chłopaka, posyłając mu jeden ze swoich ciepłych uśmiechów.

- Sekundę, kochanie - podniósł oczy ku górze, czekając aż jego rozmówca po drugiej stronie raczy się odezwać - Taeil, słuchaj, jestem z Zico, więc nie macie się co martwić. Postanowiliśmy zmienić lokal.

Od czasu do czasu, Park przytaknął, uważnie słuchając Lee. W tym samym czasie, lekko podchmielony lider zaczął łazić w kółko, penetrując mury starych kamienic. Każda cegłówka, nawet te wysoko, wydawały się ciekawe w świetle jasnych latarni. Dotykał ich, próbując odgadnąć ile budynek ma lat oraz jak długo jeszcze postoi.

- Błagam cię, Taeil - blondyn usłyszał zmartwiony głos Parka - Nie wiadomo co im do głowy strzeli, przypilnuj ich.

Z ciężkim westchnięciem, Kyung rozłączył się.

Zaczął rozglądać się w poszukiwaniu przyjaciela. Dosłownie na sekundę spojrzał na wyświetlacz, a on w tym czasie zdążył zniknąć. Postąpił parę kroków do przodu, przy okazji zaglądając za kosz na śmieci, jednak stwierdził, że nie jest on na tyle dziecinny, by się schować. Przeczesał palcami włosy, a następnie się odwrócił. Podskoczył, widząc przed sobą Zico. Przymknął oczy i wziął głęboki wdech.

Blondyn uśmiechnął się na widok lekko przestraszonego chłopaka.

- Chodźmy już - pociągnął czerwonowłosego za ramię - Zabiorę ci kiedyś ten telefon.

Park zaśmiał się krótko. Naprawdę zachowywał się dziwnie jak na lidera, ale to było jego znakiem rozpoznawczym, przez co też nieco się wyróżniał. Przez pewien czas pozwolił siebie ciągnąć, aż w końcu Jiho zatrzymał się przy skrzyżowaniu w kształcie litery T.

- Słyszę muzykę - odparł, patrząc na boki. Puścił rękę przyjaciela - Ale nie wiem skąd...

Kyung poklepał młodszego po plecach i skręcił w prawo. Idąc wprost do drzwi klubu, zerkał co i rusz, by się upewnić, że Woo się nie zagubił.

Gdy weszli do środka, światła było niewiele więcej niż na zewnątrz, jednak bar był dokładnie oświetlony, aby każdy klient mógł bez przeszkód do niego dotrzeć. Dość spory tłum kłębił się na parkiecie, gdzie nie było ani jednego nastolatka, a kilkanaście osób siedziało przy ladzie, popijając drinki oraz opowiadając sobie popularne dowcipy.

Zico od razu zaczął podrygiwać w rytmie muzyki płynącej z głośników, a starszy ucieszył się widokiem zadowolonego jasnowłosego. Ogółem sam był już zmęczony, wiec nie wiedział, skąd reszta bierze energię na zabawę. Już miał dołączyć do lidera, gdy zaczepiła go grupka starszych dziewczyn, które krzyczały oraz skakały, mówiąc mu wszelkie informacje o nim samym. Po uspokojeniu się, zaczęły błagać o podpisanie im koszulek czy czegokolwiek innego. Odpowiedział zgodnie z prawdą, iż przyszedł się tu pobawić, a nie rozdawać autografy. Poprosił je, by złapały go kiedy indziej, na co one wesoło przytaknęły i zniknęły wśród ludzi. Po pozbyciu się ciężaru w postaci fanek, załamał się, stwierdzając, iż Jiho znowu mu zniknął z oczu.

Nie wpadł w panikę, tylko na spokojnie począł go szukać. Spodziewał się, iż znajdzie uciekiniera na stołku barowym, więc nie zdziwił się ujrzanym widokiem. Podszedł do niego od tyłu i delikatnie oparł się o jego plecy, oplatając swoje ramiona wokół smukłej szyi blondyna.

- Ile zmieszanych alkoholi tam jest? - zapytał bez ogródek, patrząc chłopakowi przez ramię.

Blondyn wygiął ręce do tyłu, bez problemu dotykając pośladków Parka, okrytych przez ciemne rurki. Odchylił delikatnie głowę, patrząc wprost na twarz czerwonowłosego, który też go obserwował.

- To tylko kolorowe soczki - Woo przewrócił oczami - Powinieneś trochę wyluzować, Kyungie.

Wziął do ręki szklankę, by następnie upić łyk, z lekkim utrudnieniem w postaci rąk starszego. Jeszcze raz spojrzał na przyjaciela, który śledził wzrokiem każdy jego ruch ze zmarszczonym nosem.

- To nie jest alkohol, zobacz - Zico ułożył usta w dzióbek i zbliżył się do policzka Parka, który wystraszył się zaistniałą sytuacją i gwałtownym odsunięciem się, trącił rękę blondyna, w której trzymał napój.

Cała zawartość wylała się na bluzkę oraz spodnie chłopaka. Poderwał się na równe nogi, odstawiając szklankę na blat.

- Jiho-ssi, przepraszam! - czerwonowłosy podbiegł do kochanka z powrotem, ale nie mając jak wytrzeć tęczowej plamy z materiału, pozostało mu stać i machać rękoma.

Część klientów obserwowała tą szopkę, gdzie główny raper ciągle błagał o wybaczenie, a Woo miał dość jego jojczenia, więc starał się go uciszyć, powtarzając, iż nic się nie stało.

- Musimy wrócić do hotelu - stwierdził Kyung, chcąc się już zmyć z lokalu.

- Nie, nie - lider zaczął zaprzeczać - Nic się nie stało, nie musimy wracać. Po co psuć sobie zabawę? Przecież wyschnie.

- Wracamy do hotelu - nakazał cicho Park, łapiąc lidera za rękę jak małe dziecko i ciągnąc ku wyjściu - Nie będziesz siedział w brudnych ciuchach jak jakiś menel.

Wyprowadził go na ulicę, gdzie blondyn wyrwał swoją dłoń. Chciał tam wrócić i dobrze się bawić do białego rana, ale czerwonowłosy był strasznie uparty, przez co Jiho w tej chwili miał ochotę od niego uciec, ale z drugiej strony, nie potrafił go zostawić, więc pokornie ruszył za nim do hotelu. Oczywiście Kyung nie lubił momentów, gdzie panowała między nimi cisza, toteż starał się na wszelkie sposoby rozśmieszyć młodszego. Robił głupie miny, opowiadał kawał za kawałem, a Zico tylko mu potakiwał, śmiejąc się co i raz.

Prawda jest taka, że chłopcy znali się już zanim stali się sławni. Traf chciał, że chodzili do tego samego liceum, i to JiHo zaproponował Kyungowi, by razem w przyszłości założyli zespół. A to, że znali się tak długi czas, wiązało się również z tym, że wiedzieli o sobie niemal wszystko. Kyung wiedział, kiedy Zico był smutny, a zaś JiHo miał wiele sposobów, by zająć się pocieszeniem Parka, gdy ten miał zły dzień.

Byli niemal nierozłączni.

Gdy udało mu się zamówić taksówkę i trafić w spokoju do hotelu, jaki na dziś wynajęła im wytwórnia, Kyung pierwsze, co zrobił, to otwarcie drzwi i pomoc młodszemu w wejściu do środka. Gdy blondyn zmęczony w płaszczu położył się na łóżku, starszy stanął nad nim i rozłożył teatralnie ręce.

- Mógłbyś chociaż się rozebrać – mruknął i pochylił się, próbując zdjąć z lidera kurtkę. – Cały się lepisz od tego drinka i do tego masz wielką plamę na środku koszuli.

Woo zmarszczył brwi i popatrzył na starszego, unosząc dłonie, by Kyung mógł wysunąć jego ręce z materiału.

- Jakim cudem to widzisz, skoro jest ciemno? – przekręcił głowę na materacu, spoglądając na obraz kolorowych światełek za szybą.

Starszy miał ochotę zdzielić leżącego na łóżku po głowie. Zastanawiał się, czemu to właśnie on został liderem w ich zespole, skoro zachowywał się tak jak teraz? Ale w sumie był już nieco wstawiony, więc nie powinien go za nic obwiniać. Po chwili monologu w stronę JiHo, Kyung wstał i szybko zapalił jedną z lampek na szafce nocnej. Odwrócił się, chcąc kątem oka zerknąć na blondyna, który nagle zaczął podpierać się rękoma, jakby próbował wstać i wyjść.

- Co ty robisz?! – krzyknął i podskoczył, automatycznie rzucając się na młodszego i przytwierdzając go dłońmi za jego własne do łóżka – Nigdzie nie idziesz, JiHo-sshi.

Ten opierał się mu dosłownie chwilę, bo zaraz spokojnie leżał i patrzył na jego twarz z nieco smętną miną.

- Ale na zewnątrz jest fajna impreza… Czemu mamy tu siedzieć? – mruknął, a Park wywrócił oczami.

- Jesteś brudny, chyba pijany, a do tego sam zrobiłem się nieco zm… eej! – wyliczał mu po kolei każdy najmniejszy szczegół jego aktualnego stanu, jednak JiHo wydawał się go nie słuchać – Przestań natychmiast!

Wyrwał szybko ręce z uścisku jego dłoni, i niczym wąż powędrował nimi na talię starszego, przyciągając go do siebie. Efekt tego był taki, że Kyung opadł ciałem na jasnowłosego, przytulając się do jego piersi. Zico uśmiechnął się pod nosem i wykorzystał to, układając dłonie na pośladkach rudzielca i poklepał je delikatnie. Park natomiast powoli podniósł głowę i uśmiechnął się do lidera z wyraźnym współczuciem.

- Zostaniemy? – spytał cicho, głaszcząc ciepły policzek Zico.

Gdy ten nie odpowiadał, Kyung wysunął się z jego objęć, siadając obok na łóżku. Zaczął ściągać z siebie swoją kurtkę oraz marynarkę, które schludnie ułożył na znajdującym się niedaleko krześle. Zico patrzył na niego z podniesioną brwią, a gdy starszy ponownie usiadł obok, ten jak ta pantera przemierzył łóżko i znalazł się za nim. Dłońmi objął pas czerwonowłosego, przytulając się do jego pleców i mruknął mu cicho kilka słów do ucha. Kyung automatycznie przymknął oczy i odchylił głowę, wtulając ją w twarz kochanka.

- Zostanę, ale pod jednym warunkiem – wyszeptał jasnowłosy i musnął partnera kilka razy w skroń.

Starszy delikatnie obrócił głowę chcąc spojrzeć mu w oczy, jednak Zico bardzo szybko pozbawił go możliwości ucieczki z jego silnych ramion. Podniósł starszego z łóżka i powoli zaczął go prowadzić do szyby znajdującej się niedaleko ich miejsca spania. Całą krótką drogę składał powolne muśnięcia na skórze starszego, a przy zimnej szybie odwrócił go do siebie przodem.

- Co to za warunek? – Kyung zamruczał rozkosznie, zarzucając dłonie na szyję młodszego.

Zico natomiast uśmiechnął się od ucha do ucha i, gdy się zbliżył, zaczął delikatnie muskać jego usta. Naparł mocniej na jego ciało, samemu zbliżając się do kochanka jeszcze bardziej i znacznie mocniej obcałowywał jego pełne wargi.

- JiHo-shhi, powiedz – mruknął nieco zirytowanym głosem i lekko obrysował językiem wargę młodszego.

Ten tylko uśmiechnął się zadziornie pod nosem i odsunął od jego ust. Ujął chłopaka za biodra i stanowczym ruchem ponownie odwrócił do siebie tyłem. Przytulił się do jego pleców, a na rękę, którą Kyung oparł na szybie, Woo ułożył swoją i zacisnął ją lekko. Zadziornie otarł się swoim kroczem o pośladki Parka, a ten delikatnie przymknął oczy i oblizał wargi.

- Ładny widok, prawda? 

Kyung mruknął z aprobatą, starał się uważnie przypatrzeć nocnej panoramie miasta, jednakże z powodu wolnej, lewej ręki kochanka, która swawolnie wędrowała po jego koszulce, jakby szukając wejścia do skarbca. Wcześniej nie zwrócił większej uwagi na widok rozpościerający się za oknem, ale będąc niemal przyczepionym do szyby, nie mógł nie spojrzeć.
- Wspaniały - przytaknął ponownie, opierając głowę o bark kochanka - Jaki jest ten...
- Spójrz bliżej - przerwał mu blondyn, całując go w ucho - Powiedz, co widzisz, skarbie.
Kyung odruchowo spojrzał w dół, widząc jasne smugi, tworzone przez samochody, przemykające przez drogę. Woo prychnął z rozbawieniem, po czym delikatnie ujął podbródek chłopaka, unosząc go do góry. Spodziewał się, że starszy nie od razu zrozumie jego myśl.
- Bliżej - lider przeciągnął nosem po szyi Parka, powodując, iż tamten zamknął oczy oraz zagryzł wargę, rozkoszując się dotykiem kochanka, który już zaczął lewą ręką odpinać od dołu jego koszulę.
Czerwonowłosy dopiero po krótkiej chwili wyszedł z błogostanu i spojrzał na szybę. Delikatnie osunął rękę w dół, a następnie skupił bardziej wzrok na szkle, a jego oczom ukazała się jego twarz, ale bardziej zwrócił uwagę na minę blondyna. Uniesione brwi oraz zadziorny uśmieszek uświadomiły chłopaka, że dłonie blondyna jakimś cudem były włożone w przód jego spodni, zaś koszula była już rozpięta całkowicie, a on tego nie dość, że nie zauważył, to nawet nie poczuł. Choć nadal Zico nie zrobił nic więcej, prócz wpatrywania się w szybę jak w lustro, czuł, iż robi mu się gorąco, a niewielkie kropelki potu wypłynęły na jego czoło.
- Kochaj się ze mną, Kyung - wyszeptał blondyn, tym samym rozpinając guzik od rurek chłopaka, by następnie włożyć dłonie głębiej, na uda, gdzie zaczął bez pośpiechu zsuwać materiał. Przy sposobności, zahaczył kciukami także o bokserki; obsuwając ubrania z czerwonowłosego, sam powoli ukucnął, obdarowując jego skórę na nogach krótkimi pocałunkami. Łydki chłopaka zatrząsnęły się nieznacznie, niemniej jednak, lider nie miał zamiaru zaprzestać na pocałunkach zgrabnych kończyn swojego miłośnika. Bardzo dokładnie począł je masować, przechodząc coraz wyżej. Skupił się wyłącznie na wewnętrznej stronie ud, w związku z tym był bliżej męskości czerwonowłosego, który w pewnym momencie miał dość, i otwartą dłonią uderzył w szybę, opierając czoło o zimne okno. Różnokolorowe światła zlały się w jedno, niszcząc piękny widok.

Zico uśmiechnął się szelmowsko, ponieważ uwielbiał drażnić się ze swym chłopakiem, wiedząc, że jest aż nazbyt wrażliwy na takie czułości. Przez fanów był uznawany za miłego, rozważnego, a nawet słodkiego lidera, ale prywatnie, kiedy przychodziło co do czego, robił się dokuczliwy, porzucając maskę słodkiego idola. Gdy się podniósł, przesunął dłonie z powrotem na brzuch kochanka, zaś z ust Parka ze świstem wyleciało powietrze, a jego dłonie zacisnęły się w pięści.

- Zrobiło się trochę gorąco - mruknął Woo, szybkim ruchem zdejmując z siebie brudną koszulkę, rzucając ją gdzieś w bok, po czym głaszcząc klatkę piersiową Kyunga, obrócił go do siebie przodem.

Czerwonowłosy, widząc umięśniony brzuch młodszego, nie mógł się powstrzymać i przesunął po nim dłonią, oblizując usta, zaś Zico, pozwalając mu dalej błądzić rękoma po swoim ciele, przyparł go mocniej do szyby, ujmując twarz chłopaka. Park był zbyt pochłonięty ciałem kochanka, by poczuć zimno dochodzące od szkła, a na dodatek, lider począł go nachalnie całować w usta.
- Kocham cię - wyszeptał między pocałunkami, jakby chcąc uśpić czujność Kyunga, który odchylił głowę ze stęknięciem, gdy tylko dłoń młodszego dotarła do jego nabrzmiałego już członka.

Blondyn spokojnie przechodził z cmokaniem na szyję, przez klatkę piersiową oraz brzuch, aż do czubka penisa. Gdy delikatnie go polizał, starszy odchylił głowę, przygryzając wargę. Przycisnął się bardziej do szkła i zadrżał, czując chłód. Stęknął głucho, kiedy Woo wziął się do roboty, wkładając sobie całego do buzi, by potem lubieżnie go ssać, przy okazji głaszcząc uda kochanka. Z przyjemnością patrzył, jak Kyung nie wiedział co ma zrobić ze swoimi dłońmi, więc począł drapać szybę, ciężko oddychając. Zwinny język lidera sprawiał mu niesamowitą przyjemność, która powoli sprawiała, iż robiło mu się coraz cieplej.
- JiHo... - wymruczał czerwonowłosy, na oślep szukając twarzy chłopaka, ale natrafił tylko na, lekko już podniszczone, jasne włosy, w których zatopił swoje palce.
Nie pospieszał Zico, ponieważ miał świadomość, iż on sam wie jak co należy zrobić.

Z minuty na minutę cały wysiłek pokładał w nogach, by móc się utrzymać w pozycji stojącej, jednakże poczynania blondyna wyssały z niego jakiekolwiek zapasowe pokłady energii. Czując, że koniec zbliżał się wielkimi krokami, zaczął powoli osuwać się na ziemię, co młodszy przyjął z uśmiechem na ustach, zwiększając tempo. Ramiona Kyunga opadły bezwładnie na dywan, a on sam stękał coraz głośniej, póki silne dreszcze nie wstrząsnęły jego ciałem.

- O matko - sapnął czerwonowłosy, gdy Woo powoli się od niego odsunął, po czym ucałował go w usta, przekazując mu część jego własnego nasienia, które mu przed chwilą tak jakby podarował.

Starszy starał się uspokoić oddech po przeżytym orgazmie, a Zico nie przestawał przygryzać pełnych warg swojego kochanka, od czasu do czasu zabierając mu trochę tlenu. W pewnym momencie, Park uniósł dłoń do twarzy chłopaka, który po prostu ją ucałował, po czym się w nią wtulił, patrząc znacząco na pieszczocha, którego uwielbiał tak bardzo drażnić.

- Kyungie, chodźmy do łóżka - zaproponował blondyn, głaszcząc rękę starszego.

Chłopak w odpowiedzi uśmiechnął się, ale nie miał wystarczającej siły, by wstać, więc zarzucił ramiona na szyję blondyna i spojrzał na niego kokieteryjnie oraz wydął dolną wargę.

- Zaniesiesz mnie? - zapytał słodko, owijając nogi wokół talii JiHo, który bez namysłu podniósł się i podszedł do łóżka, z koalą w postaci Kyunga.

Pochylił się nad materacem, zabierając dłonie, jednakże starszy nie miał zamiaru się go puścić, na dodatek przyczepił się jeszcze bardziej.

- Puszczaj - zaśmiał się krótko Zico, potrząsając swoim ciałem, lecz chłopak podniósł radośnie głowę, chcąc ucałować kochanka, natomiast młodszy, zamiast się przybliżyć, poczynił wręcz przeciwnie. Odchylił się do tyłu najbardziej jak mógł, nie odsuwając się od łoża.

- JiHo-shii – jęknął Park wiercąc się na jego ciele, dopóki Zico nie ułożył chłopaka na materacu i lekko się nad nim nie pochylił, układając jedno kolano na łóżku. Kyung automatycznie objął go rękoma za szyję i podniósł się, wpijając wargami w jego skórę pod szczęką jak pijawka. Przymknął oczy i, co i raz delikatnie podgryzał i ssał jedno miejsce, mrucząc pod nosem. Jednocześnie rozpinał dłońmi spodnie kochanka, by zaraz je zdjąć i zrzucić z łóżka. Woo natomiast lubieżnie oblizywał wargi, chcąc jak najszybciej zająć się swoim chłopakiem, ze względu na swój problem z erekcją, ale i również jego podniecenie, które ponownie w nim rosło.

- Kyungie… - mruknął cicho jasnowłosy, gdy starszy odczepił się od niego i leniwie ułożył na łóżku z błogim uśmiechem przymykając oczy. – Nie śpij.

- Jestem zmęczony – zakomunikował Park, leniwie przeciągając dłońmi po torsie młodszego.

Zico słysząc to, uniósł brew i uśmiechnął się delikatnie, łapiąc kochanka w biodrach. Odwrócił go na brzuch, lekko przeciągając dłonią wzdłuż jego kręgosłupa. Kyung zaczął prężyć się jak kot, delikatnie unosząc pośladki ku górze, dzięki czemu JiHo mógł mu je wymasować i lekko poklepać. Dopiero za chwilę blondyn nawilżył swoje dwa palce, chcąc wsunąć je do wnętrza swojego partnera, jednak Kyung powstrzymał go, kręcąc biodrami.

Obrócił głową i puścił mu oczko.

- Nie przesadzaj, kochaliśmy się już tyle razy, pasujesz do mnie jak ulał, liderze – zamruczał i uśmiechnął się do niego, co Woo przyjął z niesamowitą zachętą.

Od razu wsunął się do wnętrza swojego pieszczocha, pochylając się nad jego uchem. Zaczął ciężko sapać do jego ucha, ponieważ, mimo wszystko ogarnęło go dość przyjemne uczucie, gdy ścianki wejścia Kyunga zaciskały się delikatnie na jego członku. Czerwonowłosy tylko mruknął rozkosznie i lekko rozchylił uda, natomiast Zico, poruszając się w nim w naprawdę ślimaczym i powolnym tempie, całował go po ramionach.

- Jesteś dziś strasznie łakomy na pieszczoty, hyung – zaśmiał się krótko jasnowłosy, głaszcząc palcami skórę jego pleców.

- Wolisz wracać na imprezę do chłopaków? – odparł nieco sennie Kyung i mocniej wtulił się w poduszkę, a Zico pocałował go w ucho, wciąż powoli poruszając biodrami.

- Masz rację, nie wolę – skinął głową i w jednej chwili nieco mocniej ścisnął rękoma biodra starszego – Jednak jak tak dalej pójdzie, to mi tu prędzej zaśniesz, niż osiągniesz orgazm.   

Od razu zaczął wykonywać szybsze i bardziej zdecydowane ruchy, aż łóżko się delikatnie trzęsło, a sam Kyung jęknął głośno, otwierając z zaskoczenia oczy.

- O tak, głośniej, kochanie, pokaż mi jak ci dobrze – mruknął melodyjnie lider, a Kyung, choć nie miał siły, uniósł biodra w górę.

To było wielkim ułatwieniem dla JiHo, bo złapał on Parka za pośladki i mocniej penetrował sobą jego ciało, natomiast Kyung musiał się jeszcze nieco wysilić. Ścisnął mocno dłonie na pościeli i pojękiwał rozkosznie, gryząc swoje wargi.

Pokój hotelowy zapełnił się odgłosami rozkoszy dwójki kochanków już za kilka sekund. Kyung niemalże krzyczał, czując, że jest na wyczerpaniu, a JiHo przyśpieszył swoje ruchy do maksimum, starając się dać swojemu chłopakowi jak najwięcej przyjemności. Żel z jego włosów zmył się od potu, a grzywka młodszego, przykleiła mu się do czoła, lekko zasłaniając oczy. Dopiero za krótką chwilę Kyung ponownie wtulił się w lidera jak koala, mocno zaciskając dłonie na jego szyi. Zdarł sobie niemal gardło od krzyku, bo upragniony orgazm wreszcie nadszedł, jednak on był kompletnie wypompowany. Opadł na poduszki, a za chwilę obok niego pojawił się i JiHo. Odnalazł jego dłoń i pogładził jej wierzch kciukiem.

- Jesteś masochistą – mruknął czerwonowłosy i przytulił się do jego piersi.

Zico prychnął i przeciągnął się, przyciągając kochanka bliżej siebie i obejmując w pasie.

- Jakim masochistą? Miałem cię bujać jak matka dziecko w wózku, czy dać po prostu dobry seks? – sprostował z wyrzutem i sięgnął po kołdrę.

- Chyba dalej jesteś pijany, bo od rzeczy gadasz. 

Park odwrócił się do niego plecami, delikatnie się na niego wpychając, po czym blondyn nakrył ich pościelą i złożył pocałunek na ciepłej szyi kochanka. Nim się zorientował, Kyung już spał, a on sam leżał jeszcze przez chwilę, głaszcząc jego włosy, aż w końcu usnął.

*

Parę minut po piątej nad ranem, z wielkim łoskotem do holu wpadła reszta grupy, a dokładniej mówiąc, to MinHyuk wkroczył do środka, od razu padając na podłogę, a na niego poleciał jeszcze U-Kwon, który nie był aż tak bardzo pijany jak jego przyjaciel. Visual spokojnie obok nich przeszedł, mierząc prosto do kuchni z ogromnym pragnieniem kawy. Niestety, jego pazerność sprowadziła go na manowce, ponieważ zamiast złapać za rączkę od dzbanka z napojem, po prostu źle wymierzył, popychając naczynie, które wywróciło się, a cała zawartość znalazła się na stole oraz podłodze. Chłopak zajęczał boleśnie, siadając na posadzce. Tak bardzo chciał dostać jakikolwiek napój orzeźwiający, by tylko móc stanąć na nogi.

W tym samym czasie, gdy w kuchni nastąpił czarny potop, Taeil wraz z maknae usunęli zator z wejścia, by potem ich zostawić i wkroczyć do sypialni. Lekko zaskoczeni, stanęli, widząc, iż chłopcy, których nie spodziewali się zastać, śpią razem, w dość specyficznej pozie. Czerwonowłosy dosłownie leżał na blondynie, śpiącemu na wznak. Nagle, B-Bomb, nie wiedząc kiedy wstał, przepchnął stojących i runął na łóżko obok, wtulając się w pościel.

Najstarszy uśmiechnął się złośliwie, ponieważ sądził, że lider wraz z Kyungiem tak naprawdę nie poszli do innego lokalu, tylko przyszli tutaj. Stanął nad ich głowami i zaczerpnął powietrza.

- Hyung, co ty... - zaczął Pyo, ale jego wypowiedź została przerwana przez wysoki krzyk Lee.

- Podnosić tyłki!

Maknae zrobił sobie istny facepalm, a Yu Kwon, idąc do kuchni, przystanął na chwilę w drzwiach, po czym ulotnił się jak dym. Woo otworzył jedno oko, a widząc kto nad nim stoi, zamknął je z powrotem, mocniej wtulając w siebie Parka, który nawet nie drgnął.

- Czego się drzesz - stęknął jasnowłosy, brutalnie wybudzony ze snu, ale otrzeźwiał, gdy starszy złapał za kołdrę - Nie chcesz tego zrobić.

Uniósł brwi, pokazując, iż wokalista nic tam fajnego nie znajdzie.

- Ale z was lenie - Taeil nie zdawał sobie sprawy, iż nadal mówi głośno, co wkurzyło usypiającego Minhyuka, który po prostu rzucił w niego poduszką.

- Morda, hyung - warknął, kładąc się na drugim worku wypełnionym pierzem.

Ciemnowłosy poprawił włosy, a JiHoon nie wiedział co ma począć, bo w oczach swojego chłopaka, który był podchmielony, widział żądzę mordu.

- Jak żeś do mnie powiedział? - najstarszy podwinął rękawy koszuli, szybko podchodząc do ledwo żywego chłopaka i podnosząc go do góry za kołnierz - Odwołaj to, glisto.

Tancerz patrzył na niego z ukosa, nie bardzo kojarząc, co przed chwilą powiedział. Fakt faktem, był najbardziej nachlany z całego zespołu. Bezmyślnie złapał rękę trzymającego go chłopaka i wbił w nią swoje zęby. Lee odskoczył jak poparzony.

- Ugryzł mnie! - krzyknął, gotów rzucić się na przyjaciela, ale maknae zdążył go złapać, od razu ciągnąc w stronę łazienki.

Zico spojrzał na nich groźnie, mając już serdecznie dość krzyków oraz warkotów, płynących z ust tego bydła, które publicznie nazywało się Block B.

- Zabierz go stąd, bo do was wstanę - fuknął lider, mocniej okrywając siebie i kochanka pościelą.

- Spokojnie Taeil-sshi - wymruczał cicho P.O. - Pójdziemy wziąć prysznic, przy okazji się uspokoisz, a potem spać.

Chłopak bez oporu pozwolił się ciągnąć przez wyższego, któremu to sprawiało niewyobrażalną radość. Wszystkie emocje powoli opadły, a maknae ostatecznie wepchnął starszego do łazienki, zamykając za sobą drzwi tak, by nikt im nie przeszkodził. Nie zwrócili najmniejszej uwagi na dwóch starych osobników, siedzących na podłodze w kuchni wśród rozlanej kawy. Kim bardzo mocno szarpał visualem, który dosłownie wpadł w trans z powodu rozlanego napoju.

- Kawy - wyszeptał, nie zwracając jakiejkolwiek uwagi na U-Kwon’a który już powoli zaczynał się poddawać.

- Jaehyo-ah, Jaehyo-ah - głaskał go po ramieniu, głowie, a nawet policzku, jednak tamten nie reagował - Zrobię ci tą kawę, tylko wstań.

Ahn nagle spojrzał na chłopaka, powoli podnosząc kąciki ust.

- Trzeba było tak od razu - odparł, w pośpiechu siadając na krześle.

Tancerz dalej siedział na podłodze z miną afrykańskiego nielota, emu, gdzie miał ochotę zacząć krzyczeć, jednakże Jaehyo popędził go do robienia kawy, mając gdzieś, że można sobie kark skręcić na mokrej podłodze.

W pewnym momencie, visual stwierdził, iż U-Kwon nie umie robić kawy, więc podniósł się, by mu pokazać jak robi to specjalista, aczkolwiek rozlany napój bogów nie chciał mu na to pozwolić. Ahn począł wymachiwać rękoma, wiedząc, że upadek jest nieunikniony, pomimo to, zdążył złapać przyjaciela za ramiona i pociągnąć ze sobą na dół. Tyłkami usiedli wprost w czarną ciecz, nie kryjąc swojego niezadowolenia. Oczywiście starszy miał jeszcze czelność wypominać chłopakowi, iż nie posprzątał tego, mimo, że sam to wylał.

Gdy ucichli, zaczęli mierzyć się wzrokiem jak najgorsi wrogowie, tymczasem z łazienki było coraz bardziej słychać jęki najstarszego z członków. Chłopcy rozłożyli się na podłodze, brudząc się całkowicie, naprawdę czując źle się z tym, że Taeil potrafi tak wysoko wyciągać jakiekolwiek nuty.

Block B to nie zespół, to jest chodzący skecz, wywodzący się prosto z wytwórni Seven Seasons, która nie wiedziała, jak mają się prywatne sprawy ich powojennej brygady.

4 komentarze:

  1. Ostatnio ten paring wyjątkowo chodził mi po głowie i ty spadłaś z tym one shotem, jak z nieba ;UUUUU;
    Zakochałam się, to było piękne ;_____;
    Cieszę się, że powróciłaś, bo brakowało mi twoich dzieł ;u;

    OdpowiedzUsuń
  2. Baaardzo fajne :D
    Uśmiałam się z TaePyo xD
    No i morał taki, że Block B to dziwaki :D


    OdpowiedzUsuń

Layout by Miharu